#21

5.5K 493 15
                                    

*Perspektywa Anais*

Ziewnęłam przeciągle wstając z łóżka. Oscar się zbudził. Było przed czwartą, postanowił zjeść o tej porze tak jak ostatnio. 

- No już, cii. - mamrotałam jeszcze zaspana. Kołysałam go w drodze do kuchni martwiąc się, że pobudzę wszystkich, jednak ku mojemu zdziwieniu siedzieli już przy stole pijąc kawę. 

- Czemu już nie śpicie? - zmarszczyłam brwi szybko podchodząc do podgrzewacza. Niall zaoferował się pomocą, więc on uspokajał małego, a ja szykowałam mleko.

- Mamy akcję za kilkanaście minut. - westchną Harry posyłając mi lekki uśmiech. Skinęłam myśląc w głowie, że zaprzestał swoich zalotów, albo mi się po prostu wydawało. No, ale na moje szczęście nie mówił mi jaka jesteś ładna i powabna już od kilku dni. Może przestałam go kręcić? Oby.

Och, tak bardzo chciałam z nimi iść na tą akcję.

- Um... a kiedy wrócicie? - zapytałam niepewnie. Wszyscy, nawet Payne spojrzeli na mnie. - Mogłabym wam zrobić coś do jedzenia.

- Tak, to świetny pomysł.

Oprócz Nialla, chciałam usłyszeć też zdanie innym. Skinęli głowami i pożegnali się ze mną prosząc bym umyła za nimi. Nakarmiłam wygłodniałego Oscara i położyłam do kołyski. Nawet jakbym chciała, nie mogłabym zasnąć. Musiałam się czymś zająć, później będę zmuszona poprosić Nialla, albo Harrego przypilnowanie Oscara, bym mogła się przespać.

Byłam zdezorientowana, kiedy miałam siedem nieodebranych połączeń od Andrewa. Czego chciał? Uciekłam, nawet sam mi to zasugerował gdy się kłóciliśmy, a teraz chce rozmawiać? Naprawdę chciałam skończyć ten rozdział z nim, a zacząć inaczej. Miałam jednak nadzieję, że nie sprawi żadnych problemów...

*  *  *

*Perspektywa Zayna*

- Fajnie cię mieć znowu w drużynie, tęskniliśmy wczoraj za tobą.

Postanowiłem zignorować komentarz Nialla i skupić się na moim piwie. 

- No, brakowała nam oglądania twoich różowych majtek. - och, serio Styles? Sam nie wiedziałem dlaczego wszyscy się śmiali z jego idiotycznego komentarza, który był zbędny. Ułożyłem usta w wąską linię, powstrzymując się przed dopierdoleniem mu. - No bo wiesz, zawsze jak się schylasz widać ci majtki i...

- Zrozumiałem za pierwszym razem. - uciąłem.

Mimo wszystko czułem się dobrze. Wiedziałem, co chłopaki myślą sobie o mnie, bo szef musiał powiedzieć im wszystko. Jakżeby inaczej? Jednak oczekiwali ode mnie czegoś innego? Nie znają mnie od wczoraj, powinni wiedzieć, że przydzielając mi kobietę moje rączki nie będą długo w kieszeniach.

- Jedziesz dzisiaj gdzieś z Anais? - spytał ni stąd ni zowąd Payne, skupiony na wyświetlaczu telefonu.

Odchrząknąłem.

- Nie wiem. 

Skąd mogłem wiedzieć czy szef pozwoli mi jeszcze na przygotowywanie Anais do rywalizacji, która zbliżała się wielkimi krokami. To, że pozwolił mi iść na akcję nie oznacza, że mam tak jak przedtem. 

- Dlaczego pytasz? - dodałem. Wzruszył ramionami.

- Tak po prostu, mógłbym się zająć małym, bo mam wolny dzień.

Och.

Ja nie wiedziałem czy oni prowokowali mnie celowo czy po prostu nie mieli mózgu. Dobrze wiedzieli jak przewrażliwiony byłem na punkcie swojego dziecka i jak bardzo chciałem jej mieć. Kilka razy nawet powiedziałem im by nie wspominali nic o jakimś dziecku, ale jak widać teraz dopiekają mi na każdym kroku. 

- Ale ja chciałem. - Niall wydął dolną wargę.

- Ty zajmowałeś się nim ostatnio, kiedy mnie nie było. Ja go nawet na rękach nie miałem.

- I nie będziesz miał.

Potarłem oczy próbując nie słuchać ich dalszej wymiany zdań. Rozchodziło się o głupiego bachora.
Byliśmy bogatsi o kilkanaście milionów, powinniśmy o tym rozmawiać i świętować, ale tak jak zawsze wylądowaliśmy w jakimś barze z fulem osób obok. Oni nawet sobie nie  zdawali sprawy kim jesteśmy...

Zadzwonił mój telefon. Stałem i poszedłem w ustronne miejsce czyt. najdalej od tych palantów.

- Tak? - mruknąłem po odchrząknięciu. To szef, zagryzałem mocno dolną wargę w niewiedzy po co dzwoni. Przez głowę biegało mi, że Anas jednak powiedziała mu wszystko i dzwoni bym przyjechał do niego i...

- Dobra robota. Przekaż pozostałym, że do końca tygodnia macie wolne. 

Ulżyło mi. Niewyobrażalnie mocno.

- Jasne.

Odruchowo spojrzałem na chłopaków patrzyli na mnie i w tym samym czasie unieśli dłonie by mi pomachać. Debile. 

- Myślę, że zastanowiłeś się nad swoim postępowaniem i nie będziesz gwałcił mi już więcej uczniów. 

Jak to zabrzmiało...

Niezręcznie cmoknąłem oblizując suche wargi.

- Nie będę. - to było żenujące. - Tylko raz się zdarzyło.

- Tak, raz. - prychnął. Zaśmiałbym się w innych okolicznościach, ale teraz musiałem gryźć język. - Powiadamiaj mnie, gdy będziesz gdzieś ją wywoził. Będę miał na was oko.

Czyli, że mogę ją nadal 'uczyć'.

Westchnąłem przeczesując swoje włosy. Mruknął coś jeszcze i się rozłączył.

Nie wiedziałem czy dobrze robię jadąc z chłopakami do wspólnego domu. Powinienem podziękować Anais za to, że mnie nie wsypała? Pewnie jej się podobało, dlatego tego nie zrobiła.

- Ale pachnie. - westchnął Niall na szybko ściągając buty. Jak strzała wbiegł do kuchni szukając po baniakach. - Aaa! - zapiszczał jakby dostał wymarzony prezent, aż Louis podskoczył ze strachu.

- Co ty odpierdalasz? - ruszył zły do kuchni, a za nim Liam. 

- Zrobiła moją ulubioną pizzę.

- Nie będę tego jadł, możecie zjeść moją porcję. - mruknąłem.

- No nie bądź dupkiem, wczoraj ci smakowało jej jedzenie.

- Nie będę tego jadł. - powtórzyłem z naciskiem ruszając w ślady za Harrym. Wszedłem do swojego pokoju padając na łóżko. Odpocząłem chwilę zastanawiając się nad powrotem do domu.  Ale do kurwy, musiałem powiedzieć jej, że mimo wszystko jestem wdzięczny za to, że mnie nie wsypała. Nie przepadam za nią i nie będę jadł co gotuje, ale uratowała mi dupę chcąc nie chcąc. 

Zwlekłem się z łóżka ściągając z siebie bluzę, zostając w bokserce i jeansach. Analizowałem za i przeciw pójścia do niej teraz, bo jak nie było jej na dole, to zapewne spała u siebie. Chłopaki są zajęci, więc nikt nie będzie przeszkadzał. W sensie nikt mnie nie speszy, że w ogóle do niej poszedłem.

Wychodząc na korytarz usłyszałem pewną rozmowę. Drzwi od pokoju Anais były uchylone, przysunąłem się bliżej i nasłuchiwałem. Dobrze widziałem ją kołyszącą dziecko i Harrego siedzącego na jej łóżku.

To nie poszedł się kąpać? 

- Jest takim dupkiem. - westchnęła zakładając włosy za ucho. - Ale przecież nic mu nie zrobiłam. Nie wiem dlaczego się na mnie wyżywa.

Zmarszczyłem brwi. Mówiła o mnie?

- On się zmieni, ale gdy znajdzie to czego szuka, wspomnisz moje słowa.

- Niby czego on szuka?

- Miłości.

Że co kurwa?


Anais 》Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz