Faustyna
Dziś niestety muszę już opuścić piękną Hiszpanię. Z jednej strony jest mi przykro a z drugiej tęskniłam za Krakowem i nie tylko..
Powrotny lot minął szybko. Gdy wyszłam z samolotu ciągle rozglądałam się za tą jedną osobą. Tą która zawładnęła moim umysłem. Zauważyłam mojego tatę który przyjechał po mamę. Od razu do niego pobiegłam i się przytuliłam.
- Faustynka musimy już wracać do domu. Jeśli chcesz to cię odwieziemy. - powiedziała mama.
Jednak ja nie chciałam wracać z nimi. Wierzyłam że on przyjdzie nie wystawi mnie.
- Nie nie spokojnie wracajcie.
- Napewno?
- Tak tak.
Rodzice odeszli a moja nadzieja gdzieś znikała.. Czyżby naprawdę zapomniał? A może ma mnie dość?
Po niedługiej chwili poczułam ręce na mojej talii które mnie obejmują.
- Cześć Faustynka. Przepraszam za spóźnienie ale korki.
Nic nie odpowiedziałam tylko wtuliłam się w chłopaka. Tak bardzo mi tego brakowało..
- Nic się nie stało.. Ważne że już jesteś.
Chciałam zacząć rozmowę ale coś mnie zatrzymało. Postanowiłam nie przerywać tej chwili rozmowa może zaczekać.
- Chodź odwiozę cię do domu. - złapał mnie za rękę i zaprowadził do auta.
Cała podróż minęła w ciszy. Lecz była ona komfortowa. Jego dłoń wylądowała na mojej nodze a ja złapałam jego rękę i wplotłam w jego palce swoje. Widziałam kontem oka że się uśmiecha.
Gdy dojechaliśmy do domu podeszłam do bagażnika i wyjęłam swoją walizkę.
- Daj ja wezmę. - powiedział chłopak chcąć odebrać mi walizkę.
- Dziękuję Bartuś ale nie trzeba naprawdę.
Potem złapał za walizkę i szepnął mi do ucha.
- Kobiety nie powinny się przemęczać..
Wtedy uległam oddałam mu walizkę i ruszyliśmy do mojego mieszkania.
- Nareszcie w domu.. Bartek zaczekasz chwilę?
- No jasne a co tam?
- Musimy pogadać. - odeszłam od chłopaka i zaniosłam walizkę do pokoju.
Gdy wróciłam ujrzałam chłopaka siedzacego już na kanapie. Podeszłam do kuchni nalałam nam wody do szklanek i usiadłam obok szatyna.
- To.. O czym chciałaś pogadać. - czułam że on wie o czym chcę rozmawiać.
- Bartek.. teraz tak na poważnie.. - cała się spiełam. - Co do mnie czujesz?..
- Fausti ja.. - westchnął. - Sam nie wiem jak to nazwać. Gdy byłaś w Hiszpani tęskniłem za tobą.. Ale nie jak za przyjaciółką. Jak za kimś kto mnie uszczęśliwia. Codziennie czekałem na telefon od ciebie a gdy usłyszałem o tym chłopaku.. Serce mi pękło.
- Dla jasności nic mnie z nim nie łączy i nie będzie łączyć. Jest przystojny to fakt ale nic pozatym. Tak naprawdę to pewnie go już nigdy nie spotkam.
- Nie wiem jak nazwać to co do ciebie czuję nie wiem.. - wstał i podszedł do okna balkonowego.
- Bartek.. Czy.. To co do mnie czujesz. - podeszłam do niego. - Nie jest poprostu miłością?
Zamilkł na chwilę po czym powiedział.
- Tak Fausti. Tak. Męczy mnie to od dawna. Kocham cię. - odwrócił się do mnie.
Był blisko.. Bardzo blisko.. Nie zwracając uwagi już na nic złączyłam nasze usta w pełnym uczuć pocałunku. Nie wiem ile on trwał straciłam poczucie czasu. Po chwili delikatnie oderwałam się od chłopaka.
- To co z tym robimy? - powiedział i cicho się zaśmiał.
- Nie wiem Bartek to zdecydowanie dla mnie za dużo jak na jeden dzień. Ale wiem jedno. Kocham cię. Nigdy bym nie pomyślała że poczuje do ciebie tak mocne uczucie. To dla mnie szok. - zaśmiałam się. - I chyba na związek to jest dla mnie za szybko.
- Aha.. Rozumiem..
- Może.. Narazie zamiast związku. Będziemy poprostu razem ale tak.. Nieoficjalnie. Poprostu jest nam razem dobrze i tyle.
- To chyba najlepsze rozwiązanie. - powiedział chłopak po czym się we mnie wtulił.
Usiedliśmy na balkonie tuląc się do siebie i patrząc w gwiazdy.
- Nie wierzę.. Nigdy nie sądziłem że będziemy razem. A teraz siedzę w objęciach dziewczyny którą bardzo kocham. - zaśmiałam się.
- Ja ciebie też bardzo kocham Bartuś.
- Faustynka pamiętasz że niedługo trasa 3 króli?
- Tak oczywiście że pamiętam.
- Chciałabyś z nami wystąpić w Krakowie?
- Niestety nie mogę. Będę wtedy w Tajladni i w trzech innych krajach. - zaśmiałam się.
- Nie no rozumiem. Jeszcze będzie wiele szans na wystąpienie razem na scenie.
- Dokładnie. Jak chcesz powiedzieć o nas genziakom.
- Nie wiem. Nie chcę ich okłamywać ale narazie chciałbym mieć cię tylko dla siebie. - powiedział głądząc moje włosy.
- Mam takie same zdanie.
- No dobra to co. Chyba będę się zbierał.
- Musisz?
- No niestety.
- Odprowadzę cię.
Kładąc się do łóżka czułam się wyjątkowo spokojna. Tak jakbym miała pewność że nic mi nie ucieknie..
~~~
Długo wyczekiwany rozdział! W końcu razem.. Długo zastanawiałam się jak opisać tą sytuację ale wyszło coś takiego mam nadzieję że jesteście zadowoleni. Ten rozdział wyszedł też bardzo długi bo ma ponad 700 słów! Wysyłam wam buziaki i do zobaczenia!😘