▫Rozdział 19▫

2K 225 220
                                    


- Wow – wydukała z siebie pani Smith, gdy zaprezentowaliśmy jej z Calumem wszystkie piosenki, które napisaliśmy do jej przedstawienia.

Fakt faktem, dwie ostatnie napisaliśmy „na ilość" nie na „jakość", gdyż byliśmy zbyt zajęci sobą, by marnować czas na takie badziewia... Jednak to nie zmiana tego, że bardzo wczuliśmy się w to, co stworzyliśmy i że byliśmy z tego cholernie dumni. 

- Calum... Michael... Jestem pod ogromnym wrażeniem – powiedziała nauczycielka, patrząc na nas z podziwem.

Uśmiechnąłem się szeroko, wkładając gitarę do pokrowca i wstając, by pozbierać kartki z tekstem i nutami, które rozwaliłem na podłodze.

- Melodie są przepiękne i teksty tych piosenek... Wow – próbowała sklecić poprawne zdanie, a ja poczułem się doceniony i jejku, to świetne uczucie. – Normalnie, jakbyście wy przeżyli taką zakazaną miłość – zachichotała, a ja tylko uśmiechnąłem się lekko i nawet nie spojrzałem na Cala – chociaż tak cholernie mnie korciło. – Do tego jestem pod wrażeniem waszej współpracy – uśmiechnęła się przyjaźnie, przyglądając nam uważnie. – Nie muszę mówić, że po pokoju nauczycielskim krążyły zakłady, kto kogo wcześniej wykończy – mrugnęła do nas i zachichotała. – Chyba żaden z nauczycieli nie spodziewał się, że stworzycie taki team! I tak, właśnie przegrałam dwadzieścia dolców. 

- Trochę wiary w kolegę po fachu i ucznia - Cal zrobił urażoną minę. -  A tak na serio, to dziękujemy – uśmiechnął się i poklepał mnie po plecach. – Nie było łatwo, ale...

- Jestem pod wrażeniem, Calumie i mówię to chyba już z dziesiąty raz! – powiedziała entuzjastycznie. – Zabieram nuty oraz tekst i przekazuję do Patricka. Teraz już on i jego chór będzie się z tym męczył, nie wy. Jeszcze raz dziękuję! – uśmiechnęła się.

Podałem pani Smith plik kartek, a ona jeszcze raz podziękowała nam i pochwaliła naszą pracę, by po chwili zniknąć za drewnianymi drzwiami klasy.

- I co, panie Clifford, było tak źle? – zapytał Calum z poważną miną.

- Było koszmarnie, panie profesorze – powiedziałem i złapałem się za serce – To było koszmarne - powtórzyłem i parsknąłem śmiechem, sam nie wiedząc dlaczego. 

- Cóż, ważne, że jesteśmy genialni! – zaśmiał się Cal, a ja kolejny raz przyłapałem się na myśleniu, że jego śmiech jest idealny, że on jest idealny.

Podszedł do mnie i przyciągnął w swoją stronę. Wtuliłem twarz w jego tors i zaciągnąłem się jego zapachem. Zważywszy, że zostaliśmy z panią Smith po godzinach, nie musiałem się obawiać, że ktoś wejdzie do klasy, gdyż wiedziałem, że szkoła świeci już pustkami. Uwielbiałem momenty, kiedy zwyczajnie sobie staliśmy lub siedzieliśmy i się przytulaliśmy. Uwielbiałem, kiedy jego zapach otulał mnie całego i przysięgam, to mi wystarczało do szczęścia. 

- Jestem z nas dumny – wyszeptałem i pocałowałem go w brodę. Delikatny zarost podrapał mnie w usta. 

- A co z tym weekendem? – zmienił temat Cal.

Westchnąłem i odsunąłem się od niego.

- Caluuum – jęknąłem i przeszedłem kawałek, by stanąć przy oknie i zacząć podziwiać widoki. Nagle stały się bardzo interesujące. – Rozmawialiśmy na ten temat...

Chciałem spędzić cały weekend z Calem oraz z Luke'iem i Ashem, naprawdę chciałem. Bałem się jednak, że moja mama się nie zgodzi na taki wypad i że spędzenie weekendu ze sobą uświadomi Caluma, że ja nie jestem tym, co on potrzebuje w swoim życiu.

Strange Love ▫ MalumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz