Pierwszy raz w życiu modliłem się, by lekcje nie dobiegały końca. Pierwszy raz nie chciałem, by zajęcia znienawidzonej przeze mnie matematyki się skończyły. Black wprowadzał nam nowy temat, a nie dość, że ten przedmiot był dla mnie trudniejszy niż wykonanie magicznego eliksiru, to jeszcze teraz nie uważałem. Coś czuję, że nie zdam nie tylko z muzyki, ale i z matmy. Po cholerę potwierdziłem, że dalej gram na gitarze? To był najgorszy błąd w moim życiu! Nie wyobrażałem sobie siedzenia z Hoodem w jednej klasie przy soczku i układania razem muzyki i pisania piosenek. Niestety, dzwonek bezlitośnie oznajmił, że moje modlitwy nie zostały wysłuchane. Dzięki Boże, wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć, stary!
- Jesteś kretynem - mruknąłem do Luke'a, wychodząc z nim z klasy, kiedy nauczyciel zadał nam już multum pracy domowej i przypomniał, że zdecydowanie będzie ją sprawdzał. Aw, kochany.
- Co?
- Gdybyś się zgodził, to ja bym się wywinął i spędził byś czas sam na sam z Hoodem, ale nie... to mnie kopnie ten zaszczyt. Także tak, jesteś kretynem.
- Przecież ja tam bym na zawał zszedł! - westchnął Luke. - Chociaż fakt, trochę żałuję.
- To czemu tego nie zmienisz? - jęknąłem, porażony głupotą przyjaciela.
Zamiast iść za mnie do tej zjebanej klasy tego zjebanego nauczyciela i pisać z nim tę zjebaną muzykę do tego zjebanego przedstawienia, to on mówi żałuje i chce iść do domu. Gdzie logika? Pingwiny mają więcej rozumu niż Hemmings, przysięgam!
- Teraz to już nie. Zresztą, obiecałem mamie, że wrócę zaraz po lekcjach do domu. Muszę jej pomóc - wytłumaczył.
- Dzięki - mruknąłem - Wiedziałem, że zawsze mogę na ciebie liczyć.
- Oj, Mikey - objął mnie ramieniem - Szepniesz coś Hoodowi o mnie na uszko - zaśmiał się, a ja modliłem się tylko, by moje policzki nie stały się czerwone. Ja nie mam zamiaru mu nic szeptać i, Boże, niech on też tego nie robi!
- Tsa, dla ciebie nic, Lukey - parsknąłem wymuszonym śmiechem - Idę na wojnę! Trzymaj kciuki, żebym to ja wygrał i przeżył!
- Powiedziałbym, że wiem, że o tym marzysz, ale to jednak moje marzenie. Cóż, pozostało mi stalkowanie go w Internecie i usychanie z tęsknoty.
- Tylko się nie zabij jak Werter albo jakiś inny. Oni też kochali, tak jak ty... - udałem, że przez chwilę się na czymś zastanawiam. - Kurwa, teraz to mi cię szkoda, Luke.
- Taak, wiem - zaśmiał się Hemmings. - Idę czynić moją powinność nieszczęśliwie zakochanego kochanka. - zaczął się oddalać w kierunku drzwi. Odwrócił się w moją stronę, nie przestając iść, pomachał mi i krzyknął: Wpadnij do mnie, jak wyjdziesz z więzienia!
- Nie licz na to!
▫
Wszedłem do klasy Hooda, kiedy ten pakował ostatnie kartki i teczki do swojej torby. Zastukałem dwa razy w otwarte drzwi.
- O, Michael, jesteś - uśmiechnął się, kiedy na mnie spojrzał. - Nie sądziłem, że przyjdziesz.
- Jak znów grozi mi pała, to chyba nie miałem wyjścia - mruknąłem i przeszedłem przez klasę, by usiąść w ławce.
- Nie siadaj, nie ma sensu - odparł, powracając do pakowania swoich rzeczy.
- Jak to? Mogę iść do domu? - zapytałem z nadzieją w oczach, podchodząc do jego biurka.
- Nie - zaśmiał się. - Nie możesz iść do domu, bo nawet nie zaczęliśmy. Postanowiłem, że skoro jesteśmy tylko we dwóch to pójdziemy do mnie. No chyba, że się krępujesz to wtedy do kawiarenki nieopodal szkoły. Świetne miejsce i dość cicho, więc będziemy mogli popracować. - wyjaśnił.
![](https://img.wattpad.com/cover/51316402-288-k360503.jpg)
CZYTASZ
Strange Love ▫ Malum
De TodoMichael stara się przywrócić swojego przyjaciela Luke'a na "dobrą drogę" i wybić mu z głowy zauroczenie nauczycielem muzyki - panem Hoodem. Nim się jednak spostrzeże, sam okaże się stąpać po tej samej drodze i zakocha się w seksownym naucz...