5.Urodziny

201 6 2
                                    

Faustyna

Dziś jest czwarty czerwca czyli urodziny Bartka! Rano od razu pojechaliśmy na pociąg i jechaliśmy nad morze. Bartek miał cały dzień przyjemności które mu też zaplanowaliśmy aby nie widział tego co przygotowywujemy.

Podróż minęła nam szybko. A moja choroba lokomocyjna nie dawała po sobie znać za co byłam wdzięczna. Zrobiliśmy zakupy i jechaliśmy już na samą plażę. Nie było jakoś ciepło ale do wytrzymania. Starałam się aby wszystko było idealnie wszystkich pośpieszłam ale innym wogóle się nie spieszyło.

- Fausti spokojnie zdążymy. - powiedziała niewzruszona Hania.

- Może i tak ale popatrz jak to wygląda.

- Fausti spokojnie to tylko urodziny czemu ci aż tak na tym zależy.

- Bo to mój przyjaciel. Postarał się w moje urodziny to ja chcę w jego. - powiedziałam po czym ruszyłam dalej przygotowywać resztę rzeczy.

Jak już wszystko było gotowe. Czekaliśmy na Bartka który już do nas jechał.

Gdy tylko go zauważyliśmy zaczęliśmy śpiewać sto lat. Po czym Bartek zdmuchnął świeczki z tortu. Wszyscy składaliśmy po koleji mu życzenia i dawaliśmy małe prezenty. Mój prezent został w samochodzie więc po niego poszłam. Jeszcze nie wiedziałam co tam zobaczę a raczej czego nie zobaczę.

- No nie, nie, nie! I co ja teraz zrobię? - powiedziałam do siebie gdy zauważyłam że w samochodzie nie ma mojego prezentu.

Musiał zostać w domu było mi tak okropnie wstyd. Stałam i patrzyłam w pustkę rozmyślając co ja teraz zrobię. Z tego wszystkiego zaczęły mi płynąć łzy.

- Fausti? Faustynka czemu płaczesz? - usłyszałam za sobą głos bruneta co mnie jeszcze bardziej zestresowało.

- Nie, nie płaczę. - szybko otarłam łzy.

- Mnie nie oszukasz. Co się dzieje. - nie czekał na moją odpowiedź tylko mnie przytulił.

- Oh Bartuś.. Przepraszam..

- Ale za co? Co się dzieje?

- Myślałam, że to spakowałam ale myliłam się jak mogłam zapomnieć!?

- Ale o czym? Nie rozumiem.

- Prezent dla ciebie. Został u mnie w domu.

- Naprawdę? O to tyle krzyku? Przecież nic się nie stało.

- Przepraszam.. Teraz mi głupio..

- Spokojnie.. - szepnął po czym mocniej mnie przytulił. - Teraz dla mnie największym prezentem będzie to jak przestaniesz płakać i się uśmiechniesz. - kąciki moich ust delikatnie się podniosły. - Tak lepiej. - powiedział z uśmiechem i dał mi buziaka w czoło.

- Dziękuję.

- Za co?

- Zawsze potrafisz poprawić mi humor.

- Od tego są przyjaciele.

Od tego są przyjaciele. Co te słowa tak naprawdę oznaczają?

Wróciliśmy razem do reszty co nie umknęło ich uwadze.

- Gdzie byliście?

- Nie musisz się tak interesować.

- Uuu to pewnie coś poważnego.

- Tak pewnie całowanko było.

- Dobra koniec pośmialiście się fajnie a teraz przestańcie dobrze wiecie że nie jesteśmy razem.

- Jeszcze.. - powiedziała pod nosem Wika a ja udawałam że tego nie słyszałam.

Warto CzekaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz