#32

5.3K 485 62
                                    

Zajęczałam jak zraniony kot i przewróciłam się na plecy. Coś szarpało moim ciałem, zmuszając bym otworzyła oczy. Do cholery, była noc.

- Co? - zamglonym wzrokiem dostrzegałam Zayna. Mogłam od razu się domyślić, że on tutaj przyszedł, no bo kto inny?

- Pokaż mi jak obsługiwać podgrzewacz do mleka.

Zmarszczyłam brwi na moment zamykając oczy. Chciałam spać, potrzebowałam odpoczynku po tym jak Oscar nieźle mi dokopał. Poza tym powinnam odwrócić się do niego tyłem i kazać wyjść, tak jak on by to zrobił.

- Teraz? - potarłam skronie. Nie mogłam zmotywować się by wstać. 

- Tak, Leon już się zbudził i potrzebuje jedzenia.

Leon.

Czułam się dziwnie, długo myślałam nad tym wszystkim i doszłam do wniosku, że koniec końców dobrze się stało. Malik miał to czego szukał, a ja nie bałam się, że stracę to co najcenniejsze. 
Ale jednak coś nie dawało mi spokoju. Żarło w środku i psuło mi humor, nie żebym go miała, czy oś.

Wstałam oddychając głęboko. Sprawdziłam, czy Oscar śpi i wyszłam z sypialni. Nie wołałam Zayna, jeśli potrzebował mojej pomocy, powinien sam się domyślić. I tak było, kiedy tylko weszłam do kuchni w oczy rzucił mi się bałagan. Wszystko było porozrzucane po wyspie kuchennej za sprawą każdy wie kogo.

- Szukałem butelki. - przeszedł obok mnie... z Leonem na rękach. Dlaczego patrzyłam na te dziecko dłużej niż powinnam?

- Jakiej butelki?

- No na mleko, tą co zawsze dajesz swojemu dziecku.

Naszemu.

Założyła pasmo włosów za ucho przyjmując postawę obronną.

- Chyba nie sądzisz, że pozwolę ci korzystać z butelki Oscara, nie chcę żeby zachorował przez jakieś bakterie.

- Przestań. - spoważniał i w końcu zobaczyłam Malika sprzed kilku dni . - Siana zapomniała mi spakować butelki i smoczka. Potrzebna jest mi tylko butelka, bo smoczek już mam.

Mimowolnie mój wzrok zjechał na buzię dziecka. Ssał smoka mojego Oscara.

Dlaczego to tak mnie rozdrażniło?

- Nie sądzisz, że powinieneś najpierw zapytać? - warknęłam patrząc mu w oczy. - Myślisz, że od tak zapomnę, co robiłeś mi wcześniej i wyciągnę do ciebie dłoń?

Był zbity z tropu, no cóż ja też. Ale do cholery, coś we mnie siedziało i to coś kazało mi właśnie tak postępować.

- Zeszłaś tu, więc nie wiem po co to ostatnie pytanie.

Ułożyłam usta w linię. Chwyciłam tą głupią butelkę i wyjęłam podgrzewacz. Nie wiem czy chciał, abym wsypała mleko w proszku i odpowiednio je przygotowała, ale po prostu to zrobiłam.

- Cała filozofia polega na tym, że przyciskasz to. - wskazałam na niebieski przycisk na urządzeniu. Dotknęłam go, a podgrzewacz się włączył. Mleko zaczęło się grzać. 

- Okej, dzięki.

Dzięki  nie ociekało sarkazmem, ani innym gównem więc lekko się zaniepokoiłam. Ten Zayn robił się dziwny i naprawdę za każdym razem jak całował Leona w główkę skręcały mi się flaki.

- Nie budź mnie więcej.

Wyszłam wypuszczając ze świstem powietrze. Jak torpeda udałam się do sypialni i ległam na łóżku. Oscar ku mojemu zdziwieniu spał jak zabity, a ja no cóż... przez Malika w mojej głowie kłębiły się nowe, niechciane myśli. Nie zmrużyłam oka aż do samego ranka. 

