- Wszystko będzie dobrze. - Niall potarł moje ramiona, jednak pokręciłam głową. Nie chciałam, by mnie dotykał. Trafiłam na taką fazę emocji, że nic nie było w stanie mnie pocieszyć. - Musisz jechać do domu, odpocząć.
- Oczywiście, że tego nie zrobię.
- Anais nic tu po tobie, jeśli operacja się skończy, to i tak z nim nie porozmawiasz.
- Skąd niby to wiesz?
- To oczywiste.- westchnął. - Nie wpuszczą nas tak szybko do jego sali.
- Więc ty, dlaczego tutaj nadal jesteś? - uniosłam brwi.
Ułożył usta w linię puszczając moje ramiona. Fakt, też był przejęty tak jak ja, ale nie powinien kazać mi jechać do domu po tym wszystkim. Przecież zwariuję tam sama z Oscarem.
I nie wiem, czy to przez to, że los specjalnie chciał mi jeszcze dopiec w słabej chwili, drzwi od jednego z pomieszczeń się otworzyły i...
- O mój Boże. - próbowałam podejść do łóżka, na którym go wieźli, jednak Liam skutecznie złapał mnie w pasie. Całe szczęście, że Niall odsunął się i przez przypadek Oscar nie dostał ode mnie z łokcia. - Liam puść! Do cholery chcę podejść bliżej!
- Przestań się wydzierać. Lekarze i tak ci na to nie pozwolą teraz.
- A kiedy? - miałam świadomość, że go oplułam, ale na moje szczęście to zignorował. Jedynie wytarł szybko swój podbródek wierzchem dłoni.
- Daj im czas, zanim podepną go do tego wszystkiego minie przynajmniej godzina.
- Nie będę tyle czekać.
Mierzyliśmy się spojrzeniami dobrą chwilę, aż w końcu mnie puścił. A ja pognałam w ślad za lekarzami, którzy przewozili Zayna.
- Tu nie wolno wchodzić. - pielęgniarka zamknęła mi drzwi przed nosem. Mimowolnie uderzyłam z pięści w szybę.
- Ja tylko chcę go zobaczyć.
- Przepraszamy, ale teraz na pewno pani nie wejdzie. Zaraz wyjdzie do państwa lekarz i wszystko państwu wyjaśni. - jej głos był zagłuszany przez powłokę, jaka nas dzieliła. Pozostało mi jedynie stanąć przy szklanej ścianie i patrzeć jak przyczepiają do niego wszystkie te ustrojstwa.
Żyje.
Przynajmniej tyle.
Wzięłam głębszy oddech przytulając głowę do powierzchni przede mną. Malik był w tak opłakanym stanie, że jeszcze wcześniej nawet bym nie pomyślała, że da sobie coś takiego zrobić. Chciałam jeszcze na niego popatrzeć, zobaczyć te bandaże na jego ramionach i rękach, ale nie potrafiłam. Od zawsze bałam się krwi, a pobity człowiek dawał mi tylko powody bym miała w nocy koszmary.
Nie nadawałam się do gangu.
Tyle razy mi to powtarzał, a ja głupia brnęłam w to dalej, byleby zrobić mu na złość. Teraz dopiero rozumiałam, na czym polega to całe gówno i co mogłoby się ze mną stać. Mogłabym leżeć na jego miejscu, no nie? Przecież, gdyby ktoś mnie zaatakował, a byłabym sama to na pewno skończyłam bym z kulką w głowie.
To wszystko mnie przerastało.
- Może chcesz zażyć świeżego powietrza?
Zignorowałam słowa Nialla wyciągając z kieszeni wibrujący telefon. Dłoń mi zadrżała, kiedy sms był od Harrego.
Chodź do mnie, jestem na zewnątrz.
Mało myśląc porozglądałam się w poszukiwaniu Oscara, a kiedy zauważyłam, że był bezpieczny z Liamem odwróciłam się szybko do Nialla.
- Tak, zaraz wrócę.
- Może pójść z tobą?
- Nie.
Czym prędzej ruszyłam do wind, a następnie zjechałam na podstawowe piętro, gdzie było wyjście. Gdy tylko drzwi się rozsunęły poczułam, jak otula mnie zimne powietrze.
- No witaj.
Zadrżała spoglądając w bok. Było ciemno, latarnie ledwo co dawały światło, dlatego Harry całkowicie był pokryty czernią.
- Dlaczego się nie cieszysz?
- Ja nadal w to nie wierzę Harry. - mamrotałam próbując uspokoić swój oddech. - Jak mogłeś go tak urządzić?
- Sama tego chciałaś.
- Nie chciałam! - dotknęłam swoich policzków. Mimo iż było zimno, one nadal utrzymywały ciepłą temperaturę. Można było powiedzieć, że aż za bardzo. - To ty wymyśliłeś sobie, że chcę go w jakiś sposób uszkodzić.
- Wykonałem tylko to, o co mnie prosiłaś. Nie dziękuj, Malik już o tym wie.
- O czym wie?
- No zanim dostał, powiedziałem, mu przez kogo to wszystko.
Zadrżałam.
- Ty chyba nie mówisz poważnie. - moje serce biło głośno, co prawda powinnam była zawołać kogoś z chłopaków, tylko dlatego, że Harry się tu kręci, ale wolałam najpierw jakoś z nim porozmawiać. - Obiecuję ci, że to, co mu zrobiłeś odbije się na tobie.
- Grozisz mi? - zaśmiał się i podszedł o krok bliżej. Cofnęłam się. - On wie, dlaczego tak dostał, więc radzę uciekać. Uwierz, bardziej ty ucierpisz niż ja.
Dlaczego coś mi mówiło, że to jest prawdą?
- Wynoś się stąd. - zachłysnęłam się powietrzem. - Nie chcę cię więcej widzieć.
- Nie proś mnie o pomoc drugi raz, pamiętaj.
- Wynoś się.
- Anais? - spięłam się na głos Niall, Harry wycofał się do tyłu i całkowicie znikł. Odwróciłam się do blondyna lekko wstrząśnięta. - Zayn obudził się z narkozy.
Poczułam jakby ktoś najpierw ścisnął mi całe wnętrzności, a potem puścił dając na raz uczucie ulgi i bólu. Nawet nie wiem, kiedy dostaliśmy się na piętro Malika, a stamtąd prosto do jego sali.
Cała się trzęsłam, kiedy Niall wskazał mi bym usiadła obok łóżka. I zrobiłam to, czułam ten charakterystyczny zapach tego wszystkiego i aż myślałam, że zemdleję. Moje jajniki przestały dawać o sobie znać, do czasu aż Zayn nie otworzył oczu.
I sama nie wiem dlaczego wyglądał jak opętany, kiedy tak patrzył tylko do góry, na sufit. Co prawda, miał usztywniacz szyi, ale mógł na nas spojrzeć.
- Hej, Zayn. - Niall delikatnie dotknął jego zdrowej ręki, stając za mną. - Słyszysz mnie?
Malik spojrzał na niego, ale nic się nie odezwał. Naprawdę, cieszyłam się, że w ogóle kontaktuje i jest jak jest. Gdyby był w śpiączce, co było prawdopodobne, to nie wiedziałabym co dalej.
Aż mnie zabolało w środku, kiedy zsunął swój nieodgadnięty wzrok na mnie. Wyglądał na wkurwionego, no cóż, całe życie taki był.
Sama nie wiem, dlaczego dotknęłam jego palców. Zadrżał, a ja natychmiast odskoczyłam.
Zamknął oczy, dlatego powinnam coś powiedzieć i go zostawić. Był zmęczony.
- Ja... - zaczęłam, jednak mi przerwał na tyle grubym i zachrypniętym głosem, że Niall wydawał się zdziwiony.
- Wyjdź stąd.
-----
Oho Malik nie bądź kurewską dziwką po operacji :) Przepraszam za obsuwę, ale miałam takiego lenia, że nie chciało mi się pisać. I muszę się wam czymś pochwalić, posprzątałam pokój :DDDDDDDDDD
CZYTASZ
Anais 》Z.M✅
FanfictionPieniądze są motywacją, pieniądze są konwersacją, Ty jesteś na wakacjach, a nam płacą więc... Tak, to jest życie, które wybrałem Wystrzały w ciemności, jedno oko zamknięte I gotujemy towar jak w jednookiej kuchence Możesz przyłapać mnie całującego s...