Faustyna
Rano usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je a za nimi stał mój piękny chłopak.
- No dzień dobry.
- Hejka. Wpadłem na śniadanko.
- To idealnie się składa właśnie zrobiłam naleśniki.
- Uu pyszne!
Zaraz po zjedzeniu posiłku wstałam od stołu i zaniosłam talerz do zmywarki.
- Smakowało?
- Było pysze! - chłopak potrzedł do mnie i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
- Cieszę się. Lecę się szykować zaraz jadę do Warszawy zmyć ten różowy kolor z włosów. Tęskniłam za blondem.
- Od zawsze bardziej podobałaś mi się w blondzie. - zażartował.
- O czyli teraz ci się nie podobam? - spytałam drocząc się z nim.
- Nie prawda. Ale wiesz w blondzie byłaś taka.. Naturalna.
- Oho od kiedy zależy ci na naturalności.
- Od zawsze.
- Tak tak niech ci będzie. Lecę się szykować.
Pobiegłam do pokoju i przeszukałam całą szafę. Ubrałam na siebie długą spódniczkę jeansową i różowy top. Poprawiłam makijaż i poszłam do salonu.
- Jak wyglądam?
- Jak zawsze pięknie. - podszedł do mnie.
- A dziękuję kochanie.
Bartek
Kochanie.. Nigdy nie sądziłem że usłyszę kiedyś to słowo z jej ust. Z jednej strony było to dziwne uczucie ale z drugiej z jej ust brzmiało to pięknie. Zawiesiłem się na chwilę a z moich myśli wyrwał mnie głos różowo włosej.
- Hej wszystko dobrze?
- Tak wręcz idealnie.
- Napewno?
- Oczywiście.
- No.. Dobra.. I.. Jeszcze.. Za nim pojadę.. Muszę ci coś powiedzieć..
- Słucham.
- Usiądź proszę.
Zrobiłem to co kazała dziewczyna.
- Jak wiesz byłam z Hanią ostatnio na kolacji.
- No tak pamiętam.
- No i właśnie. Na tej kolacji.. No.. Powiedziałam jej że jesteśmy razem. - powiedziała na jednym wdechu.
- Co?
- Przepraszam no ale nalegała!
- Fausti mieliśmy nikomu nie mówić! Dobrze wiesz że wygada Świeżemu.
- Obiecała że nie wygada!
- Ta już to widzę. Wiesz co? Ja już pójdę. - wstałem.
- No nie Bartek proszę cię nie kłóćmy się nie chcę jechać wiedząc że między nami jest coś nie tak.
- Faustyna no ale obiecaliśmy że nikomu nic nie powiemy! Mnie też tym męczyli i jakoś nikomu nie wygadałem! - wyszedłem z mieszkania.
Od razu pożałowałem tego że tak na nią nakrzyczałem ale byłem zły. Mieliśmy nikomu nie mówić a Hania zaraz powie Świeżemu a Świeży reszcie.
Faustyna
Gdy tylko Bartek wyszedł z mojego mieszkania czułam jak moje oczy robią się wilgotne. Zawsze moja wina fakt nie powinnam mówić Hani ale on nie powinien tak na mnie krzyczeć. Postanowiłam o tym zapomnieć i zaczęłam zbierać się do Warszawy.