#36

5.3K 564 46
                                    

- Nawet się do mnie nie odzywaj. - warknęłam, kiedy Harry usiadł obok mnie przy stole. Głowa bolała mnie tępym bólem, a arytmia serca powoli wracała do prawidłowego stanu.

- Posłuchaj, wiem, że to nie był najlepszy pomysł, ale zawsze coś. Popatrz na to z innej perspektywy, Zayn teoretycznie już wie. Ochłonie i mu przejdzie.

On był taki głupi czy tylko udawał?

Zatrzymałam w sobie odruch uderzenia go w ten pusty łeb i oparłam się o oparcie krzesła. Cholera jasna, wzięłam już czwartą tabletkę, a ból głowy nie zmalał. 

- A jak nie przejdzie? - prychnęłam trąc kąciki oczu. - Wszystko pogorszyliście, tego nie trzeba było tak załatwiać.

- Gdybyśmy tego nie zrobili, ty byś się nawet nie ruszyła z miejsca. - westchnął. - Nie zrozum mnie źle, ale patrzyłby na ciebie inaczej, gdyby wiedział prawdę.

- Przestań. - prychnęłam. - Nie dołuj mnie jeszcze bardziej jego charakterem.

- Nie o to chodzi, po prostu - przysunął krzesło bliżej mnie powodując nieznośny dźwięk. Zamknęłam oczy. - na pewno zauważyłaś jak zachowuje się w stosunku do Leona, pomyśl, na tym miejscu mógłby być Oscar.

Nie chciałam tego, ale najwyraźniej potrzebowałam wyobrazić sobie Zayna z małym na rękach. Nie musiałabym wtedy przejmować się pieniędzmi czy czymkolwiek, by jakoś wyjść na prostą. Teraz jednak lgnę do wielkiej dziury zadłużając się u chłopaków. 

- Poza tym Zayn zerwał ze Stellą tuż przed tym, gdy miał cię trenować. Uwierz mi, nie przepadał za nią, a teraz mają wspólny język. Mówiłem ci, dziecko go zmienia i...

- Weź skończ pierdolić, ile można słuchać? - wstałam gwałtownie od stołu.

- Prawda boli, nie? 

Odetchnęłam myjąc za sobą szklankę.

- Harry, ja naprawdę nie potrzebuję jeszcze gorszego dołowania. Wiem, że zawaliłam, ale mógłbyś mi jeszcze nie dokładać. - byłam na pozór spokojna, ale w środku aż się gotowałam.

- Patrząc z perspektywy czasu powinienem przycisnął cię szybciej, gdy tylko się o tym dowiedziałem.

Ułożyłam usta w linię dostrzegając wchodzącego do kuchni Nialla. 

- Więc trzeba było to zrobić. - mruknęłam zakładając ręce na biodra. Nadchodziła pora karmienia Oscara, dlatego już powoli zaczynałam szykować sobie wszystkie potrzebne rzeczy. 

- Więc teraz mam wolną rękę?

- A rób se co chcesz. - odetchnęłam ciężko płucząc butelkę.

- Niall, Zayn jest ojcem Oscara.

I nie wiem, czy bardziej zdziwiony słowami Harrego był Horan czy ja. Wytrzeszczyłam oczy na moment, a później doszłam do wniosku, że i tak prędzej czy później wszystko padnie i się dowiedzą. Zayn już tak jakby wie, a on był - jakby tu delikatnie powiedzieć - najgorszy.
Niall nie krępował się i otworzył buzię dziwiąc się dość długo. A ja po prostu robiłam to co do mnie należy.

- Ale jak? - usłyszałam zanim wyszłam. Ruszyłam do mojej sypialni, gdzie mały już się wybudzał. Nie mogłam się oprzeć i po wzięciu go na ręce scałowałam każdy centymetr jego twarzy. Uniósł wargi w uśmiechu pokazując tylko dziąsła. 
Kruszynka się śmiała. 
Dostał jeszcze jednego, ogromnego buziola w skroń i powoli zeszliśmy na dół. Nie obawiałam się jakoś szczególnie jego reakcji, bardziej martwił mnie Liam. Nie rozmawiał ze mną dużo, ale wydawał się skryty i konsekwentny.

Anais 》Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz