-Też jestem z Bostonu.- mówię do Nate z którym szybko znalazłam wspólny język. Już od chodziny siedzimy na murku pid domem Malika i zapoznajemy się.
-Kim był ten facet ?-zadaje mi pytanie ja wzdycham.
-Ehhh sama nie wiem kim on właściwie jest taki....było chłopako/ kolego/ wróg. Tak bym to prosto określiła.-tłumacze z uśmiechem .
-Trochę skomplikowane.-przyznaje chłopak a ja tylko potakuje głową bo po chwili zauważam zbliżająco się burzę loków. Boże oby mnie nie widział !
-Ally ...chodź wracamy.-mówi do mnie Harry i podaje mi dłoń która tylko odpycham.
-Wracasz sam gościu , ona tu zostaje.-mówi do brubeta Nate a ja przełykam ślinę.
-Nie wtrącaj się w nasze sprawy , i zostaw moją dziewczynę.-mówi mu lokowaty a ja wybucham śmiechem.
-Dziewczynę !!?? Tak jasne.-mówię a oczy chłopak a robią się w jedym momencie czarne kolejny raz tego wieczoru i podchodzi do mnie krok bliżej na co się cofam lekko przestraszona.
-Ally jesteś moją własnością , masz się mnie słuchać , jesteś moja rozumiesz ?-mówi Harry a ja cofam się jeszcze dalej ze strachu. Co jest z nim ? Co on on do cholery gada ?!
- Słucham?!!-krzyczę do niego na co ten chcę mnie złapać ale Nate go odpycha przez co ląduje na ziemi. Cała nasza paczka zdązyła już wyjść na dwór i podziwiać naszą sprzeczkę. Kurwa zajebiście poprostu. Harry podnosi się szybko z trawnika. Jest wściekły i to bardzo.
Zauważam że chwyta za pasek po broń. Nie zrobi tego prawda ? Wyjmuje broń i celuje nią w Nate który patrzy na mnie przerażony. Szybko zasłaniam szatyna swoim ciałem ale w tym samym momencie chłopak pociąga za spust.
Potem slyszałam tylko krzyki , płaczę i rozmowy. Uratowałam Nate...ale dostałam ja...sama. Prosto w brzych. Popatrzyłam na ranę a potem na przerażoną minę Harrego. Rozejrzałam się jeszcze po naszych przyjaciołach którzy patrzyli na mnie w szoku.
Momentalnie upadłam i poczułam jak całe życie ze mnie wypływa. Nigdy nie wierzyłam...że posunie się tak daleko.Harry
-Boże !! Zadzwońcie po karetkę ona się wykrwawi !!-krzyczy szlochająca Elenour. Wszyscy latają jak poparzeni starając się pomóc Ally a ja stoje osłupiały.Co ja zrobiłem? Co ja zrobiłem do cholery !!
-Harry kurwa jak mogłeś !!-krzyczy do mnie Niall i rzuca się na mnie z pięściami. Nie bronię się wiem że zasłużyłem. Nie umiem powiedzieć ani słowa.
-Zostaw go , on i tak nic nie rozumie.-mówi do niego Malik i odciąga ode mnie blondyna. Wszyscy patrzą na mnie z nienawiścią.
-Kurwa gdzie ta karetka !!-krzyczy Louis który próbuje pomóc mojej ukochanej.
-Brawo właśnie straciłeś to co miałeś najcenniejszego.-mówi do mnie Liam kiedy wszyscy patrzą jak nieprzytomną brunetkę pakują do katetki. Po chwili podchodzi do mnie Elenour i uderza mnie w policzek bez przerwy płacząc.
-Patrz co zrobiłeś !!!-krzyczy rzucając się na mnie a Louis ją zabiera. Nikt już się do mnie nie odzywa. Chyba że wyzywa.
Bez przerwy stoje na trawniku i rozglądam się po wszystkich i patrzę na broń która mam w ręku. Przystawiam sobie ją do głowy....
-Wystarczy już rannych na dziś.-mówi do mnie Perrie i wyrywa mi broń i odrzuca Zaynowi.
-My jedziemy do Ally. Od teraz...radzisz sobie sam. -mówi do mnie Louis i wchodzi do swojego auta podążając za karetką.
Patrzę się bezsensownie na trawnik na którym jest dość spora plama krwi , krwi Ally i dopiero rozumiem co strasznego zrobiłem. Naprawdę już nie panuje nad sobą , gdy ją zobaczyłem z tym Natem to ...poprostu nie wytrzymałem. To nie w nią chciałem strzelić.
Szybko zbieram się do kupy i biegnę do swojego auta nie zwarzając że jestem trochę nie trzeźwy i jadę do szpitala.***
Odrazu gdy znajduje wolne miejsce na parkingu biegnę w kierunku szpitala i wbiegam do środka.
-Przepraszam , gdzie leży Ally Johanson ?-pytam jakąś pielęgniarkę i modle się żeby odpowiedz nie brzmiała "w kostnicy".
-A kim pan jest ?-pyta mnie skanujac moje opuchnięte od łez oczy.
-Chłopakiem.-odpowiadam , teraz nie czas na szczerość.
-Drugie piętro , sala 7. Chyba teraz jest właśnie operowana.-mówi mi kobieta a ja szybko wbiegam na drugie piętro po schodach nie tracąc czasu na windę.
Gdy tylko wchodzę w długi korytarz dostrzegam że cała nasza paczka siedzi pod salą opracyjną. Wszyscy poza Louisem ryczą. Lou jest bardziej wściekły. Gdy tylko podnosi swój wzrok dostrzega mnie wstaje z krzesła.
-Wynoś się stąd. Nie zbliżaj się do Ally. Nie rozumiem jak mogłeś to zrobić? Nie zasługujesz na nią.-mówi mi brunet poczym wraca do swojej szlochającej dziewczyny.
-Wiem.-odpowiadam cicho po czym siadam pod ścianą i wybucham płaczem. Kurwa nie mogę zostać sam ! Mój płacz robi się intensywniejszy gdy słyszę krzyki z sali gdzie operowana jest Ally.***
Po kilku godzinach z sali wychodzi lekarz na którego wszyscy patrzą wyczerpująco.
-Który z was jest chłopakiem tej dziewczyny ?-pyta doktor lekko zderwowany. Co się stało? Wstaje szybko i chcę się odezwać ale ktoś mnie wyprzedza.
-Ja.-mówi Niall i podchodzi do lekarza. Czemu on ? -Co z nią ?-pyta blondyn a ja czekam na odpowiedz.
- Stan był krytyczny , straciła dużo krwi i..-tłumaczy lekarz.
- Co z nią !?-powtarza Niall a lekarz bierze głęboki oddech .
-Dziewczynę udało się uratować...ale dziecko nie miało szans na przeżycie. Bardzo mi przykro.-mówi mężczyzna i odchodzi.
-Dziecko?!-mówią zaskoczeni wszyscy na raz a ja wybucham jeszcze większym płaczem. Boże zabiłem nasze dziecko. Coś...co mogło nas połączyć. Nasze wspólne dzieło.
-Harry o czym on mówi ? - pyta mnie Zayn a ja spuszczam głowę.
- Ally jest w drugim miesiącu...znaczy była-odpowiadam nie ukrywając swoich łez.
-Jak mogłeś? Jak mogłeś !?-krzyczy do mnie Elenour którą probóje się wyrwać Louisowi.Sieemmka !!
Zaczęła się szkoła...zaczęła się drama.Jak myślicie chłopaki wybaczą Harremu ?
Co z Ally ?
Pozdrawiam xxx
CZYTASZ
Real Love || H.S
FanfictionPierwotny tytuł: Secret Mission #1. miejsce w Fanfiction ! (12.10.2015r.) Życzę miłego czytania :* Ps. Tą książkę pisałam na początku mojej przygody z Wattpadem. Dalsze rozdziały wyglądają trochę lepiej. Okładka : @Horanowaaaaaaa