2#9.

4.5K 318 57
                                    

-Gotowe.-mówię wchodząc do gabinetu obok i rzucam plik papierów na jego biurko. Zayn bierzę kartki do rąk i przegląda.

-Tak szybko ?-pyta oglądając treści papierów.

-Nie było tego dużo.-mówię cicho wzdychając i opieram się ręką o jego drewniane biurko.

-Trochę mi głupio ale....czy mogłabyś przynieść mi kawę.-mówi trochę zażenowany. Fajnie wiedzieć , że nie chcę mnie traktować jak sługi...lekko mówiąc "szmaty".

-Wkońcu to moja praca.-mówię i oddalam się od biurka aby za chwilę wyjść z pomieszczenia. Idąc tu zauważyłam , że na korytarzu był automat.

Udałam się w jego stronę i zrobiłam dokładnie taką kawę o jaką prosił mnie Malik. Przez chwilę miałam ochotę tam napluć ale w końcu dał mi pracę a dodatkowo mnie kryje. Zabrałam owy napój i udałam się spowrotem do gabinetu.

-Proszę oto i kawa.-mówię z uśmiechem wchodząc do pomieszczenia i kładę kubek na biurku mulata który sączy łyk.

-Fantastyczna.Dziękuję.-mówi z uśmiechem.

-Co mam teraz zrobić ?-pytam pokazując , że zależy mi na tej pracy i pragnę pokazać jaką kolwiek inicjatywę.

-W sumie to nie mam nic dla ciebie...usiądz.-mówi pokazując ba fotel na przeciwko , nie odrywajac wzroku od laptopa i popijając kawę.-Co robiłaś przez te lata ?-pyta mnie.

-Nic szczególnego.-odpowiadam lekko spięta. Nic szczególnego...tylko ukryłam się w Holmes Chapel , urodziłam dziecko no czyli nic takiego.-myślę ironicznie.-A ty ? Co u ciebie wydarzyło się przez te 3 lata ?-pytam go a on cicho wdycha.

-Ahh...Rozwinęłem tą firmę , Pobrałem się z Perrie i właśnie staramy się o dziecko.-mówi szczęśliwy na co się uśmiecham.

-To wspaniale.-mówię z entuzjazmem przyglądając się zdjęciu Perrie na jego biurku. Napewno są szczęśliwi.-A co u chłopaków ?-pytam choć nie wiem w sumie czy chcę o tym słuchać ale w sumie to ze wszystkimi byłam dość blisko.

-Louis z Liamem założyli rodziny a Harry...to już wiesz.-mówi a ja tylko potakuje.-Powinnaś była dać mu jakiś sygnał , że żyjesz. Każdego dnia przejmuję się czy jesteś bezpieczna.-mówi a ja prycham.

-Proszę Cię. Nie zaczynaj tego tematu.-proszę go na co potakuje głową.-Gang jeszcze istnieje ?-pytam go zaciekawiona.

-Nie do końca.-mówi wzdychając.

-Co masz na myśli mówiąc " Nie do końca " ? -pytam zainteresowana.

-To , że wszyscy...poza Harrym wypisaliśmy się z tego gówna.-mówi na co patrzę na niego zaszokowana.

-Harry gra solo ?-pytam zaskoczona.

-Nie. Harry po naszym odejściu znalazł nowy gang i dalej...-zaczyna a ja opieram głowę na oparciu fotela.

-...zabija?-pytam a on cicho odpowiada "ta" .-Nie mówiliście mu aby z tym skończył ?-pytam.

-Jasne , że tak ale z nim od 3 lat jest naprawdę ciężko rozmawiać.-mówi patrząc na mnie z wyrzutem co mnie naprawę trochę boli. To nie moja wina , musiałam go zostawić !

-Dalej jest no wiesz...agresywny ??-pytam a on tylko przenosi wzrok na ekran monitora.Widocznie nie chcę odpowiadać na te pytanie. Najwidoczniej nic się nie zmieniło.

-To trudne. Harry...jest dziwny , nawet dziwnejszy 3 lata temu. -mówi ze śmiechem ale szybko nabiera powagi.-Zmienił się...panuje nad sobą...zazwyczaj ale gdy wpadnie w furie to lepiej nie być w pobliżu.-mówi a ja patrzę na niego z zaciekawieniem.

-Co masz na myśli ?-pytam go wstając z fotelai podchodzę do ogromnego okna i podziwiam widoki.

-Przez to , że Ciebie nie ma oszalał.-mówi patrząc w moją stronę. Auć...czyli to moja wina , że Harry ogłupiał ??!

-Zayn...to nie moja wina.-mówię mu patrząc w jego stronę.

-Oczywiście , że nie !!-zapewnia mnie. Odwracając się krzesełek w moją stronę.-On po prostu nie umiał się pozbierać.-oświadcza mi przez co czuje ukłócie w sercu. Czemu ? Nie wiem... Może mi trochę go szkoda ale w zupełności zasłużył na najgorsze.

-Nie żeby mnie interesowało ale powiedz mi wszystko co działo się od kiedy uciekłam.-wzdycham patrząc na panoramę Londynu po czym zerkam na mulata który wstaję z krzesła.

-Wszyscy szukaliśmy Cię kilka miesięcy , Harry robi to do dziś. Nie pogodził się z twoim odejściem. Kiedy my z chłopakami zakładaliśmy rodziny on był w depresji. Gang z dnia na dzień przestał istnieć. Hazz zrobił się dziwny...za każdym razem gdy ktoś pukał do drzwi myślał , że to ty wróciłaś , każdą dziewczyna na ulicy była podobna do ciebie...on oszalał. Bez przerwy ryczał i mówił jakim jest idioto. Chciał się zabić ale go powstrzymaliśmy.-mówi patrząc na mnie. Pewnie liczy , że mnie to rusza.Niestety nie.

-Kontynuuj...-mówię do niego.

-A więc...gdy już zaczynał się podnosić z doła wpadł w " nie zbyt fajne " towarzystwo i trafił do nowego gangu. Gdy już było dobrze...zmienił się na gorsze . W naszym towarzystwie jest sobą , ale w tym gangu...podobno jest maszyną do zabijania.-informuje mnie.

-Czemu on to robi?-pytam cicho samą siebie ale na tyle głośno że chłopak obok słyszy.

-Tak odreagowuje ból po utracie czegoś najcenniejszego co miał...Ciebie Ally.-mówi ze współczuciem. To nie prawda...Sam doprowadził do naszego rozstania co zapewnia mnie , że jego uczucia do mnie od początku były poprostu cholerną fikcją.

Heelloo !!
Day 2 in Hospital :(

Rozdział według bardzo zamotany. Jeśli czegoś nie rozumie Cię piszcie.
Spróbuję wyjaśnić a więc to tak:

Harry tak po 1,5 roku zaczął podnosić się z doła , ogarniać się . Przes ten czas poszukiwań jego agresja znikła a gang przestał istnieć . Niestety Harry wpadł w złe towarzystwo które stworzyli bestie. Hazz zachowuje się jakby miał 2 osobowości. Niestety tej dobrej rzadko używa . Mimo wszystko chłopaki nadal utrzymują z nim kontakt i widzą jak się zmienia. Zaczyna kręcić go ból innych , zabijanie...jest maszyną. Czemu to robi ? Chcę zemścić się na świecie za to , że schował mu Ally.

Harry niebawem się pojawi !!

Rozumiecie co chciałam przekazać tym rozdziałem ?

Wydaje mi się , że już nie umiem pisać....jedno wasze słowo i skończę/ zawieszę te ff

Mam wenę ale nw czy ją dobrze wykorzystuje.

Pozdrawiam xxx

Real Love || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz