▫Rozdział 12▫

2.5K 246 415
                                    


Zdenerwowany przeszedłem przez korytarz szkolny. Skierowałem się w kierunku klasy, w której ostatnio spędzałem każdą wolną chwilę – i jakby mi ktoś powiedział jeszcze miesiąc temu, że tak będzie, wyśmiałbym i kazał wracać na Marsa lub ewentualnie Plutona. Bez pukania wszedłem do klasy. Calum, jak zwykle o tej porze, siedział przy swoim biurku i sprawdzał jakieś kartkówki.

- O, hej – uśmiechnął się szeroko, kiedy mnie zobaczył i odłożył na bok długopis.

Chyba nie muszę mówić, że jego uśmiech jest najpiękniejszą rzeczą na świecie? A jeszcze, kiedy to ja go wywołuję – bajka.

- Hej – odwzajemniłem uśmiech i jak zwykle usiadłem na jego biurku, uprzednio cmokając jego wargi. – Modliłem się pół dnia, żeby wieczór nie nadchodził i znów Bóg mnie nie wysłuchał, bo jednak lekcje się skończyły i wieczór nastanie.

- Ej, kocie – zaśmiał się lekko i ścisnął moje kolano. – Nie będzie tak źle.

- Luke będzie cię podrywał.

- No i co z tego? – wzruszył ramionami. – Ja będę podrywał kogoś innego – puścił mi oczko. – Idziesz już do domu?

- Taa, chyba tak, a co?

- Nic, chciałbym cię odprowadzić... – mruknął.

- Ale nie możesz – dokończyłem za niego i zeskoczyłem z biurka. – Kiedyś wyjawimy nasz sekret.

Dłonie Caluma powędrowały na moje biodra i przyciągnął mnie do siebie. Zarzuciłem mu dłonie na kark i lekko musnąłem skórę palcami.

Uwielbiałem spędzać z nim czas w jego klasie. Z jednej strony było w niej strasznie cicho i nie musieliśmy się niczego obawiać, to była tylko nasza chwila i nie musieliśmy dotrzymywać sekretu, mogliśmy o nim chwilowo zapomnieć. Z drugiej - to ciągle była szkoła, gdzie każdy mógł wejść do klasy i nas nakryć, a wtedy nasz sekret wyszedłby na jaw, a to nie byłoby dobre.

- Nie mogę się doczekać wieczoru. – wyszeptał i cmoknął mój nos, a ja lekko go zmarszczyłem. – Uwielbiam gdy tak robisz – zaśmiał się.

- Ja nie – mruknąłem, nawiązując do jego obydwu wypowiedzi.

Nienawidziłem robić dziwnych min i nie chciałam tego wieczoru, jak cholera. Były tylko dwie możliwości tego, w jaki sposób się zakończy i żaden mnie nie satysfakcjonował.

- Ej, kotek, będzie fajnie, obiecuję.

- Taa, teraz czuję się znacznie lepiej – odparłem z sarkazmem. – Nie mam pięciu lat i nie wierzę w każdą obietnicę.

- Mikey...

- Dobra, sorry, będzie super! – udałem radość i zamachałem dłońmi.

Calum spojrzał na mnie z politowaniem i wzmocnił swój uścisk.

- Jak będziesz się źle bawić, to powiedz mi, wtedy wyjdziemy. Powiemy Luke'owi i Ashtonowi, że źle się poczułeś i odwiozę cię do domu, zostawiając ich na pastwę losu.

- Podoba mi się ta wizja... - uśmiechnąłem się szeroko. – Lecę, Luke pewnie na mnie już czeka. Miał niby gadać z Ashem, żeby wszystko wyjaśnić, ale jeśli chodzi o uczucia, to Ashton ssie i pewnie nie powie tej blond księżniczce, co do niego czuje. Pewnie skończy się na kłótni i będziemy musieli dziś ich okresy znosić.

- Nie będzie tak źle. Zobaczysz, Ashton się przełamie, a Luke w końcu zrozumie jak jest.

- Obyś miał rację.

Strange Love ▫ MalumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz