Rozdział 43

16 2 0
                                    


Baccain rozciąga się przed nami jak niewidzialna ściana, a jej moc pulsuje w powietrzu. Gdy moja dłoń styka się z tą nieziemską energią, czuję jak skóra zaczyna mnie mrowić. Przekroczenie jej jest jak przebicie się przez taflę wody – zmienia się każdy aspekt percepcji. Zaczynam widzieć siebie i Killiana nieco inaczej – nasze sylwetki wydają się smuklejsze, wszystkie krawędzie wyostrzone, jakby świat za Baccain działał według innych zasad. Nasze oczy błyszczą ożywione mocą, która przepływa przez nas oboje. Mocą, której nie musimy tutaj tłumić.

Powietrze jest gęstsze, bardziej nasycone magią – każdy oddech smakuje jak pierwsza burza po długiej suszy. Kolory nabierają intensywności; zieleń trawy staje się głębsza, niemal szmaragdowa, a niebo przybiera odcień tak intensywnego błękitu, że jest wyraźnie widoczne nawet przez gęste korony gigantycznych drzew. Cienie wydłużają się nienaturalnie, tańcząc na granicy widzialności.

Dźwięki docierają do nas inaczej – są czystsze, bardziej wyraziste. Słyszę szept wiatru między źdźbłami trawy jak delikatną melodię, a odległe grzmoty wydają się być częścią tej tajemniczej symfonii. Każdy nasz krok odbija się echem, jakbyśmy stąpali po kryształowej posadzce.

Spoglądam na własne dłonie – skóra zdaje się emanować delikatną poświatą, pulsującą w rytm bicia serca. Żyły pod powierzchnią błyszczą subtelnym blaskiem, jakby płynęła w nich czysta energia zamiast krwi.

Nawet Killian, chociaż wydaje się to auburdalne, wygląda tutaj jeszcze piękniej. Jego ciemne loki poruszają się lekko, mimo że nie ma wiatru, a każde pasmo zdaje się żyć własnym życiem. Od skóry, która wystaje spod jego ubrania bije magiczny blask. Mam ochotę go dotknąć jeszcze bardziej, niż zwykle.

Grawitacja też wydaje się działać inaczej - każdy ruch jest płynniejszy, bardziej wyważony, jakbyśmy poruszali się w zwolnionym tempie albo pod wodą. Czuję jak magia przepływa przez moje ciało, dostrajając je do tego odmiennego świata. To jak nauka nowego języka – każdy zmysł musi nauczyć się na nowo interpretować rzeczywistość.

Czas płynie tu inaczej – sekundy rozciągają się jak miód, a minuty zlewają się ze sobą w sposób niemożliwy do uchwycenia. Czuję, jak moja świadomość rozszerza się, dostrajając do tego innego wymiaru rzeczywistości. Nawet moje myśli stają się ostrzejsze, wyraźniejsze, jakby Baccain oczyściła umysł z wszelkich rozproszeń.

Killian łapie mnie za rękę, a ten prosty gest wywołuje kaskadę iskier energii między nami. Jego dotyk jest jak zamknięcie obwodu – czuję, jak nasza moc splata się ze sobą, tworząc coś nowego, potężniejszego. W jego oczach dostrzegam to samo oszołomienie, tę samą świadomość transformacji, której wspólnie doświadczamy.

Te pierwsze minuty po przekroczeniu Baccain, gdy ciało i umysł próbują przystosować się do nowych praw rządzących tą rzeczywistością, jest najbardziej dezorientujący. Ale jest w tym też coś upajającego, ta świadomość że jesteśmy jednymi z niewielu, którzy mogą doświadczyć tego przejścia, którzy mogą zobaczyć świat w jego prawdziwej, magicznej formie.

– Nie powinniśmy się zatrzymywać – przypomina mi Killian, jego głos jest teraz bardziej ostry, a postawa bardziej zwierzęca, jak u drapieżnika na polowaniu. – Barierowi nas wyczują.

Kiwam głową, nie odrywając wzroku od przestrzeni przed nami. Za Baccain zawsze trzeba być ostrożnym – to miejsce, w którym magia przybiera dzikie formy, a wszyscy, którzy tu żyją, stanowią zagrożenie. Barierowi, strażnicy granicy między światami, już nas wyczuli. Czuję to w narastającym napięciu wokół nas, w tej cichej obecności, która zbliża się nieubłaganie. Oby tylko nie zabrali ze sobą Pieśniarzy.

Książę bez korony [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz