▫Rozdział 20▫

2.1K 226 212
                                    


- Zgadzam się na wiele twoich pomysłów, ale Mikey... - mruknęła mama, patrząc na opakowanie farby w swoich dłoniach. Jak zwykle postawiłem mamę przed faktem prawie dokonanym i kupiłem sobie farbę oraz naszykowałem już wszystko potrzebne do nałożenia jej na włosy. – Te normalne kolory, nawet te wiśnie czy jakieś ciemne fiolety... Nawet tego skunksa przeżyłam, ale zielony!

- Oj, mamo, jestem już prawie pełnoletni! – broniłem swojej wizji.

- Siadaj – westchnęła. – Kiedyś mnie wykończysz, zobaczysz – mruknęła, czytając instrukcję.

Zastanawiałem się po co, ją czyta, skoro nakładała mi farbę już kilka razy. Siedziałem jednak cicho, nie chcąc, by się rozmyśliła,.

- Jak coś, to nie ja ci to nakładałam – szepnęła konspiracyjnie, wydzielając sobie pasmo do nałożenia preparatu.

Godzinę później kucałem na wanną i zmywałem farbę z włosów.

- Jeśli znów pobrudzisz mi wszystkie ręczniki, to cię wydziedziczę – mama oparła się o futrynę drzwi i upiła łyk kawy z kubka.

- Nie tym razem! – odparłem, starając się, by szampon nie dostał się do moich oczu. – Naszykowałem sobie ten, który pobrudziłem ostatnim razem. – Gdybym mógł, to w tym momencie uśmiechałbym się zwycięsko.

- Wróciłem! – usłyszałem głos taty, a później trzask drzwi frontowych.

Mama od razu cofnęła się do swojej sypialni i wyszła z niej, również trzaskając drzwiami.

- Hej, Daryl – krzyknęła mama. – O Boże! Michael, znów farbujesz włosy? - wykrzyknęła, udając zdziwienie. Mogłaby zostać aktorką...

Zagłuszyłam swoje parsknięcie śmiechem, bardziej odkręcając kurek z wodą. Po chwili usłyszałem głos taty na piętrze.

- Na jaki tym razem? – zapytał, niezbyt ucieszony.

Wytarłem włosy ręcznikiem( tak, tak, tym już poplamionym, a nie jakimś nowym i jasnym! Ale hej, skąd miałem wiedzieć, że to się nie spierze?).

- Dajcie mi jakieś 10 minut na wysuszenie i zobaczycie! – odparłem, zostawiając ręcznik na głowie i wyjmując z szafki suszarkę.

Suszenie zajęło mi trochę więcej czasu, niż obiecałem tacie, ale byłem zadowolony z efektu. Rozczochrałem włosy palcami i uśmiechnąłem się do swojego odbicia. Ciekawe, czy Calowi się spodoba...

Zszedłem na dół i dumny wparowałem do kuchni.

- Dobry Boże – westchnął tata, a mama puściła mi oczko i pokazała kciuka za stołem.



- Nie wiem, co mam jeszcze wziąć... - mruknąłem, patrząc na porozwalane obok torby rzeczy.

- A ja mam wiedzieć? – zapytała mama, przeglądając coś na swoim telefonie.

Siedziała na fotelu w rogu pokoju i miałem wrażenie, że coś próbuje zasłonić... Zastanawiałem się, czy nie zostawiłem tam czegoś dziwnego, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Może mi się wydaje...

- Jesteś moją matką i jesteś kobietą, powinnaś wiedzieć! – ponownie odwróciłem się do szafy, wiedząc, że nie mam pożytku z tej kobiety w tym momencie.

Wyjąłem koszulkę, którą kiedyś zabrałem Calowi i niepostrzeżenie spakowałem ją na dno torby. Ułożyłem resztę ciuchów, a na sam wierzch włożyłem przybory toaletowe. Spakowałem również laptop i ładowarki.

Strange Love ▫ MalumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz