▫ Rozdział 33 ▫

1.4K 181 65
                                    


- Nie! – krzyknął Calum, podbiegając w moim kierunku, wyciągając przedmiot z mojej ręki. – Nie możesz, nie wolno ci – powiedział wolno, przyciskając mnie do ściany oraz łapiąc za moje nadgarstki i złączając je nad moją głową. Przez chwilę przyglądał się moim włosom, a następnie twarzy. – Po pierwsze, kto ci pozwolił się przefarbować na czerwony, a po drugie, kto Ci pozwolił się pakować?

- Calum – westchnąłem i spojrzałem na niego z politowaniem. – Po pierwsze... - powtórzyłem po nim. – Mówiłeś, że ten czerwony jest hot i ci się podoba, a po drugie, sorry, koleś, wracam do mamusi.

- Wiem, że mówiłem, iż jest hot i mi się podoba, ale właśnie w tym problem – jęknął, poprawiając moje ręce w swoim uścisku. – Za bardzo mi się tak podoba – zaśmiał się. – I nie rozumiem, czemu wracasz do domu. Źle ci tu? – zapytał, puszczając mnie.

- Dobrze – zapewniłem szybko i sięgnąłem po jego dłoń. – Bardzo dobrze, ale nie będę do końca życia siedzieć ci na głowie. Jestem tylko gówniarzem i do tego frajerem, bo cholernie tęsknię za rodzicami.

- Jesteś maminsynkiem, ale ja t...

- Chcesz wizyty mojej mamy nawet po kilka razy na dzień? – zapytałem, unosząc brew.

Cal spojrzał na mnie z lekkim przerażeniem.

-Nie zrobiłaby tego – zapewnił z ociągnięciem.

- Zakład? – wyciągnąłem dłoń w jego kierunku.

Byłem święcie przekonany, że gdybym dłużej pomieszkiwał u Caluma niż tylko jeden dzień po pogodzeniu się, to właśnie tak by się stało. Moja mama stałaby się trzecim domownikiem w małym mieszkaniu Caluma.

- Nie, jednak zrezygnuję – zaśmiał się Calum. – Zamiast pieprzyć głupoty, wykorzystam ten ostatni czas razem najlepiej, jak tylko potrafię.

Już czułem jego usta na swoich i chciałem włączyć do gry język, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi.

- Daję dychę, że to moja mama z obiadem. – zaśmiałem się, odsuwając się od Cala.

- Bez jaj, przecież to może być nawet listonosz...

- Otwórz.

I wcale nie parsknąłem śmiechem, słysząc głos mojej mamy od samego przedpokoju, a później widząc minę Caluma.

- Przyniosłam obiad. Stwierdziłam, że pewnie będziecie zbyt zajęci pakowaniem i tak dalej, to trochę was odciążę. – uśmiechnęła się Karen, stawiając pojemniczki na stoliku do kawy.

- Pójdę po talerze. Chcecie coś do picia?



Mama patrzyła na mnie jak na idiotę, kiedy godzinę wcześniej niż zwykle wstałem do szkoły i dodatkowa sam sobie zrobiłem kanapkę. Wcale nie musiała wykazać się zmysłem Sherlocka, by domyślić się, że jeszcze przed szkołą chciałem wpaść i odwiedzić Caluma.

Po drodze do jego mieszkania kupiłem dwie kawy i najnowszą gazetę. Odkąd Cal szukał pracy, codziennie rano czytał ogłoszenia w gazetach, a wieczorami przeglądał te w internecie. Nie byłem idiotą i zdawałem sobie sprawę, że nie ma on za dużo jakiś odłożonych pieniędzy, a niestety topnieją one szybciej niż lód.

Nim się obejrzałem byłem na miejscu i przez myśl przeszło mi, że żałowałem, że się stąd wyprowadziłem. Wszedłem cichutko do mieszkania i już od samych drzwi słyszałem chrapanie Hooda. Powstrzymałem śmiech i odstawiłem dwa kubki na stoliku w salonie.

Strange Love ▫ MalumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz