#18

5.5K 501 40
                                    

Przepraszam za błędy 

- I jak, poradziłeś sobie? - zapytałam wchodząc do salonu. Harry oglądał telewizor nogą delikatnie kołysząc kołyskę z Oscarem.

- Chyba poradziliście. - poprawił Louis wychodzący z kuchni. - Tak, poradziliśmy sobie bardzo dobrze.

- Tu jest dla ciebie ciekawa niespodzianka. - mrukną Niall schodząc ze schodów. Wywróciłam oczami. Czy po prostu nie mogli tej całej niespodzianki wyrzucić?

- Chyba należy się coś za bycie niańkami. - popatrzyłam spod byka na szczerzącego się Harrego. Wyciągał w moją stronę ramiona i nie mogłam po prostu go nie przytulić. Tak po przyjacielsku. Doszło do tego, że musiałam przytulać każdego z osobna, bo Payne nie było.

- A gdzie Zayn? - rozejrzał się blondyn.

Zagryzłam niepewnie wargę.

- Um... musiał pojechać do szefa, na chwilę.

Wzięłam machającego rączkami Oscara na ręce, a oni zaczęli się śmiać.

- No co? - burknęłam marszcząc brwi. - O mnie chodzi?

- Nie. - Lou wytarł łzę z kącika oka. - Po prostu szef wzywa tylko jednego z nas do siebie jak coś narobimy. - zmroziło mnie. - Zapewne teraz Malik czyści kibel szczoteczką do zębów.

Och.

Znowu się śmiali, a ja z westchnieniem udałam się na górę. Oscara postawiłam w bujaczku w łazience a sama na szybko wzięłam kąpiel. Mały był najedzony, wykąpany i przebrany. Zawodowa niańka lepiej by sobie nie poradziła. Kołyszę chwilę syna i po cichu schodzę do salonu. Znieśli kołyskę z mojej sypialni do tego pomieszczenia, więc Oscar do wieczora będzie musiał tutaj spać.

- Um... chłopaki. - szepnęłam zwracając na siebie ich uwagę. Przekręcili głowy w moją stronę, kiedy usiadłam w fotelu. - Ja wiem, że to o co za chwilę zapytam może być absurdalne, ale proszę zrozumcie mnie.

- Więc mów. 

- Okej. - przytaknęłam cicho Harremu i wzięłam oddech. - Mogę się tu zatrzymać trochę dłużej?

Milczeli spoglądając po sobie. Ściskałam nerwowo palce, aż strzykały. Nie wiem dokładnie który westchnął po chwili.

- A nie wiem, nie wiem. - mamrotał Louis chwytając pilota.

- Bardzo proszę, naprawdę nie mam się gdzie podziać z dzieckiem.

W moim gardle urosła gula, która po połknięciu osiadła na płucach. Bałam się, jeśli mnie wywalą nie będę miała gdzie iść, przecież rodziny nie mam.

Nagle zaczęli się śmiać. Niall to naprawdę przechodził samego siebie, mogli obudzić mi dziecko.
Nie rozumiałam o co im chodzi, a kiedy Lou spojrzał na mnie jeszcze bardziej wybuchł śmiechem.

- Dobrze się czujecie? - podsumowałam marszcząc brwi.

- Wyśmienicie. - wycharczał blondyn masując brzuch. - Po prostu nie widziałaś swojej miny - w tym momencie znowu wybuchli śmiechem. - Oczywiście, że możesz zostać tak długo jak chcesz. Nam to nie przeszkadza. 

Ulżyło mi jak cholera.

Westchnęłam padając na oparcie fotela.

- Dzięki. - powiedziałam patrząc na każdego z osobna. - Ale Zayn nie będzie miał nic przeciwko? Powiedziałam tylko trzy, dwa dni na początku.

- Jemu wiecznie nic nie pasuje. - Harry machną ręką przysuwając się do mnie za blisko. - Teraz pewnie wyklina wszystkich, bo czyści kibel.

Ich śmiech doprowadził do tego, że sama się uśmiechnęłam. A mój aniołek spał dalej, nie zrażając się odgłosami.

