#25

5.2K 466 39
                                    

- Nie mam pojęcia dlaczego tak surowo ją oceniasz. - szef położył dłoń na moich plecach dodając otuchy. Podciągnęłam nosem chowając twarz w szaliku. - To było trochę nierozsądne z twojej strony.

Zayn kopnął jeden z kamyczków po których szliśmy. Wyszliśmy właśnie z tego piekła i udawaliśmy się do samochodu.

- Zawsze nam powtarzałeś, że u nas nie ma miejsca dla słabeuszy.

- Jakoś ty z nami jesteś. - zaśmiał się. Mulat zacisnął szczęki, a że to był jego szef nie mógł nic innego zrobić. - Nie no, śmieję się. Chodzi mi o to, że trzeba dawać każdemu szansę. A przecież Anais ma potencjał.

Chciałam spojrzeć na szefa i wybadać czy robi sobie ze mnie jaja, jednak kiedy przechyliłam głowę moje spojrzenie złączyło się z Zayna. Szybko odwróciłam wzrok.

Mój kat odchrząknął kontynuując.

- Gdyby nie ty nie przeszłaby dalej. To dzięki twojej pomocy nadal jest tu gdzie jest.

- Gdybyś dał jej przyzwoitą ilość punktów nie musiałbym się w nic mieszać. Poza tym chyba pamiętasz naszą rozmowę, mam jeszcze raz sprowadzić cię na dywanik?

Moje usta się wygięły. Wiedziałam, że Malik nienawidził jak coś szło nie po jego myśli. A to, z jaką lekkością szef o nim mówił i o jego zachowaniu skutkowało tylko tym, że Zayn nie planował mścić się na nim.

Tylko na mnie.

- No to tutaj was opuszczam. - szef zdjął dłoń z moich pleców. Zayn nadal milczał. - Malik miej się na baczności. 

Skinął głową otwierając drzwi samochodu. Odruchowo pomachałam szefowi, kiedy odjeżdżaliśmy i ku mojemu zdziwieniu odmachał mi.

- Podobasz mu się.

Zesztywniałam spoglądając w bok.

- Chce mi się rzygać, gdy was widzę. - kontynuował. - Możesz teraz pójść do niego i poprosić, by to on cię trenował. Wyjdzie to na dobre mnie i tobie.

- Nie chcę żeby mnie trenował. - w ogóle czułam do szefa niepokój. Był miły dla mnie od początku, to fakt, ale nigdy nie ufam komuś zbyt mocno. A już zwłaszcza mężczyznom jego pokroju. - A wnioskując z twojej wypowiedzi mogę rzec, że ty możesz mu powiedzieć, że mnie nie chcesz. Przeżyję.

Jeden z jego kącików ust poszedł w górę.

- Ależ Anais - przeszedł mnie dreszcz. - oczywiście, że cię chcę. Tylko nie w taki sposób jak ty byś chciała.

Patrzyłam na niego beznamiętnie.

- Jesteś świnią. Jeszcze nigdy nie spotkałam na swojej drodze takiego chama.

Twarz mu skamieniała. Stąpałam po cienkiej linii.

- Ja bym się kłócił. 

Odwróciłam głowę w stronę szyby. Nie chciałam patrzeć na jego twarz, przez te kilka minut drogi już miałam chęć wyskoczyć dobrowolnie z tego auta. Moje zbawienie nadeszło dopiero, kiedy zaparkował pod domem.

- Przesuń się, też chcę przejść. - powtórka z rozrywki z rana. Odetchnęłam zirytowana ściągając szalik.

- Możesz tamtędy, dlaczego pchasz się tutaj?

- Bo chcę.

Ale ku jego zdziwieniu nie ruszyłam się. Skończyło się, teraz za każdym razem jak coś mi zrobi dzwonię do szefa. Nie wiedziałam dlaczego, ale przez cały ten czas czułam ogromny żal po tych rywalizacjach. Robił wszystko by mi nie wyszło.

- Głucha jesteś? - jego spojrzenie było nieciekawe. Popatrzyłam na niego zakładając ręce na piersiach.

- Jaki jest twój problem? Czepiasz się byle czego, naprawdę jeśli ktoś miałby wylecieć z tego gangu to tylko ty.

Milczał i mierzył mnie spojrzeniem. Ale później wybuchnął śmiechem prosto w moją twarz. Śmiał się ze mnie i to nie tak jak normalnie ludzie. Nawet nie potrafiłam tego określić.

- Och, przecież zapomniałem, że jesteś księżniczką i każdy jest na twojej rozkazy. Lepiej przydaj się na coś i zrób mi coś do jedzenia.

Prychnęłam.

- Nie, nie zrobię tego.

- Nie? - jakby tylko czekał aż się sprzeciwię.

- Nie. I powiem ci więcej. Myślę, że tacy ludzie jak ty nigdy nie będą szczęśliwi, a że wiem jak bardzo tego chcesz, mogę ci tylko powiedzieć, że jeśli się nie zmienisz będziesz brnąć w to gówno jeszcze bardziej.

- Tak? - bezczelnie udał zaskoczenie. - I co mi jeszcze powiesz?

- Mam coś, czego ty nie masz.

Prychnął kręcąc głową. Miał mnie za podwładną i to było widać.

- Niby co? Tą pierdoloną miłość którą daje ci ten twój fagas?

- Nie. Mam dziecko Zayn.

Znieruchomiał. Chociaż wiedziałam, że nie chciał bym widziała co teraz dzieje się w jego umyśle, jego oczy mówiły wszystko. Wyglądał jakbym go opluła. I chociaż było mi go żal, bo to ja ukrywałam przed nim bardzo istotną sprawę teraz wydawało mi się, że najzwyczajniej w świecie sobie na to zasłużył. 

Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam na górę. Chłopcy pewnie tam byli.

*  *  *

Nie wiedziałam dlaczego, ale nie czułam się najlepiej, kiedy robiłam kolację. Miałam wyrzuty sumienia, chociaż nie powinnam. Nie byłam jednak taką osobą jak Zayn. W porównaniu z nim miałam uczucia i wiedziałam teraz, że nie najlepiej postąpiłam wyrzucając mu w twarz temat dziecka.

Gdyby tylko wiedział, co przed nim ukrywałam to na pewno nie obeszłoby się bez rękoczynów. Westchnęłam spoglądając na drzwi wyjściowe. Malik mamrotał coś, że musi wyjść do ogrodu i nie było go już dość długo. Niall usnął z Oscarem na łóżku, a że Liam był w pobliżu jakby co, to po prostu ich zostawiłam. 

- Co robisz? - zapytałam cicho szczelniej otulając się kurtką. Zayn postawił kolejną skrzynkę i spojrzał na mnie.

- A co cię to obchodzi?

Wzruszyłam ramionami.

- Nie wracałeś długo, myślałam, że coś ci się stało.

Zaśmiał się sarkastycznie.

- Nie martw się o mnie, jestem dużym chłopcem.

W to nie wątpiłam. Jednak to co widziałam nie dawało mi spokoju. Był przygnębiony i zły... w sensie bardziej niż zawsze.

- Po co ci tyle - podeszłam bliżej patrząc co jest w skrzynkach. Och, wódka. - tego.

Ułożył usta w linię zamykając z hukiem bagażnik. Podskoczyłam. 

- Byłem przekonany, że nie przejdziesz dalej, dlatego zamówiłem wódkę, by to opić.

Okej. Naprawdę, bardzo miło z jego strony.
Zmarszczyłam brwi odrzucając do tyłu włosy.

- To było podłe. Jesteś dla mnie niesprawiedliwy.

Chwycił pierwszą skrzynkę i przystanął na moment obok mnie.

- To życie jest niesprawiedliwe Anais, tyle ile dostaję tyle daję. - ruszył przed siebie, a ja otworzyłam niepewnie usta.

Chodziło mu o dziecko. Dlaczego czułam, że to wszystko za niedługo się wyjaśni i będę kompletnie skończona?




Anais 》Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz