Faustyna
Rano obudziłam się ze strasznym bólem głowy i zatok. Wszystko mnie bolało nie mogłam się ruszyć czułam się okropnie. Leżałam w łóżku i czekałam aż poczuję się lepiej jednak nic z tego. Napisałam na grupie że niestety ale nie będzie mnie na nagrywkach. Naszczęście to zrozumieli. Jak dobrze jest mieć takich przyjaciół.
Po około godzinie usłyszałam dzwonek do drzwi. Doczołgałam się do nich a za drzwiami znajdował się Bartek.
- Bartek? Co ty tu robisz? - spytałam zdziwiona.
- Jak to co jesteś chora przecież oczywiście że cię nie zostawię.
- Zarażę cię.
- No to.. Trudno. A teraz już marsz do łóżka.
- Ale.. - nie dał mi dokończyć i od razu powiedział.
- Żadnych ale no już już.
Wypełniłam polecenie chłopaka zaraz potem przyszedł do mnie z termometrem w ręce. Przyłożył mi go do czoła a światełko zaświeciło się na czerwono i zaczęło piszczeć.
- Masz gorączkę. To tylko przeziębienie. Jak się czujesz?
- A jak wyglądam?
- Nawet w takiej odsłonie ci do twarzy.
Zaśmiałam się cicho. Uwielbiam go nawet w takim momencie może sprawić uśmiech na mojej twarzy. Zaraz potem podszedł do mnie z opakowaniem jakiś tabletek. No opiekuńczości mu nie braknie.
- Co to? - spytałam.
- Leki. - odpowiedział krótko.
- Ale jakie?
- Na przeziębienie. Nie ufasz mi?
- Ufam. Ale..
- Już cicho, prosze.
Podał mi tabletkę do ręki abym ją połknęła.
Po wszystkich tych lekach przykryłam się kołdrą po szyję i odpoczywałam.
- Fausti.
- Tak?
- Co z twoim wyjazdem do Barcelony?
- No a co z nim? Przecież się wykuruje do następnego tygodnia.
- Nie chodzi mi o to.
- To o co?
- O to że jedziesz tam sama. A jeśli coś ci się stanie?
- Nie stanie spokojnie przecież będę się pilnowała. Pozatym będzie tam też moja przyjaciółka z Hiszpani.
- Niby tak jednak będę się okropnie martwił.
- Obiecuję że jeśli coś będzie się działo zadzwonię. A jeśli nadal będziesz się martwił to udostępnię ci moją lokalizację przed wyjazdem.
- No dobrze. Jednak nie zmienia to faktu że będę się bardzo o ciebie martwił. No Fausti jedziesz do innego kraju co jak ktoś cię porwie albo coś? Mało ci wrażeń?
- Bartek spokojnie nie panikuj. Obiecuję będę dzwonić codziennie nawet po dwa razy. A tydzień później dojeżdża do mnie mama.
- Okej. Ale pamiętaj.. - nie dałam mu skończyć bo powiedziałam.
- Tak wiem gdyby coś się działo mam dzwonić.
Chłopak tylko się zaśmiał.
- Spokojnie nic mi nie będzie. - złapałam go za rękę.
- Będę tęsknił.. - zrobił udawaną smutną minkę.
- Ja też będę tęskniła. Jeśli chcesz będziesz mógł mnie odwieść na lotnisko.
- Jasne. Będę się zbierał muszę jechać na nagrywki.
- No to papa.
Na pożegnanie dostałam całusa w czoło a ja odpłaciłam się tym samym. Coś czuję że to nie będzie ostatni raz..