Rozdział 23

18 4 0
                                    


Kiedy medytacja przestała przynosić jakiekolwiek skutki, fae wyznał mi, że zaczął pracować nad kształtowaniem swojej magii na nowo. Mając już wszystkie fragmenty tkaniny powoli i misternie układał je, strzęp po strzępie, jak najbliżej siebie. Nie łączyły się idealnie, ale były na tyle blisko, że sprawiały wrażenie całości.

Zaczął splatać ze sobą fragmenty wątłymi pasmami magii. Wspominał, że ten proces przyszedł mu o wiele łatwiej, niż medytacja. Z każdym dniem czuł, że jego magia się stabilizuje, a to tylko motywowało go do działania.

***

Pot spływa po całym moim ciele. Kropelki znaczą ścieżki po karku i wsiąkając w ubrania. Każdy mięsień pulsuje od nadmiernego wysiłku, ale nie mogę się zatrzymać. Chłodna, chropowata wylewka na zapleczu galerii Killiana przynosi jedynie minimalną ulgę.

Killian stoi nade mną, jego spojrzenie twarde, nieustępliwe. Naciska, jak zawsze. W jego oczach widzę rozczarowanie, które coraz bardziej zagnieżdża się w mojej głowie.

– Illwhyrin, musisz się skupić. Przestań marnować energię – jego głos jest lodowaty, a ja czuję, jak każde słowo tnie mnie na kawałki.

Przestałam już liczyć godziny, dni, które spędziłam na zimnej posadzce zaplecza jego galerii, próbując zapanować nad magią, którą on tak bardzo chce, abym kontrolowała. Mimo że medytacja od dawna nie przynosi żadnych efektów, Killian wciąż oczekuje, że będę to robić. Że będę w stanie "spoić" magię, tak jak fae, którego historię czytałam w dzienniku.

Próbuję... ciągle próbuję. Ale skrawki mojej mocy zdają się wymykać mi z rąk, jakby były fragmentami przeszłości, których nie mogę już uchwycić. Z każdym dniem staje się to trudniejsze, jakbym próbowała splatać cienką nić z piasku. Fae z dziennika mówił, że udało mu się splatać magię, kształtować ją na nowo, jakby tkał ze sobą rozprute fragmenty tkaniny. Ale ja czuję tylko, że wszystko się rozsypuje.

– Próbuję! – Krzyczę, mój głos jest ostry, niemal obcy, ale nie mogę się powstrzymać. – Nie rozumiesz? Próbuję z całych sił, ale... to nie działa. Moja magia działa inaczej od tej, opisanej w dzienniku. Nie mogę jej po prostu spleść, jakby była włóknem!

– Najwyraźniej nie próbujesz wystarczająco mocno – odcina się Killian, zaciskając zęby. – Skoro wiemy, że komuś się udało, tobie też musi.

Czuję, jak moja złość narasta, rośnie w siłę, jak huragan, który w sekundę potrafi zmieść całe miasto z powierzchni ziemi. Zamykam oczy, próbując skupić się na oddechu. Wdech, wydech. Znajduję swoją kotwicę – dźwięk cichego stukania kropli deszczu o dach pracowni. Pozwalam, by dźwięk ten przesiąknął moje myśli, stając się jedyną rzeczą, na której się skupiam.

Z każdym wdechem powracam do tego miejsca wewnątrz siebie, do złamanego lustra mojej magii. Migoczące odłamki unoszą się w ciemności, nieskończone kawałki, każdy z nich nosi w sobie cząstkę mojego bólu, mojej przeszłości. Podchodzę do pierwszego odłamka – tego, który tak wiele razy już dotykałam. Znam go aż za dobrze. Wspomnienie tego, jak matka odebrała mi magię. Dotykam go delikatnie, pozwalając, by przypomnienie zalewało mnie falą wspomnień, ale staram się nie tracić równowagi. Przeciągam przez niego pierwsze pasmo mocy.

- To część mnie - przypominam sobie, czując, jak odłamek wtapia się w moje ciało, łącząc ze mną na nowo.

Następny odłamek. Kiedy zbliżam się do niego, czuję, jak tętno przyspiesza. Zanim jeszcze dotknę tego fragmentu, zanim owinę wokól niego pasmo magii, wspomnienie uderza mnie z pełną siłą – ta noc, kiedy próbowałam uciec do świata ludzi, a moja matka złapała mnie na gorącym uczynku. Widzę to wszystko tak wyraźnie, jakby działo się teraz – twarz matki, chłodna i okrutna, a jej słowa przeszywające moje serce na wskroś.

Książę bez korony [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz