Bartek
Dziś wszyscy razem jedziemy do Warszawy na urodziny Hani. Zostajemy w wynajętym domku na kilka dni a nasz wyjazd zakończy się czymś super..
Zabrałem ze sobą Julitę i pojechaliśmy do Warszawy tam wzieliśmy Hanię i Świeżego. Zostawiłem ich na rynku bo się uparli że chcą zostać a ja ruszyłem po Faustynkę. Wika nie mogła dziś z nami jechać umówiliśmy się że dojedzie do nas jutro.
Gdy byłem pod mieszkaniem przyjaciółki Fausti napisałem do niej że czekam w aucie. Chwilę później widziałem już uśmiechniętą dziewczynę z walizką w ręce. Od razu wyszedłem z samochodu i się z nią przywitałem.
- Dzień doberek.
- Hejka!
Wziąłem walizkę od dziewczyny i włożyłem do bagażnika.
Wsiedliśmy do samochodu i dopiero teraz mogliśmy się tak naprawdę przywitać. Szczerze mówiąc to żuciłem się na nią zasypując ją pocałunkami.
- Chyba się bardzo stęskniłeś. - powiedziała między pocałunkami.
- Nawet nie wiesz jak. Może to zbarzmi dziwnie ale nawet nie mogę zasnąć ze świadomością że nie jesteś przy mnie albo chociaż w swoim mieszkaniu.
Dziewczyna cicho zachichotała.
- Ja za to bawiłam się super.
- To się cieszę.
Tak bardzo zatraciliśmy się w sobie że nie zwróciliśmy uwagi na to że już późno w nocy a genziaki zostali w centrum Warszawy. Uświadomił nam to dzwoniący telefon.
- Bartek miałeś jechać tylko po Faustynę. Jest już prawie pierwsza w nocy co wy tam robicie tyle czasu? Dziewczyny są strasznie uciążwile chodzą tu i tam. No błagam przyjedź już po mnie!
Mówił jak nakręcony. Słyszałem w jego głosie irytację. A ostatnie zdanie mnie rozśmieszyło..
- No i z czego się śmiejesz!? Jak nie przyjedziecie za dziesięć minut zostawiam je tu i idę do naszego wynajętego mieszkania!
- Spokojnie dobrze już jedziemy.
- Chyba się wkurzył. - powiedziałem patrząc na blondynkę.
- Na to wygląda.
Gdy już do nich dojechaliśmy podbiegł do mnie wkurzony Świeży.
- Uduszę cię kiedyś serio.
- Bartuś chodź! Zrobimy sobie zdjęcie! - krzyknęła Hania.
Złapała swojego chłopaka za rękę a ten spojrzał na mnie błagalnie na co ja się zaśmiałem.
- No dobra chodźcie jedziemy do mieszkania już późno.
Wsiedliśmy wszyscy do samochodu i ruszyliśmy do naszego miejsca zamieszkania.
Gdy już znaleźliśmy się pod naszym mieszkaniem zabraliśmy swoje rzeczy i poszliśmy do swoich pokoi się rozpakować.
Spojrzałem na Faustynkę która wykładała przedmioty z walizki i wyglądała na zamyśloną..
Podszedłem do niej i położyłem głowę na jej ramieniu.
- Co tam?
- Chyba powinienem zapytać o to samo. Nadal się tym martwisz?
Miałem na myśli naszą rozmowę pare dni temu a ta westchnęła.
- Nie.. Nie to nic.. Poprostu jestem zmęczona.
- Rozumiem.
Blondynka rozpakowywała swoje ostatnie ubrania a ja cały czas przytulałem się do jej pleców i zostawiałem delikatnie pocałunki na jej szyji.
Gdy już jej wszystkie jej rzeczy z walizki znalazły się w szafie westchnęła cicho zamknęła oczy i wtuliła się plecami w moja klatkę.
Widziałem jak bardzo jest zmęczona podniosłem ją i położyłem na łóżku. Nie minęła chwila a dziewczyna już spała. Zauważyłem że ma na sobie ciuchy z dziś które napewno są nie wygodne. Wziąłem z walizki ciuchy do spania i delikatnie ją w nie ubrałem.
Czułem się jakbym miał najdelikatniejszy kwiatek który przy nagłym ruchu mógłby się zniszczyć.
Dziewczyna nawet nie drgnęła. Położyłem się obok a ta jakby przez sen wtuliła się we mnie.
Gdy byłem w pół śnie usłyszałem kogoś głos.
- Bartuś.. Przebrałeś mnie?.. - szepneła.
- Myślałem że śpisz. Przepraszam jeśli ci to przeszkadza.
- Nie nie.. Dziękuję..
Wtuliła się we mnie bardziej.
Faustyna
Cały czas moją głowę męczyły myśli które towarzyszyły mi przez ostatnie tygodnie. Czułam jakby głowa miała mi zaraz wybuchnąć. Ale po tym dniu.. Już sama nie wiem..
Postanowiłam zostawić narazie te myśli z tyłu głowy cieszyć się tym co mam. Potem będziemy się martwić przyszłością..
~~~
Kocham was <33