*

Związałam włosy w niedbałego koka obserwując w lustrze syna. Leżał na moim łóżku machając nogami. Westchnęłam widząc swoje worki pod oczami i wzięłam Oscara na ręce. Zeszłam powoli na dół z myślą, że Zayn odsypia incydent z nocy, ale nie mogłam się bardziej pomylić. Siedział już w salonie z Leonem na kolanach bawiąc się jakąś szeleszczącą zabawką. O dziwno w kuchni było posprzątane, a butelka umyta. Jednak ja nie chciałam jej z powrotem. Wyjęłam nową z opakowania, którą trzymałam na czarną godzinę i wypłukałam ją. Zaczęłam przygotowywać mleko, kiedy poczułam obecność za sobą. 

- Twoje dziecko jest mniejsze od mojego. - lustrował uważnie Oscara, kiedy się odwróciłam. - A są przecież w tym samym wieku.

Prychnęłam dziwnie, na co spojrzał mi w oczy.

- Nie są Zayn, Oscar ma trzy miesiące, a Leon...

- Też trzy. Z twoim dzieckiem jest coś nie tak. 

Och.

Zwęziłam oczy. To z jego głową jest coś nie tak, jak wierzy we wszystkie brednie jakie mu naopowiadali. A już w szczególności w dziecko, które nawet nie jest jego.

- Nie Zayn, Leon ma co najmniej pół roku, czyje ty wziąłeś dziecko?

Zmienił wyraz twarzy na... och wkurwiony. Kości policzkowe miał mocno zarysowane, kiedy zaczął mówić do mnie powolnym, chamowatym tonem. Przywykłam.

- Wiem, że się mścisz Anais, możesz to robić na mnie, ale od mojego dziecka wypierdalaj.

- Przecież nic takiego nie pow...

- Nie obchodzi mnie to, to że Oscar jest cofnięty w rozwoju nie oznacza, że z Leonem jest coś nie tak. 

Oddychałam na pozór spokojnie, ale w środku dech mnie zabijał. Był głupi, tak cholernie głupi i nie dał sobie przegadać. Poza tym nazwał moje maleństwo cofniętym w rozwoju... zacisnęłam usta mierząc go spojrzeniem.

- Sam zacząłeś ten temat. - uniosłam się. - A jeśli mi nie wierzysz idź do lekarza, powie ci to samo co ja.

- Nie chce mi się z tobą gadać. - wycofał się z poirytowaniem i wrócił do salonu. Nie rozumiałam go do cholery, sam przychodzi rzuca temat, a jak przychodzi co do czego ucieka dając mi do zrozumienia, że to ja jestem w błędzie, chociaż to nieprawda. Byłam ciekawa jak zareagują chłopaki, gdy ujrzą Zayna i Leona. Nie no, będzie się działo, a znając życie ucierpię tylko ja. 

Nieznajomy mi samochód zajechał na podwórko. Przeszedł mnie dreszcz z myślą, że to Andrew, ale kiedy wysiadła z niego kobieta zdziwiłam się.

Kto to może być?

Zayn poszedł otworzyć, gdy tylko usłyszał pukanie.

Mamy dzwonek.

- Hej, jak sobie radzisz?

Wychyliłam się delikatnie, by zobaczyć co się dzieje. Blondi ściskała się z Zaynem śmiejąc się do siebie. 

- Chyba dobrze.

- Jak wrażenia? - przechyliła głowę podchodząc blisko niego. Doszłam do wniosku, że chce go pocałować, ale w ostatniej chwili odwrócił głowę, a ta wycofała się skrępowana. - Okej, może wyjdziemy gdzieś we trójkę? Spacer Leonowi dobrze zrobi.

- Tak jasne, tylko go ubiorę. - Zayn jakby dostał skrzydeł. Od kiedy on używa miłego tonu głosu?

Kobieta porozglądała się, gdy Malik zniknął na górze. Nie mam pojęcia jak to się stało, ale wyłapała moje spojrzenie. Zesztywniałam. 

Ja ją znam. 

Anais 》Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz