Rozdział 33

26 4 4
                                    


Budynek Obserwatorium Griffitha góruje imponująco na tle nocnego nieba. Trzy ciemne kopuły i jasna bryła w stylu Art Deco wyraźnie odcinają się od ciemności, tworząc wyjątkowy obraz nad wzgórzami Hollywood. Światła miasta migoczą w oddali, a teleskopy ukr w dwóch, skrajnych kopułach skierowane są w rozgwieżdżone niebo. Nocni zwiedzający przechadzają się po tarasach, podziwiają panoramę miasta albo udają się na długi spacer po rozciągającym się poniżej Griffith Park. Ale my nie przyszliśmy tu zwiedzać.

W środku obserwatorium robi chyba jeszcze większe wrażenie. Zaraz po przekroczeniu proku wita nas monumentalna rotunda ze sklepieniem pokrytym misternymi freskami prezentującymi konstelacje i fazy księżyca. Osiem ściennych malowideł prezentuje rozwój nauki i inżinierii na przestrzeni dziejów. W samym sercu rotundy wisi wahadło Foucaulta - masywna kula z brązu kołysząca się w stałym kierunku, podczas gdy ziemia pod nią obraca się zgodnie ze swoim biegiem.

- To fascynujące, że nawet ważąca ponad 100 kilogramów kula, to nadal niewystarczający dowód dla zwolenników teorii płaskiej ziemi. - Killian szepcze tuż obok mojego ucha. Jego oddech na mojej skórze pali, jak żywy ogień.

Mijamy sekcję z interaktywnymi eksponatami i kierujemy się poziom niżej, do zlokalizowanego w piwnicy budynku planetarium. Sferyczny ekran w Planetarium Samuela Oschina rozciaga się nad rzędami wygodnych foteli. W sercu sali stoi imponujący projektor najwyższej klasy. Zajmujemy fotele w najwyższym rzędzie, a Killian chowa bilety do kieszeni. Rozglądam się powoli po niemal kompletnie wypełnionej sali.

- Wszyscy tutaj to fae? - nie kryję zdziwienia. Killian maskuje parsknięcie śmiechem udawanym napadem kaszlu. Posyłam mu miażdżące spojrzenie.

- A skąd! - mówi przyciszonym głosem. - Po zakończeniu seansu na sali zostanie może z 15 osób.

Chcę go wypytać o więcej szczegółów, ale światła na sali przygasają, więc zapadam się niżej w fotelu i wyczekuję rozpoczęcia prezentacji. Kopułę nad naszymi głowami rozświetla obraz nocnego nieba, a z głośników płynie znajomy, ciepły głos.

- Dobry wieczór panie i panowie, nazywam się Rin Ozaeta, niezmiernie miło mi gościć was w Planetarium Samuela Oschina w Obserwatorium Griffitha. - Rin stoi w centrum sali, oparty nonszalancko o postument, na którym wznosi się projektor. Ma na sobie czarny dresowy komplet, w jednej dłoni dzierży mikrofon, a drugą chowa w kieszeni spodni. - Opowiadamy tu historie o niebie. Robimy to już prawie 90 lat, ale ta tradycja sięga tysięcy lat wstecz, gdy ludzie gromadzili się wokół ogniska i próbowali nadać jakikolwiek sens temu, co obserwowali na nocnym niebie. Opowiadali historie, które odpowiadały na najbardziej fundamentalne pytania. Kim jesteśmy? Jak się tutaj znaleźliśmy? Czemu świat jest taki, jaki jest?

W głosie Rina pobrzmiewa fascynacja. Opowiada tak pięknie, że wszyscy na sali zatapiają się w magii tego momentu i niemal czują, że poza nimi i obrazami nieba nie ma nic innego. Nie ma foteli w planetarium ani ścian obserwatorium. Wszyscy unoszą się w stanie nieważkości w stronę słońca i gwiazd.

- Nawet rzecz tak prosta, jak zachód słońca była pełna magii. Według starożytnych Greków to bóg słońca Helios w swoim rydwanie znikał za horyzontem, a bogini nocy Nyx rozciągała kurtynę między ziemią a niebem. - nasze spojrzenia krzyżują się na krótką chwilę, a twarz Rina rozjaśnia delikatny uśmiech. - W plemieniu Chumash wierzono, że słońce to pochodnia niesiona ze wschodu na zachód przez Boga, a gdy ten znikał za zachodnim horyzontem, zapadała ciemność. Dzisiaj już wiemy, że słońce to gwiazda, a wschodzi i zachodzi, bo cały glob się kręci, i to jego ruch sprawia, że słońce zdaje się poruszać po naszym niebie. Tak dzisiaj tłumaczymy sobie dzień i noc. - Rin robi pauzę dla efektu. - I choć nasze odpowiedzi na pytania o naturę rzeczy zmieniły się na przestrzeni wieków, to nie zmieniła się nasza motywacja. Chcemy czuć, że mamy swoje miejsce we Wszechświecie. Zrozumienie świata wokół nas i nieba nad nami pomaga nam przetrwać. Ostatnie odkrycia naukowe poddają w wątpliwość nasze historie, które opowiadamy o Wszechświecie. Nie znamy wszystkich odpowiedzi, ale każdego dnia, gdy obrót Ziemi wynosi nas poza zasięg promieni słonecznych, dostajemy kolejną szansę, by wszystko zrozumieć. 

Książę bez korony [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz