W całym mieszkaniu roznosi się zapach świeżo zaparzonej kawy. Otwieram oczy, ale muszę je kilkukrotnie przetrzeć, bo nie potrafię uwierzyć w to, co widzę. Killian nakrywa do stołu, jego włosy są w kompletnym nieładzie i wygląda jakby nie spał najlepiej. Rin był zawinięty w jeden ze szlafroków zawieszonych na drzwiach łazienki. Nasze spojrzenia się spotykają, a jego twarz rozpromienia szeroki uśmiech.
- Obudziłaś się! - woła radośnie. Jego ekscytacja jest niemal zaraźliwa. - Dzień dobry! Kawa gotowa, śniadanie za minutę będzie na stole.
Nadal lekko zdezorientowana dźwigam się z łóżka i narzucam na ramiona kimono przewieszone przez krzesło. Zapach kawy jest rzeczywiście kuszący.
- Dziękuję, Rin. - uśmiecham się z wdzięcznością i odbieram od niego kubek kawy. - To naprawdę miłe z twojej strony.
- Nonsens! - obrusza się i teatralnie macha dłonią. - Kawa i śniadanie to nic w porównaniu z tym, że zapewniłaś nam bezpieczne schronienie.
- Wiesz, że mogliśmy iść do mieszkania kogokolwiek z nas? - wtrąca się Killian. - Mieszkanie Illwhyrin było po prostu najbliżej.
- To nie oznacza, że nie należy jej się nasza wdzięczność. - Rin piorunuje go spojrzeniem. - Jakbyś nie zauważył, Killian, Illy nie za bardzo darzy cię teraz sympatią, a mnie nawet nie zna, a mimo to zaoferowała nam kryjówkę.
Rin najwyraźniej trafił w czuły punkt, bo Killian wstaje od stołu i wychodzi na balkon. Rin podpiera się pod boki z kwaśną miną.
- Jest dzisiaj jakiś bardzo nie w sosie. - zagaduje, a ja daję z siebie wszystko, żeby nie parksnąć gorzkim śmiechem.
- Raczej od miesiąca. - mówię jedynie. Brwi Rina wędrują ku górze, ale nie mówi nic więcej.
W ciszy wypijamy kawę i jemy jajka z awokado. Porcja Killiana stygnie po przeciwnej stronie stołu, ale do nas nie dołącza. Odchylam się odrobinę na krześle, żeby sprawdzić, czy może nie uciekł z mieszkania balkonem, ale widzę, że dalej stoi oparty o balustradę.
Zastanawiam się, czy jest wściekły, że przez mój wybuch mocy musiał opuścić swoją galerię. Jeżeli dobrze wszystko zrozumiałam, to już nigdy nie będzie mógł tam wrócić. Albo przynajmniej byłoby to bardzo nierozważne z jego strony. Może, tak jak ja byłam przywiązana do swojego normalnego życia, tak i on czerpał przyjemność z prowadzenia galerii? Z bycia kimś innym? Co jeżeli opłakiwał właśnie stratę swojej galerii, tak jak ja opłakiwałam swoich przyjaciół?
- Co mamy dzisiaj w planach? - pytam Rina, żeby zająć czymś myśli. Odbiera ode mnie brudny talerz i zabiera się za zmywanie. Jego uczynność mnie zaskakuje.
- Absolutnie nic. - odpowiada prosto. - Wnioskując po wydarzeniach z wczoraj mieliście z Killianem aż za dużo wrażeń w ostatnim czasie. Spokojne popołudnie dobrze wam zrobi.
Killian z pewnością chętnie by zaprotestował, ale to oznaczałoby, że musi wrócić do mieszkania, na co najwyraźniej nie miał najmniejszej ochoty. Dopijam ostatni łyk kawy, a wzrok co chwila wędruje na balkon, gdzie Killian nadal stoi, oparty o balustradę. Jego sylwetka jest napięta, jakby zmagał się z myślami, które nie pozwalają mu odetchnąć.
Rin krząta się w kuchni, odkładając umyte talerze do suszarki. W tym pożyczonym szlafroku, wydaje się być najbardziej rozluźnionym z całej trójki.
Rin, zauważając, że krążę myślami gdzieś indziej, staje obok mnie, opierając się o blat kuchenny. Przez chwilę jego lekki uśmiech znika, a ja dostrzegam w nim coś więcej – może troskę, może zwykłą ciekawość.
CZYTASZ
Książę bez korony [ZAKOŃCZONE]
FantasyCzy życie magicznej istoty może wcale nie być magiczne? Znużona życiem w Hybonie 24-letnia Illy wyrusza do Los Angeles gdzie postanawia... zostać influencerką modową. Ale życie nigdy nie może być takie proste, prawda? Pewnego dnia na jej drodze poja...