Rozdział 8

45 10 10
                                    

Potężna. Killian uważa, że mogłabym być potężna. Ale ja tego wcale nie chcę. Nie mogę tego chcieć. Opuściłam Viridinę, bo marzyłam o innym życiu. Spokojnym, prostym. Czy to źle, że nie chcę żadnej, magicznej potęgi? Że chcę zapomnieć o tym, że istnieje?

Każdego dnia od naszego spotkania robię wszystko, żeby nie myśleć o tym, co mi powiedział. Próbuję, naprawdę próbuję, ale jego słowa ciągle gdzieś tam są – jak cichy, złośliwy głos w tle, który nie daje mi spokoju. Więc robię to, co zawsze, gdy nie potrafię znieść samej siebie: uciekam w książki.

Zaczynam od wyprawy do pobliskiej księgarni. Pachnie w niej nowym papierem i tuszem drukarskim. Kluczę między regałami chyba z godzinę, może dłużej. Do kasy idę z trzema książkami przytulonymi do piersi. Pracownik księgarni uśmiecha się uprzejmie, gdy układam wybrane pozycje na ladzie.

- Do tej pory nie mogę się pozbierać po "Szklanym kloszu" - zagaduje. - Fenomenalna książka.

Zatapiam się w lekturze już w drodze na plażę. Na miejscu siadam na miękkim kocu. Otula mnie ciepło słońca, z szum fal koi moje rozbiegane myśli. Czasem przerywam lekturę, tylko po to, by zapatrzyć się w horyzont, i wyobrażać sobie, że jestem gdzieś daleko, gdzie problemy nie istnieją. Killian? Nie, teraz on nie ma znaczenia. Teraz jestem tylko ja, ta książka i moje chwilowe poczucie spokoju. Staram się z całych sił, żeby utrzymać tę iluzję, żeby nie myśleć o tym, co mnie czeka, kiedy ta książka dobiegnie końca. Ale nawet losy Esther, inteligentnej i utalentowanej, nie są w stanie odciągnąć mnie od moich problemów. Świat książkowej bohaterki też się rozpada i nic, co cieszyło do tej pory, nie przynosi jej już tyle satysfakcji.

Sfrustrowana zatrzaskuję książkę i niedbale wrzucam ją do bawełnianej torby.

Następnego dnia piszę do przyjaciółki z nadzieją, że jej towarzystwo pozwoli mi oderwać się od natrętnych myśli

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Następnego dnia piszę do przyjaciółki z nadzieją, że jej towarzystwo pozwoli mi oderwać się od natrętnych myśli. Lola oczywiście uważa, że potrzebujemy zakupów. Twierdzi, że nowe buty zawsze ukoją umysł. W pewnym sensie miała rację. Przymierzając kolejne pary w lustrze sklepu, przez chwilę czuję się, jakbym wróciła do normalności.

- Killian ostatnio o Ciebie pytał. - to byłby koniec normalności. - Coś się między wami wydarzyło?

- Nie, dlaczego pytasz?

- Wydawał się jakiś... bo ja wiem, roztrzęsiony?

Wysuwam stopy z przymierzanych butów i ciskam je do pudełka, a to upycham z powrotem na półkę.

– Roztrzęsiony? Killian? – parskam śmiechem, choć brzmi to bardziej nerwowo niż chciałam. – Przecież ten facet jest jak skała.

Lola patrzy na mnie z uniesioną brwią, nie kupując ani słowa z mojej próby zbagatelizowania tematu. Nie odpowiadam od razu, sięgam po kolejną parę butów – kolorowe Vansy – i przymierzam je z determinacją, jakby to miało odwrócić jej uwagę. Ale ona nie daje się zbyć.

Książę bez korony [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz