Przepraszam za wymieszanie czasów. Jestem zbyt leniwa by to poprawić xD
Oscar mocno płacze w nocy i to nie jest dla mnie niespodzianką. Przez ten tydzień, który spędziliśmy u Andrewa mój syn właśnie tak reaguje. Za to przesypia cały dzień i dopiero wtedy mogę odpocząć. Jednak martwi mnie fakt, że to może nie spodobać się domownikom, bo nie tylko ja tutaj jestem. Mogłam się założyć, że będą rano niewyspani przez płacz Oscara. Ale co ja mogę? Nakarmiłam go i przewinęłam tak jak trzeba, ale on nie chciał spać. W prawdzie nie płakał, ale stęka i machał rączkami patrząc na mnie tymi swoimi oczami. Dlatego też ja nie mogłam zmrużyć oka. Nie zdziwiłabym się, gdyby już rano powiedzieli, żebym się wynosiła.
Oscar kolejny raz zbudził się przed czwartą w oczekiwaniu na jedzenie. Na moje szczęście nie spałam i zaczęłam kołysać zanim na dobre by się rozpłakał. Musiałam podgrzać mleko i najgorsze w tym wszystkim było to, że ten pokój nie miał kontaktu-gniazdka. Musiałam schodzić jeszcze raz z Oscarem do kuchni, bo tam jakoś było najjaśniej. Nie chciałam próbować zaświecić świateł, bo tych przycisków na ścianie było od groma. Co jeśli wyłączyłabym jakiś alarm? Wtedy już na pewno pobudziłabym wszystkich i byłoby niefajnie...
Wielkim zaskoczeniem był dla mnie fakt, że Zayn siedział w kuchni przeglądając coś na telefonie. Już miałam się wycofać z tych schodów do mojej tymczasowej sypiali, ale Oscar dał o sobie znać. Stękną głośno, na co Zayn podniósł głowę. Przełknęłam gulę w gardle i ruszyłam do kuchni.
- Mogłabyś go jakoś uciszyć? - podążał za mną wzrokiem. - Całą jebaną noc budziłem się przez niego.
Na jego miejscu też byłaby zła, za to, że czyjeś dziecko budzi mnie w nocy, a zwłaszcza gdy mam przed sobą coś ważnego na następny ranek. O tyle było jeszcze źle dla Zayna, że miał pokój obok... pozostali mieli dużo dalej.
- Przepraszam cię, ale to jest małe dziecko, nie mam na to wpływu.
Zayn poznał pewnie płeć Oscara po śpioszkach w samochody. Nie spuszczał tego swojego wrednego wzroku z mojego syna, aż nie odwróciłam się do niego plecami, by podłączyć moją maszynę do grzania mleka w butelce. Wszystko było przeze mnie przygotowane i pozostawało tylko poczekać te kilkanaście minut.
Cholerne kilkanaście minut.
- Jak długo zamierzasz się tutaj zatrzymać? - odłożył telefon na wyspę kuchenną patrząc na mnie wyczekująco.
- Nie mam pojęcia, dwa, albo trzy dni.
- Co później zamierzasz?
Och, co go to obchodziło?
- Nie wiem. Wyjadę gdzieś.
Zayn zmarszczył brwi i wstał. Przestraszyłam się, na serio, jego mina była sroga, jakbym zabiła mu matkę, a on był żądny zemsty. Nawet Oscar jakoś wyczuł jego emocje i zaczął płakać.
- Weź go ucisz. - zatkał sobie dłońmi uszy podchodząc krok bliżej. I tak robiłam, jak tylko potrafiłam kołysałam go i uspokajałam, aż w końcu nadeszło zbawienie i mleko było gotowe. Od razu zaczął pić, jakby nie jadł trzy dni. - Przechyl głowę w prawo. - powiedział, cały czas patrząc na mnie natarczywie. tak dla spokoju, po prostu to zrobiłam. - Zmyłaś makijaż, prawda?
To niesamowite jak szybko zmieniała się barwa jego głosu. Z zimnej na bardziej tolerancyjną.
- Tak, dlaczego pytasz?
Schował ręce w kieszeniach.
- Bo nie zakryłaś swojego sińca na policzku.
Cholera, jak mogłam o tym zapomnieć?
Odruchowo dotknęłam tego miejsca wzdrygając się przez ból zadany swoimi palcami.
- To też malinka, tak?
Naśmiewał się ze mnie, byłam powodem jego rozbawienia, a każdy chyba wie, że nie wolno się śmiać z cierpiących.
- Co cię to obchodzi? Moim ojcem jesteś?
- Nie, nie chciałbym nim być. Poza tym już dzisiaj - spojrzał na zegarek w lodówce - tak dzisiaj, dokładnie za trzy godziny widzę cię tutaj w salonie, ubraną na sportowo, bo dalej masz trening.
Mogłam się założyć, że robił to celowo.
- No co się tak patrzysz? Twój krótki urlop skończył się kilka godzin temu.
Gdybym tylko mogła zamienić się z im miejscami traktowałabym go tak samo jak on mnie. Kto wie, może jeszcze tak się stać.
- Nie mam z kim zostawić Oscara. - mruknęła spoglądając na syna. Jego włosy były cudowne, chciałabym mieć takie gęste...
- To chyba już nie mój problem.
- Dlaczego jesteś na mnie taki cięty? Przecież nic ci nie zrobiłam.
Zaśmiał się pod nosem spoglądając na mnie z przekrzywioną głową.
- A czy ktoś musiał mi coś zrobić, bym go nie lubił?
- Zachowujesz się dziecinnie, naprawdę. - westchnęłam.
- Pamiętaj, że jestem twoim nauczycielem, jeśli nie pojawisz się o siódmej w salonie i nie będziesz gotowa na wyjazd możesz pożegnać się z gangiem.
Nienawidziłam tego. Jak bardzo niewrażliwy był na krzywdę.
- Pamiętasz, że obiecałeś iż dostanę się dalej? - uniosłam brwi. Zacisnął szczęki. Tak, nienawidził jak szantażowałam go szefem.
- Już ci coś chyba powiedziałem na temat robienia mi koło dupy.
Oscar zaczął kasłać, więc szybko wyjęłam mu butelkę i klepałam po pleckach. Zayn zmierzył nas spojrzeniem.
- O siódmej, inaczej wylatujesz.
Wyszedł.
Zapamiętać, Malik łamie obietnice.
* * *
- Um hej, czekałam na ciebie. - mruknęłam łapiąc Harrego, gdy świeżo wykąpany wychodził z łazienki.
- Na mnie? - uśmiechną się.
Westchnęłam.
- Tak, chciałabym zapytać czy masz dzisiaj coś do robienia ważnego, bo potrzebna mi jest przysługa.
- Nie, nie mam. - zmarszczył brwi. - A o co chodzi?
- Tylko ciebie mogę o to poprosić, bo inni zapewne mi odmówią. - przeczesałam swoje włosy. - Zayn będzie mnie uczył i musimy jechać na kilka godzin na obrzeża. Sęk w tym, że nie mam z kim zostawić Oscara.
- Chcesz dać mi go pod opiekę?
- Tak.
- Okej, nie ma problemu, jeśli pokażesz mi co i jak.
Westchnęłam.
- Nawet nie wiesz jak mi ulżyło. - nie panowałam nad sobą i po prostu go przytuliłam. Zaśmiał się oplatając ręce wokół mnie. Usłyszeliśmy prychnięcie, tak, oczywiście, że by to dupek Zayn.
- Dziesięć minut. - rzekł z kamienną twarzą.
Zeszliśmy na dół i w ekstremalnym tempie pokazałam wszystko Harremu, Oscar będzie spał do południa, bo w nocy dał mi w kość, więc po dwunastej będzie musiał go nakarmić i przebrać.
- Tylko, żeby ci nie upadł. - zmroziło mnie na tę myśl. Brakowało mi jeszcze by Oscarowi się coś stało.
- Spoko, spoko, nie jestem Niall. - w międzyczasie czytał instrukcję obsługi podgrzewacza mleka. Co trudnego jest w włożeniu butelki z zawartością i podłączeniu do kontaktu? - Jakby co, będę dzwonił. - wziął telefon z wyspy kuchennej. To nie był przypadkiem telefon Zayna? Przeglądał coś z rana...
Minutę przed czasem udałam się do salonu do człowieka, który liczył mi czas klepsydrą. Dlaczego mnie tak nienawidził?
CZYTASZ
Anais 》Z.M✅
Fiksi PenggemarPieniądze są motywacją, pieniądze są konwersacją, Ty jesteś na wakacjach, a nam płacą więc... Tak, to jest życie, które wybrałem Wystrzały w ciemności, jedno oko zamknięte I gotujemy towar jak w jednookiej kuchence Możesz przyłapać mnie całującego s...