Rozdział 12

32 7 9
                                    

- Wpadłaś po uszy, nawet nie próbuj zaprzeczać! - piszczy podekscytowana przyjaciółka.

Od razu żałuję, że powiedziałam Loli o moim śnie. Następnym razem będę mądrzejsza i zapiszę to po prostu w dzienniku. Tylko ja i atrament. Żadnych świadków.

W środku tygodnia w ciasnym sklepiku przy pracowni ceramicznej rodziny Callaway na Abbot Kinney Boulevard nie ma żadnego ruchu. W minimalistycznej przestrzeni przeszklone witryny wypełnione są nowoczesną ceramiką - pełno tu tac i talerzy o nieregularnych kształtach i odważnych kolorach, prostych w formie kubków o grubym uchu i fikuśnych, powykręcanych wazonów. Zawsze, gdy przyglądam się tej wystawie mój wzrok zatrzymuje się na jednym kubku. To prosty i niski walec, o półkolistym uchu, które jest tak wysokie, jak sam kubek. Naczynie pokryte jest ciemnym, opalizującym szkliwem. Wygląda niemal jak stworzone przy użyciu magii, chociaż wiem, że to dzieło ludzkich rąk.

- Illy, nie ma się czego wstydzić. - pociesza mnie Finnie. - Jak zacząłem spotykać się z Lesterem, też mi się kilkukrotnie śnił.

Lester podnosi wzrok znad krzyżówki, którą właśnie rozwiązuje.

- Nie mówiłeś mi, że Ci się śniłem. - wydaje się oburzony. Finnie podbiega do swojego partnera i uwiesza mu się na plecach.

- Nie chciałem Ci powiedzieć, jak bardzo za tobą szaleję. - wyjawia z pasją i składa soczystego buziaka na policzku Lestera. - A teraz wiesz aż za dobrze.

Wywracam oczami, ale w duchu cieszę się ich szczęściem.

— To tylko sen. - próbuję się tłumaczyć. - Śnił mi się dlatego, że wczoraj z nim rozmawiałam. To zupełnie normalne. Nie znaczy, że...

— Och, błagam! — Finnie unosi ręce w geście kapitulacji. — Też tak mówiłem, a potem okazało się, że wpatruję się w telefon, czekając na wiadomość od Lestera, jakby od tego zależało moje życie!

- Finnie, dobrze wiesz, że twoje życie beze mnie byłoby ledwie cieniem egzystencji. - droczy się Lester.

- Jesteście niemożliwi. - obruszam się. - Nie potrzebuję Killiana, nie zakochuję się w nim. To był tylko głupi sen!

- Jaaasne. - śmieje się Finnie, a Lester rechocze razem z nim. Piorunuję obu wzrokiem.

- Dobra, dobra, wystarczy! - woła Lola. Lester z Finniem ledwo mogą zapanować nad śmiechem. Nawet, gdy wreszcie przestają, mam wrażenie, że wystarczy słowo, żeby doszło do kolejnego wybuchu.

- Jak tam twój detoks, Illy? - na twarzy Loli pojawia się szyderczy uśmieszek. - Potrzebujesz więcej czasu na spotkania z Killianem?

Finnie i Lester parskają niepohamowanym śmiechem. Wzdycham głęboko, próbując zachować spokój mimo rosnącej irytacji. Moi przyjaciele potrafią być naprawdę nieznośni, gdy się na coś uprą.

- Bardzo zabawne, naprawdę. - mówię, starając się, by mój głos brzmiał neutralnie. - Mój "detoks" idzie świetnie, dziękuję za troskę. Serio, zaczynacie przeginać.

- No dobra, może trochę przesadziliśmy. - przyznaje w końcu Finnie, ocierając łzy rozbawienia. - Ale musisz przyznać, Illy, że twoja reakcja na każdą wzmiankę o Killianie jest... ciekawa.

Wzdycham głęboko, próbując uspokoić nerwy. Mój wzrok znowu wędruje do tego pięknego, opalizującego kubka na wystawie. Przez chwilę zastanawiam się, czy by go nie kupić - mógłby być dobrym prezentem dla... Nie, stop. Potrząsam głową, odpędzając tę myśl.

- Słuchajcie, - zaczynam powoli, - cieszę się, że tak ekscytujecie się perspektywą mojego romansu. Ale Killian to po prostu... znajomy. Nic więcej.

Książę bez korony [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz