#61

5.4K 573 85
                                    

Siedziałam właśnie na łóżku w mojej sypialni przeglądając różne dziecięce gazetki, kiedy ktoś zapukał w drzwi. 

- Nie kurwa. - dobiegło mnie zza nich. Ten głos należał tylko jednej osoby. - Liam nie! Nie będę jej tego dawał!

- Już zapukałem.

- Co zrobiłeś?! Nie, ja stąd idę.

- Patrz co narobiłeś!

I nim biedaczek mógł uciec nacisnęłam na klamkę. Obydwoje wzdrygnęli się spoglądając w moją stronę. Porypaniec wyglądał na zmieszanego i zdenerwowanego, a Liam no cóż, on zawsze wyglądał mi na zamyślonego i taki był. Jednak nie to przykuło moją uwagę, bardziej ogromny bukiet róż leżący na podłodze.

- Dziecko mi śpi, musicie się tak awanturować?

- Przepraszam, ale Zayn chciał ci coś powiedzieć.

- Ja? Nie, nie Liam, sam to zaplanowałeś, więc ty będziesz gadał.

- On po prostu chciał cię przeprosić.

- Co? Nie!

- I błagać o wybaczenie, bo tęskni mu się za waszymi wspólnymi nocami.

Podrapałam się w czubek nosa opierając o framugę drzwi. 

- Zayn ma zbyt małe jaja, by mi to sam powiedzieć? - uniosłam lewy kącik ust w lekceważącym geście. Malik zacisnął wargi dość mocno w akcie zdenerwowania. No cóż, ja tak to widziałam, niech się chłopak nie wścieka. 

I aż mu jakiś mięsień zaczął skakać na policzku. Jezu.

- No chyba tak, z resztą sama wiesz jak jest? - Liam chyba dopiero po chwili skapował jak jego słowa brzmiały. Uśmiechnął się sam do siebie drapiąc się w ucho. 

- No w sumie... wiem. - pokiwałam głową. Schyliłam się powoli trzymając bluzkę, by nie wyszła mi ze spodni i podniosłam bukiet poprawiając jego wstążki. - A tak w ogóle za co chciałeś mnie przeprosić Zayn?

- Za nic, on jest pojebany i sobie nawymyślał. - warknął spoglądając na przyjaciela. Jak widać z nim się nie dogadasz, nawet jak pchasz mu pod pysk.

- Więc Liam, za co Zayn chciał mnie przeprosić?

- Za sprowadzenie Stelli, obiecał, że już nigdy tego nie zrobi.

- Ale ja jej nie sprawdzałem! Sama przylazła.

- Więc ty chcesz mówić, czy on? - uniosłam brwi czując się panią... jakby wszystkiego. To ja teraz miałam kontrolę nad Zaynem i to on zmuszony był mi się spowiadać i podporządkowywać, nie ja jemu jak było wcześniej.

- Okej, starczy. - Mulat twardym krokiem pokonał odległość dzielącą nas i popchnął mnie do pokoju. Zobaczyłam jeszcze jak Liam unosi kciuki do góry i głupio się uśmiecha zanim drzwi się zamknęły. - Po prostu weź te gówniane kwiatki niech ten debil już stąd jedzie.

- Przypominam ci, że przyjechał na tydzień, a co do kwiatków to niby dlaczego mam je brać? Są czymś konkretnym?

- O co ci znowu chodzi? Po prostu je weź.

- Nie. - uniosłam palec wskazujący do góry. - Tak całkiem z dupy sprowadzasz sobie swoją byłą do domu i ty myślisz, że zwrotem weź te gówniane kwiatki  wszystko załatwisz? Nie kochany - uderzyłam nimi jego klatę piersiową. Zmuszony był je złapać. - mam głęboko te twoje zielska i ciebie.

- Ja ci to wytłumaczę.

- No chyba po to tu przylazłeś.

Tak naprawdę jakoś mi złość przeszła, bo wiem, że ten imbecyl i tak się dużo zmienił. Jak sobie przypomnę jego, gdy dopiero się poznawaliśmy to nogi mi się uginają. Nigdy więcej. 

- Tak ja mówiłem, ona sama do mnie przyszła. Taksówka ją podwiozła tuż przed waszym przyjazdem.

- Aha, czyli dlatego jeszcze była w ubraniu.

Mierzył mnie bacznym spojrzeniem.

- Po prostu mi uwierz. - westchnął jakby zmęczony. - Ja naprawdę nie miałem zielonego pojęcia, że przyjedzie.

Tak trochę zmiękłam i spojrzałam na te biedne kwiatki. To głupie, ale bardziej było mi ich szkoda, a niżeli Zayna. 

- No okej, oddaj mi te róże w geście przeprosin. Masz szczęście, że nie... albo inaczej. - uśmiechnęłam się sama do siebie. - Klękaj i przepraszaj.

- Chyba sobie kpisz.

- Inaczej będę ci uprzykrzać życie do czasu, aż tego nie zrobisz. No przecież i tak dotknąłeś już dna, klękanie przede mną to tylko kwestia czasu

Jego mina była nie do opisania. Był wkurzony i to tak na maska, żyła na szyi mu się uwydatniła, a o czy mrugały szybko, jakby coś mu do nich naleciało. No cóż, zamachałam tymi kwiatkami i może jakiś pyłek się uniósł...

- Ale będziesz ze mną spała?

Zwilżyłam usta patrząc na jego uniesioną brew. To on przepraszał mnie, ale i tak musiał wyciągnąć coś dla siebie.

Czasami czułam się jakbym wychowywała dwójkę dzieci. Jeśli Oscar udał się do ojca, to... o nie, proszę nie. Wszystko tylko nie to.

- Będę.

- Napisz mi to gdzieś, chcę mieć dowód jak się rozmyślisz.

- Jak mówię, że będę to będę, klękaj idioto.

I uklęk. Cholera, ja przewidywałam, że tak będzie, ale kiedy patrzył tak na mnie z dołu to aż mi się coś w brzuchu oderwało. Bo serio, coś tak chrupnęło. 

 - Przepraszam. - wyciągną w moją stronę kwiatki, trochę mi się miło zrobiło. Napad śmiechu mnie ogarnął, ale kiedy zobaczyłam, że mu głupio to odebrałam róże i pogłaskałam go po głowie.

Ambitne, wiem. 

Skorzystałam z tego, że był niżej i nachyliłam się bliziutko jego głowy. Już nastawił wargi żebym go całowała, głupek.

- I sprowadź mi jeszcze raz jakąś laskę do domu to obiecuję ci, skończysz jak twoja ex.

- Nie zrobię tego. - zamknął oczy. Chyba już dawno ktoś go no nie wiem, pieścił? Bo wydawało mi się, że potrzebuje mojego dotyku. Niemniej nie dotknął moich ust kiedy przysuwał się do mojej twarzy, bo po prostu pocałował się z kwiatkiem. 

*

W sumie paradowanie przed nim prawie naga zbytnio mi nie przeszkadzało. Ale miałam bieliznę, miałam, miałam. Pozwoliłam mu tylko dlatego spać ze mną, bo ktoś musiał też wstawać do małego w nocy. Ja już nie wyrabiałam, teraz niech się tatuś wykaże. 

- Mogę o coś zapytać? - Zayn leżał już w łóżku, nie wiem czy też był nagi, bo przykrywał się kołdrą od pasa w dół. No, chyba był...

- Jeśli coś o moich fałdkach to daruj sobie, albo będziesz zbierał zęby z...

- Nie, nie. -zmarszczył brwi. - Chodzi mi bardziej... um ze wszystkimi moimi wcześniejszymi dziewczynami  jak się spotykałem, to one miały majtki i stanik w jednym kolorze. OD kiedy pamiętam, ty nigdy tak nie nosiłaś.

Odwróciłam się do niego przodem.

- Chłopie, ja ledwo znajduje dwie identyczne skarpetki.


Anais 》Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz