-Czemu tak wybiegłaś?-pyta mnie blondynka i zajmuje miejsce obok mnie. Lekko podnoszę głowę i się krzywo uśmiecham.
-Trochę mi niedobrze.-kłamie i spuszczam głowę w dół opierając ją na dłoniach.
-Ahhaaa jasne...a tak serio?-pyta mnie a ja patrzę na nią dziwnie zdziwiona. Skąd ona niby może wiedzieć że kłamię?
-O co ci chodzi ?- pytam dziewczynę a ta tylko wywraca oczami i opiera się o ławkę.
-Gdyby było ci nie dobrze byś raczej nie płakała...pod kliniką też było Ci niedobrze ?-pyta podejrzliwa blondynka a ja cicho wzdycham.
-Tak...było.-kłamię i ocieram ostatnie łzy z moich policzków.
-Widzę że mój brat nauczył Cię kłamać.-mówi z fałszywym uśmiechem a ja patrzę na nią zdezorientowana.-Powiesz mi czemu tak wybiegłaś ?-pyta ponownie a ja wstaje z ławki .
-To chyba nie jest twoja sprawa.-mówię szorstko i schodzę z tarasu ale blondynka biegnie za mną.
-Chcę wiedzieć...chodzi o Harrego? Czy o twoich rodziców? Czy jeszcze o coś innego?-pyta ciekawa dziewczyna a ja odwracam się do niej twarzą.
-O rodziców. Nie pytaj...-rzucam już zmęczona tą rozmową i idę w nieznanym mi kierunku chodnikiem. Nie znam tego miasteczka więc nie wiem sama gdzie idę ale muszę zaczerpnąć...spokoju.
-Gdzie ty idzesz?!!-krzyczy do mnie dziewczyna kiedy jestem już kilkanaście metrów dalej zza bramą.
-Nie wiem.-mówię cicho że nie możliwe jest aby ona mnie usłyszała. Na szczęście Gemma weszła do domu więc mam spokój na kilka godzin.
Idę prosto, to w lewo , to w prawo podziwiając przepiękne miasteczko jakim jest Holmes Chapel. Po kilku godzinach chodzenie wkońcu moje nogi odmawiają posłuszeństwa a ja siadam na ławce w parku w którym właśnie jestem. Musiałam chodzić sporo czasu ponieważ na dworze jest już dość ciemno. Siedząc na ławcę wyjmuje z kieszeni telefon i zauważam że mam kilka nieodebranych połączeń od Harrego co najzwyczajniej ignoruje i siedzę dalej . Po krótkim odpoczynku wstaje z drewnianej ławki i idę przed siebie . Tak szczerze to nie mam pojęcia gdzie jestem ale jakoś gówno mnie to obchodzi.
Gdy idę wąską ścieżką zauważam dwójkę palących chłopaków "meneli" w wieku tak około 25 lat którzy stoją mi na drodze. Nie zwarzając na to że mnie bacznie obserwują idę przed siebie.
-A gdzie idzę tak piękna dziewczyna , sama o tej godzinie?-pyta sama nie wiem czy mnie? Czy kolegi ? Czy wogóle samego siebie i staje na środku , tym samym blokując ki przejście.Na jego słowa robi mi się nie dobrze przez wyczuwalny alkohol....którego ja nie mogę wziąść do ust przez najbliższe 9 miesięcy.Szczerze wątpię czy wytrzymam.
-Możesz się łaskawie odsunąć?-syczę przez zęby . Po czym ten drugi koleś idzę i ogląda mnie uważnie , po chwili podchodzi do mnie bliżej i klepie mnie w tyłek.
Od razu łapie go za rękę i wykręcam ją do tyłu po czym uderzam kilka razy w twarz . Ten chuj niestety się bronił i zadał mi kilka ciosów w twarz ale...gdy jestem wkurzona nie czuje bólu. Wstaje i patrzę na tego drugiego który w jednym momencie się oddala. Kopie jeszcze kilka razy chłopaka po czym odwracam się od niego i odchodzę.
***
Taksówka przywozi mnie pod dom pami Styles koło północy. Całkiem dużo czasu się szwendałam. Idę cicho w stronę domu , na szczęście wszystkie światła są zgaszone. Jedynym minusem jest to że dom jest zamknięty ale przy takiej pogodzie z radością mogę spać na powietrzu.
Siadam na ogrodowej kanapie i zakładam nogi na stół i wyjmuje z kieszeni moją awaryjną paczkę papierosów. Nie obchodzi mnie że kobietom w moim stanie nie wolno. Biorę jeden i wkładam do ust i zaczynam szukać zapalniczki którą znajduje w tylnej kieszeni.
Niestety mój spokój nie potrwał długo po chwili zauważyłam że światło się zaświeciło. Szybko wyjmuje papierosa z ust i gniąte go , chwile kaszląc po czym udaje że mnie tu nie ma. Zauważam że z domu wychodzi rozczochrany Harry i idzę w moją stronę. Kurwa czas na wykład.Kładę się na kanapie i udaje że śpię.
-Gdzie byłaś?-pyta mnie swoim zachrypniętym głosem w którym wyczuwam złość.Milczę i nie odwracam się do niego.-Wiem że nie śpisz . -mówi stanowczo i staje za mną po czym szarpie mnie za ramię i ciągnie abym ustała przed nim.
-Kurwa nie ciągaj mnie!-krzyczę i odpycham od siebie chłopaka którego wzrok ląduje na ziemi.
-Paliłaś?!-wręcz krzyczy i pokazuje niedopałek.
-Jestem pełnoletnia wolno mi chyba.-mówię pewnie . Oczy chłopaka w jednym momencie stają się czarne a on łapie mnie za bluzkę.
-Słuchaj kurwo...gówno mnie obchodzisz. Ale nie masz prawa palić kiedy nosisz moje dziecko...Rozumiesz? Czy mam może ci powtórzyć?-mówi ostro po czym popycha mnie na kanapę patrzę na niego zdziwiona. Czy on właśnie nazwał mnie kurwo?
-Wiesz co ? To jest moje i tylko moje dziecko. Nic od ciebie nie chcę. I nawet....jak będę chciała to sobie je usunę ALBO NAWET SPRZEDAM !! -krzyczę wściekła do bruneta .
-Tylko spróbuj to....-zaczyna Harry ale natychmiast mu przerywam.
-To co zgwałcisz? zabijesz?-pytam zaciekawiona.
-To i to.-mówi chłopak a ja tylko wzdycham i odwracam od niego wzrok.
-Idź się pieprzyć Styles.-mówię z irytacją.
Kiedy brunet wkońcu postanowił sobie pójść weszłam do domu i położyłam się w salonie ale nie zmrużyłam oka. Mam dość Harrego !! Za dużo już mi powiedział ! Około 6 rano wyszłam z łóżka i cicho powędrowałam na górę po swoją walizkę. Dobrze że się nie rozpakowywałam. Otworzyłam drzwi do pokoju lokowatego i jak najciszej zabrałam swoją walizkę na korytarz. Westchnełam z ulgą gdy chłopak się nie obudził i mnie nie zauważył. Wzięłam walizkę i starając się jak najciszej znieść ją na dół usłyszałam czyjeś chrząkniecie.
-Wybierasz się gdzieś? -pyta mnie znajomy głos który stoi za mną.Siieemmmkaa!!
Długi troszkę jak na mnie , bez większej dramy.Jak myślicie kto zobaczył Ally?
Czy Harry ją przeprosi?
Czy może bardziej się pokłócą?Pozdrawiam xxx
Ps.Ludzie został tydzień !! Tydzień spokoju !! Czy tylko ja sobie obiecuje że w tym roku zacznę się dobrze uczyć ? Chodź średnia 2,6 nie jest zła.

CZYTASZ
Real Love || H.S
FanfictionPierwotny tytuł: Secret Mission #1. miejsce w Fanfiction ! (12.10.2015r.) Życzę miłego czytania :* Ps. Tą książkę pisałam na początku mojej przygody z Wattpadem. Dalsze rozdziały wyglądają trochę lepiej. Okładka : @Horanowaaaaaaa