#48

5.2K 534 63
                                    

Zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji dopiero, kiedy wybiła dwudziesta, pora kąpania Oscara przez Zayna. Na początku nie wierzyłam Harremu, ale kiedy w domu była cisza, a Malika jak nie było tak nie ma, poczułam, jak mój żołądek się skręca.

- Niall? - tylko on wydawał mi się odpowiednią osobą, do której mogłam zadzwonić. - Jestem właśnie w drodze do waszego domu, jest Harry?

- Nie ma, gdzieś pojechał. Kochana coś się stało?

Jak widać nie miał o niczym bladego pojęcia. Odruchowo spojrzałam do tyłu, na fotelik, w którym spał Oscar i ruszyłam nalej przez skrzyżowanie. Cholera jasna, czułam jakby coś w moim brzuchu się biło, ale to tylko jajniki współgrały ze strachem o tego cholernego idiotę. Tak, mówię o Maliku.

- A Louis? - zignorowałam go, nie mając czasu na takie głupie pytania. - Jest w domu, czy też nie?

- Pojechał z nim.

Wypuściłam oddech gwałtownie skręcając, bo w ostatnim momencie zauważyłam, że wjechałabym w złą drogę. Przyśpieszyłam, nie mogąc pojąć, że mam na tyle odwagi, że jadę 100 km/h z dzieckiem na tylnym siedzeniu.

- Powiedz mi co się stało, bo zaczynam czuć się dziwnie.

- Niall wszystkie ci wytłumaczę, ale otwórz bramę. 

Chodziło mi głównie o to, że jeśli wszystko by okazało się ściemą, Zayn pożarłby mnie za to, że jechałam jego samochodem.

- Okej, tylko uważaj na siebie.

Rozłączyłam się odrzucając telefon na drugie siedzenie. Z Harrym skontaktować się nie mogłam, bo już próbowałam, został mi jeszcze Louis, ale na razie byłam tak roztrzepana, że bałam się o spowodowanie wypadku. 

Horan posłusznie otworzył bramę, dzięki czemu mogłam wjechać. Na moje szczęście czekał na tarasie patrząc na mnie z wytrzeszczonymi oczami.

- Nie chcę nic mówić, ale Zayn cię zabije za to, że ruszasz jego auto.

- Obawiam się, że to teraz mój najmniejszy problem.

Zmarszczył brwi i podszedł do mnie, kiedy gestem ręki mu tak pokazałam. 

- Powiedz mi, że chociaż Liam jest w domu.

- Nie ma, wszystkich jakby wywiało.

Dlaczego mnie to nie dziwiło, że akurat dzisiaj...

- Okej, wsiadaj, musisz mnie pokierować, gdzie tutaj jest najbliższy szpital.

- Co?

- Wsiadaj, wszystko ci opowiem. Znaczy... zresztą sam zobacz.

Gryzłam swoją wargę, kiedy włączałam filmik, który wysłał mi Styles. Niall popatrzył na mnie międzyczasie, a ja poruszałam fotelikiem, kiedy Oscar dał o sobie znać. Był mocno śpiący, dlatego zaraz po zamknięciu powiek odpłynął. 

- Ja pierdole, co to kurwa jest?

On nigdy nie przeklinał...

- J-ja sama byłam w szoku, kiedy to oglądałam. Harremu chyba padło na mózg, by mi takie coś wysyłać, mam nadzieję, że to są tylko jakieś jaja.

- Jakie jaja? Tam była karetka, a on siedział w krzakach wszystko nagrywając. Cholera jasna, Anais, oni go o mało co nie zabili.

- Oni?

- Harry i Louis zawsze działają razem, dlatego pewnie ich nie ma. A co do Liama to mam mieszane uczucia. - przeczesał swoje włosy próbując się uspokoić. Ja też próbowałam unormować oddech i przestać obgryzać opuszki palców. - Jedźmy już, ja będę próbował do nich dzwonić.

Anais 》Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz