#24

5.5K 484 64
                                    

- Tak, jasne. To dla mnie przyjemność.

- Gdyby coś się działo to dzwoń. - mruknęłam oddając w jego ręce Oscara. Naprawdę nie chciałam tego robić, a już w szczególności, że został jedynie Niall, który był najmniej odpowiedzialny. Jednak nie miałam wyboru, zaraz musiałam jechać na tą głupią rywalizację, która miała rozstrzygnąć kto będzie dalej walczył o miejsce w gangu. 

- Przecież nie jestem idiotą, Anais. - prychnął ze śmiechem. Gruchając nad małym ruszył do salonu i położył go w kołysce. Tak, teraz czas by usnął i jest szansa, że wrócę zanim się obudzi.

- Rusz się.

Przesunęłam się w bok, bo szanowny pan Zayn Malik nie mógł mnie ominąć, to przecież grzech. Mieć tyle miejsca i się czepiać.

- Ubieraj się i wychodzimy. Nie sram czasem.

To było niemiłe, kiedy zamiast podać mi moją parkę po prostu nią we mnie rzucił. I to tak centralnie, zatrzymała mi się na głowie. Z boku wyglądało to jakbym była jego służącą, którą może traktować bez szacunku.

Przekleństwa cisnęły mi się na usta jednak milczałam.

Po chwili dalej usłyszałam jego zirytowany ton.

- Szybciej, nie zamierzam się spóźnić.

- Ale ten zamek sam się zaciął. - próbowałam na wszystkie sposoby przesunąć suwak w górę, ale nic to nie dawało. Zawsze wiatr w oczy...

Zayn odczekał cierpliwie aż całe dziesięć sekund, by następnie podejść do mnie z morderczym spojrzeniem i pociągnąć suwak z taką mocą, że aż przyciął mi podbródek. Zaskomlałam z bólu, a w oczach pojawiły mi się łzy. 

- Nie rycz, tylko idź. - popchał mnie do przodu. Podciągnęłam nosem i wytarłam słone krople z kącików oczu. Bolało mimo wszystko. Wiedziałam, że to dziecinne zachowanie płakać przez przecięcie podbródka, a już w szczególności, że na początku grałam taką twardą.

Zayn jakby czytając mi w myślach, powiedział:

- Jeśli masz serce blisko dupy, już możesz pakować swoje torby.

*  *  * 

Tłum ludzi, wielka hala i spocone ciała. To wszystko rzuciło mi się od razu w oczy. To było miejsce, gdzie mogłam lub nie, przejść na wyższy etap. Moja twarz się wykrzywiła na donośne krzyki. Dwie kobiety walczyły ze sobą niczym lwice. Krew lała się z ich twarzy i pięści, a na około kibicowali starzy, jak i młodzi zboczeńce.
Już wtedy wiedziałam, że nie mam szans.

- Tak powinnaś walczyć. - z chwilowego zadumania wyrwał mnie głęboki głos Malika. Spojrzałam gdzie patrzył. Była tam kobieta, mojego wzrostu, która dawała niezły wycisk swojemu, jak mi się zdawało, trenerowi. 

Prychnęłam cicho.

- Nie uczyłeś mnie żadnych z tych rzeczy.

- To przychodzi naturalnie, a kiedy kazałem ci mnie uderzyć, ty tego nie zrobiłaś, bo nie wiedziałaś jak.

- Więc trzeba było mi pokazać.

Pokręcił głową z cynicznym uśmiechem.

- Nie nadajesz się, to chcę ci powiedzieć.

Ułożyłam usta w wąską linię odwracając wzrok. Nie ma to jak podciąć skrzydła.

W oddali zauważyłam szefa. Podszedł do nas z uśmiechem klepiąc Zayna po ramieniu.

- Jak tam poszukiwania?

Malik odpowiedział warknięciem, na co szef prychnął odwracając się do mnie.
Skręciło mnie, poszukiwania dziecka?

- A ty jak się czujesz? Gotowa by dać im wycisk?

Poczułam się nieswojo.

- Nie dam rady... one mnie zbiją i...

- Tak właśnie. Anais nie nadaje się do tego, najlepiej by było gdybym odwiózł ją do domu, a sam zajął się swoimi sprawami.

- Malik. - rzucił mu ostre spojrzenie. - Każdemu należy dać szansę. A ty moja droga nie martw się, jeśli umiesz szybko biegać i celnie strzelać załapiesz się jeszcze na ostatnie miejsce.

- I co jej z tego? - nie odpuszczał. Irytował mnie. - I tak dalej nie przejdzie.

Rozbrzmiał w sali gong. Wszyscy ucichli patrząc na przewodniczącego tego wszystkiego. 

- Nie ma już czasu, idź się przebrać. - ponaglał szef, a Malik trochę ze zbyt wielką siłą podał mi torbę, którą od początku trzymał w dłoni.

Bądźmy szczerzy, szłam na śmierć.

*  *  *

To wszystko mnie przerastało. Miałam biec i jednocześnie strzelać trafiając w sam środek malutkiej tarczy. Nie wspominając już, że obok mnie biegły trzy dziewczyny konkurujące. Miałyśmy pozbywać się siebie nawzajem i do tego były te umiejętności powalenia przeciwnika. Jak na razie to ja byłam powalona trzy razy. 

Gwizdy i doping rozbrzmiewał w całej sali. Przełknęłam ślinę podnosząc się z podłogi kolejny raz. Spojrzałam w górę na drabinki, po których wchodziły moje przeciwniczki. Przepychały się między sobą i mogłam rzec, że tak właśnie powinnam zachowywać się ja. Syknęłam, kiedy jedna spadła z hukiem, a następnie wydała z siebie zduszony jęk. Resztkami sił weszłam na moją drabinkę i mimo bólu jaki czułam wszędzie, parłam do przodu. Wiedziałam, że nie wygram, bo one były już zbyt blisko dzwoneczka, jednak nie poddawałam się. W pewnym momencie coś przeleciało obok mnie, a kiedy zdążyłam zauważyć dwie spadające dziewczyny coś skręciło mi się w brzuchu.
Byłam tylko ja. Chcąc nie chcąc znajdowałam się już na dużej wysokości. Narodziła się we mnie nadzieja. Zaczęłam szybciej przebierać nogami i rękami, jednak moja drabinka zaczęła się trząść. Kobieta, która spadła jako pierwsza, nawet pomimo kontuzji, próbowała mnie zwalić. Dwie inne też próbowały swoich sił, chciały mnie dogonić. A ja z zaciśniętymi szczękami wspinałam się dalej, aż w końcu sięgnęłam dłonią sznureczka i poruszałam nim. W hali rozbrzmiał dźwięk dzwonka zwycięstwa.
Nie wierzyłam, że dokonałam tego właśnie ja, uśmiech sam cisnął mi się na usta i kiedy popatrzyłam na Zayna, on ułożył usta w wąską linię i odwrócił się. 
Dlaczego tak bardzo nie chciał bym przeszła dalej?

*  *  *

Nasze umiejętności były oceniane. Trzech jury + plus osobisty trener. Stałam na końcu szeregu, słysząc jak wiele punktów dostają dwie pierwsze kobiety, które zawzięcie walczyły. 

Trzecia, ta z kontuzjowana miała trochę mniej punktów od nich i miałam szansę. Być może gdy dostanę po punkcie od każdego z jury, a od Zayn full czyli trzy, będę miała dokładnie o jeden więcej od mojej  poprzedniczki i przejdę. I się nie pomyliłam. Oceniali mnie tak jak pomyślałam, jednak kiedy przyszła kolej na Zayna zmroziło mnie. Patrzył na mnie kamiennym spojrzeniem wypisując na tabliczce cyfrę. Modliłam się by dał mi te trzy punkty, z racji tego, że każdy trener tych dziewczyn ciągnął za nimi i dawał po tyle. 

Kiedy jednak Malik odwrócił tabliczkę, zmroziło mnie.

Dał mi jeden punkt.



Anais 》Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz