▫Rozdział 11▫

2.3K 254 190
                                    


- Wiesz, że jest już prawie 3, ja mam jutro sprawdzian, a ty pracę? - uniosłem się lekko na łokciu i spojrzałem na twarz Caluma.

Był taki piękny. Delikatne zmarszczki wokół jego oczu i ust, wskazywały, że bardzo dużo się uśmiecha. Jego oczy były zawsze takie skupione i przeszywały na wskroś. Kilka pieprzyków i lekko zarost niby dodawały mu lat, jednak mimo to wyglądał jak chłopczyk, który próbuje być mężczyzną.

- Z czego masz? - Calum zabrał dłoń z mojego biodra i zakrył sobie buzię, kiedy ziewał. Uśmiechnąłem się, gdyż wyglądał cholernie uroczo.

- Angielski - mruknąłem.

- Mogę pogadać z Clover i wyjaśnić, że mi pomagałeś i żebyś to napisał w innym terminie - zaproponował. Spojrzałem na niego jak na idiotę.

- Pogięło cię? - ledwo się powstrzymałem, żeby na niego nie nawrzeszczeć. - Wolę dostać pałę lub dwóję niż cię tak wykorzystywać.

- Ale to moja wina, że przyszedłem i wpieprzyłem ci się do łóżka.

- Ale ja tego chciałem, mogłem cię wypieprzyć z pokoju, albo zepchnąć z balkonu... - wyliczałem.

- Okay - skapitulował i cmoknął moje wargi. - Nawet nie wiesz jak ciężko mi jest panować na sobą w szkolę. Wiem, że muszę być ostrożny, ale dobry Boże. - zaśmiał się.

Spędziliśmy razem trochę ponad 3 godziny i dawno nie bawiłem się tak dobrze. Mimo że byłem trochę senny, chciałem wykorzystać ten czas najlepiej jak się da. Wymieniliśmy się śmiesznymi anegdotami, rozmawialiśmy o muzyce, o naszych rodzinach, przyjaciołach. Dużo się całowaliśmy i dotykaliśmy, ale nie przekroczyliśmy żadnych granic. Czułem, że jeśli miałbym to z kimś zrobi, to musiałby być Calum, ale czułem też, że nie jestem jeszcze na to gotowy.

- To jest właśnie piękno sekretu, wiesz, że musisz go dochować. - uśmiechnąłem się i nachyliłem, by kolejny raz połączyć nasze usta w pocałunku. Calum delikatnie przygryzł moja wargę.

- Pójdę już. - uwolnił moją wargę. - Musisz się trochę zdrzemnąć, a i tak nieźle ci przeszkodziłem - powiedział, wstając z łóżka i sięgając po swoją koszulkę.

- Obciągnę ci - uśmiechnąłem się i nim zdążyłem wstać i poprawić Calumowi koszulkę, ten parsknął śmiechem.

- Wiedziałem, że jesteś bezpośredni, ale kotek, właśnie wychodzę.

- Chodziło mi o koszulkę - zaśmiałem się.

- Może w sobotę pójdziemy na kolejną randkę? - zmienił temat, a ja zmarszczyłem ze zdziwieniem brwi.

- Nie byliśmy na pierwszej, więc jak mamy iść na drugą?

- Byliśmy dwa razy w kawiarni, a w piątek idziemy na koncert, więc to daje trzy randki. - podliczył.

- Jesteś idiotą, nie byliśmy na pierwszej! - podszedłem do niego, kiedy przeglądał się w lusterku i skoczyłem mu na barana. - Chcę pierwszą, poważną, romantyczną randkę!

Calum zaśmiał się tylko, łapiąc mnie za kolanem i poprawiając na swoich plecach.

- Będziesz miał naszą pierwszą, poważną i romantyczną randkę, okay, a teraz już muszę iść.

Zeskoczyłem z pleców Caluma i mocno go objąłem. Dłonie Hooda szybko znalazły się na moim karku i wplotły we włosy. Musnął ustami mój nos, a później połączył nasze wargi.

Strange Love ▫ MalumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz