- Nawet się do mnie nie odzywaj. - warknęłam, kiedy Harry usiadł obok mnie przy stole. Głowa bolała mnie tępym bólem, a arytmia serca powoli wracała do prawidłowego stanu.
- Posłuchaj, wiem, że to nie był najlepszy pomysł, ale zawsze coś. Popatrz na to z innej perspektywy, Zayn teoretycznie już wie. Ochłonie i mu przejdzie.
On był taki głupi czy tylko udawał?
Zatrzymałam w sobie odruch uderzenia go w ten pusty łeb i oparłam się o oparcie krzesła. Cholera jasna, wzięłam już czwartą tabletkę, a ból głowy nie zmalał.
- A jak nie przejdzie? - prychnęłam trąc kąciki oczu. - Wszystko pogorszyliście, tego nie trzeba było tak załatwiać.
- Gdybyśmy tego nie zrobili, ty byś się nawet nie ruszyła z miejsca. - westchnął. - Nie zrozum mnie źle, ale patrzyłby na ciebie inaczej, gdyby wiedział prawdę.
- Przestań. - prychnęłam. - Nie dołuj mnie jeszcze bardziej jego charakterem.
- Nie o to chodzi, po prostu - przysunął krzesło bliżej mnie powodując nieznośny dźwięk. Zamknęłam oczy. - na pewno zauważyłaś jak zachowuje się w stosunku do Leona, pomyśl, na tym miejscu mógłby być Oscar.
Nie chciałam tego, ale najwyraźniej potrzebowałam wyobrazić sobie Zayna z małym na rękach. Nie musiałabym wtedy przejmować się pieniędzmi czy czymkolwiek, by jakoś wyjść na prostą. Teraz jednak lgnę do wielkiej dziury zadłużając się u chłopaków.
- Poza tym Zayn zerwał ze Stellą tuż przed tym, gdy miał cię trenować. Uwierz mi, nie przepadał za nią, a teraz mają wspólny język. Mówiłem ci, dziecko go zmienia i...
- Weź skończ pierdolić, ile można słuchać? - wstałam gwałtownie od stołu.
- Prawda boli, nie?
Odetchnęłam myjąc za sobą szklankę.
- Harry, ja naprawdę nie potrzebuję jeszcze gorszego dołowania. Wiem, że zawaliłam, ale mógłbyś mi jeszcze nie dokładać. - byłam na pozór spokojna, ale w środku aż się gotowałam.
- Patrząc z perspektywy czasu powinienem przycisnął cię szybciej, gdy tylko się o tym dowiedziałem.
Ułożyłam usta w linię dostrzegając wchodzącego do kuchni Nialla.
- Więc trzeba było to zrobić. - mruknęłam zakładając ręce na biodra. Nadchodziła pora karmienia Oscara, dlatego już powoli zaczynałam szykować sobie wszystkie potrzebne rzeczy.
- Więc teraz mam wolną rękę?
- A rób se co chcesz. - odetchnęłam ciężko płucząc butelkę.
- Niall, Zayn jest ojcem Oscara.
I nie wiem, czy bardziej zdziwiony słowami Harrego był Horan czy ja. Wytrzeszczyłam oczy na moment, a później doszłam do wniosku, że i tak prędzej czy później wszystko padnie i się dowiedzą. Zayn już tak jakby wie, a on był - jakby tu delikatnie powiedzieć - najgorszy.
Niall nie krępował się i otworzył buzię dziwiąc się dość długo. A ja po prostu robiłam to co do mnie należy.- Ale jak? - usłyszałam zanim wyszłam. Ruszyłam do mojej sypialni, gdzie mały już się wybudzał. Nie mogłam się oprzeć i po wzięciu go na ręce scałowałam każdy centymetr jego twarzy. Uniósł wargi w uśmiechu pokazując tylko dziąsła.
Kruszynka się śmiała.
Dostał jeszcze jednego, ogromnego buziola w skroń i powoli zeszliśmy na dół. Nie obawiałam się jakoś szczególnie jego reakcji, bardziej martwił mnie Liam. Nie rozmawiał ze mną dużo, ale wydawał się skryty i konsekwentny.
CZYTASZ
Anais 》Z.M✅
FanfictionPieniądze są motywacją, pieniądze są konwersacją, Ty jesteś na wakacjach, a nam płacą więc... Tak, to jest życie, które wybrałem Wystrzały w ciemności, jedno oko zamknięte I gotujemy towar jak w jednookiej kuchence Możesz przyłapać mnie całującego s...