Nagle jednemu zaburczało w brzuchu. Jednak spojrzenia pozostałych padło na Nialla i wtedy dowiedziałam się, że to jego sprawka.

Podsunął mi się pewien pomysł.

- Zrobić wam obiad?

Ich miny były zaskoczone. Doszło do tego, że blondyn zaczął mamrotać cały czas słowo 'tak' i 'tak długo nie jadłem gotowanego żarcia'. Pozostali też byli za, jednak ja uśmiechnęłam się na swój sposób.

- Coś za coś, tak? - wywnioskował Louis.

- Tak.

- Pięknie się uśmiechasz.

Postanowiłam zignorować komentarz Harrego udając, że wcale go nie słyszałam.

- Zajmiecie się małym na jakieś kilka godzin, okej? Chciałabym się zdrzemnąć, bo - na potwierdzenie moich snów przerwało mi ziewnięcie - w nocy nie spałam dużo i jestem wymęczona po treningu.

- Nie ma sprawy tylko idź już do tej kuchni.

Niall po prostu wypchał mnie z salonu każąc zacząć obić im jedzenie. Z westchnieniem szukałam odpowiednich przyrządzeń i zastanawiałam się co zrobić tej głodnej Litwie jeść...

*  *  *

*Perspektywa Zayna*

Było po siódmej wieczorem kiedy zaparkowałem pod wspólnym domem. Zatrzasnąłem drzwi samochodu z hukiem i nieelegancko wszedłem do środka. 
Miałem kurwa dość.

- Ooo, Zayneee, kolego, tak dawno się widzieliśmy. - Harry zaśmiał się z kuchni pałaszując-jak mnie nos nie mylić-sphagetti. 

Ślinka mi pociekła. 

Westchnąłem rozdrażniony ściągając z siebie przepoconą koszulkę, która od razu wylądowała w koszu na pranie.

- Skąd to masz? - zapytałem wchodząc do kuchni. Wyglądało obłędnie, nawet spaćkane tak jak to on zawsze ma na talerzu.

- Jest w garnku, o tam. - wskazał palcem na kuchenkę elektryczną.

Palcem się nie pokazuje.

Mój żołądek dał o sobie znać i kiedy do moich nozdrzy dotarł wyraźniejszy zapach. Ja pierdole, przez pół dnia nic nie jadłem.

- Gdzie byłeś? - zapytał, kiedy usiadłem obok od razu zabierając się za jedzenie. 

- U szefa.

- To wiem, ale co tam u niego robiłeś tak długo?

Zmarszczyłem brwi myśląc jak tu kurwa wymigać się od odpowiedzi.

- Daj mi zjeść, później ci powiem.

- Chłopie. - zaśmiał się widząc z jaką szybkością pożerałem wszystko. - Co ciebie rok nie karmili?

Nie, tylko jebane pół dnia.

Później z dość głośnymbeknięciem  oparłem się o oparcie krzesła. Usłyszałem rechot Nialla przez moje czyny, a kiedy wszedł do kuchni z... jej synem na rękach skręciło mnie.

- Smakowało ci? - zapytał siadając obok. Odsunąłem się jak oparzony, kiedy chłopiec dotkną mnie stopą. - No już nie graj takiego chuja, chcesz potrzymać?

Chyba go kurwa jebło.

- Oczywiście, że nie. - prychnąłem.

- Anais śpi, więc możesz go ponosić.

- Po co kurwa mam go nosić?

- No bo wiesz. - spojrzał na dziecko. - Jest taki słodki, a ty przecież chciałeś mieć dziecko. Możesz przez chwilę sobie pomarzyć.

Auć.

Ułożyłem usta w wąską linię wstając. Widziałem jak Harry posłał Niallowi ostrzegawcze spojrzenie, ale miałem jego współczucie w dupie. Jebać ich wszystkich.

- Podziękuj Paynowi za obiad, był smaczny. - mruknąłem chowając talerz w zlewie.

- To nie Payne go zrobił. - Niall pokręcił głową. - Tylko Anais, jest wspaniałą kucharką, no nie?

Jedzenie podeszło mi do gardła.


Anais 》Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz