lashtonowy one shot

1.6K 178 105
                                    


Siedzieliśmy po kolacji świątecznej u mnie w pokoju. Wszyscy goście już wyszli, a ja leżałem na brzuchu na Ashtonie i zastanawiałem się, czemu zachowywałem się jak palant wobec niego zamiast od razu powiedzieć, co do niego czuję. Mimo że minęło już tyle czasu, ja dalej plułem sobie w brodę, że z mojej winy Ashton wylądował w szpitalu.

- Ashy... - zacząłem niepewnie, unosząc lekko głowę. Nie chciałem zbytnio naciskać na jego brzuch, bo wiedziałem, że po wypadku jeszcze od czasu do czasu go pobolewał. – Wybaczysz mi kiedyś, to co zrobiłem?

- Zrobiłeś coś złego nowego?

- Chodzi mi o Hooda, Michaela, ten wypadek i to wszystko... - szepnąłem.

- Przecież już dawno ci wybaczyłem – uśmiechnął się i lekko musnął moje usta.

Zrzucił mnie z siebie i chwilę później to on górował nade mną.

- Kocham cię tak cholernie wariacko, Luke, że wybaczę ci wszystko, wiesz o tym? – powiedział poważnie, patrząc w moje oczy. – Sądziłem, że o tym wiesz...

- Wiem... - zapewniłem go szybko. – Tylko boję się, że... To wszystko runie i stwierdzisz, że nie kochasz mnie tak, jak ci się wydawało, że mnie kochasz i że odejdziesz, mówiąc, że już mnie nie kochasz – plątałem się w słowach.

Ashton zachichotał i pocałował mnie w czoło.

- Kocham cię, Luke i nigdy nie odejdę. Sorry, kochanie, ale będziesz się ze mną bujał do setki. – zaśmiał się i pocałował mnie.

A ja?

Oddawałem każdy jego pocałunek z jeszcze większą pasją niż on mnie nią obdarowywał. Wplotłem palce w jego przydługie włosy i przyciągnąłem jeszcze bliżej siebie. Potrzebowałem zapewnienia, że jest i że nie odejdzie. Potrzebowałem właśnie go i właśnie w ten sposób.

Ashton odsunął się ode mnie delikatnie i ściągnął swoją koszulkę. Pomógł mi z moją, a po chwili obdarowywał mój brzuch delikatnymi jak płatki kwiatów pocałunkami. Wciągnąłem głośno powietrze, kiedy ujął w żeby mój sutek i zaczął go delikatnie przygryzać.

Nie czułem się komfortowo, kiedy pierwszy raz widział mnie bez koszulki. Z każdym następnym było lepiej, więc domyślałem się, że kiedy przyzwyczaję się do tego, że ogląda moja niedoskonałe ciało. Zastanawiałem się, czy dreszcze na ciele i motylki w brzuchu te przejdą... Oby nie.

Długie palce Ashtona zwinnie rozpięły moje spodnie i zsunęły wraz z bokserkami. Wstał na chwilę, by ściągnąć swojej dżinsy i zabrać z szafki zamykanej na kluczyk lubrykant i prezerwatywę. Do jego nagiego widoku też jeszcze nie przywykłem. Był tak idealny... Gdybym zobaczył jego nagie zdjęcie na lekcji historii, pomyślałbym, że to jakaś doskonała rzeźba, która wyznaczała kanony piękna.

Ocknąłem się czując, chłodne palce Ashtona niedaleko mojej dziurki. To była takie dobre uczucie. Chwilę później poczułem pierwszy palec w sobie. Cieszyłem się, że to nie boli tak, jak za pierwszy razem. Mimo wszystko odczuwałem jeszcze delikatny dyskomfort, kiedy mnie na siebie przygotowywał.

Oprócz kolejnego palca w sobie, poczułem delikatne pocałunku na moich udach. Ashton zachichotał robiąc mi tam malinkę. Dobry Boże, pomyślałem, wysuwając moje biodra do przodu i pragnąć poczuć go jeszcze głębiej.

- Ashton – wymruczałem, czując jego trzeci palec przy moim wejściu.

Odchyliłem głowę w tył i ciężko oddychałem, kiedy Ash krzyżował we mnie swoje palce.

- Juuż – jęknąłem. – Proszę...

Ashton wyciągnął ze mnie swoje palce, a ja jęknąłem, czując nagłą pustkę. Spojrzałem na mojego chłopaka, kiedy zakładał prezerwatywę i porcję żelu. Ash oparł się na dłoniach po obydwu stronach mojej głosy i delikatnie musną moje usta.

- Kocham Cię – wyszeptał, wchodząc we mnie.

Skrzywiłem się lekko, czując ból.

- Spokojnie, Lukey.

Zamknąłem oczy, kiedy poczułem go w sobie całego. To było tak dobre i złe. To było tak bolesne i przyjemne! Cholera!

Ashton poruszył się we mnie, a ja złączyłem swoje nogi za jego plecami, chcąc poczuć go jeszcze bardzie, jeszcze głębiej.

- Ashton – wyjęczałem, kiedy przyśpieszył ruchy.

Wyciągnąłem twarz, chcąc poczuć jego usta na swoich, chcąc poczuć jego język masujący mój. Ash zrozumiał to i chwilę później, czułem to, co chciałem czuć. Przejechałem palcami po jego plecach, kiedy znalazł mój czuły punkt.

Zagryzłem wargę, kiedy Ashton przez chwilę drażnił moją prostatę.

- Boże... - Jęknąłem, gdy Ash napluł na swoją dłoń, by umieścić ją na moim penisie. Drażnił moją główkę swoim kciukiem. Chwilę później doszedłem, a Ash zaraz po mnie.

Nim jednak zdążył ze mnie wyjść, drzwi do mojego pokoju się otworzyły i wpadł Jack.

- O cholera! – wrzasnął odwracając się i chcąc szybko wyjść.

Chwyciłem koc i nakryłem nim tyłek Asha, podziwiając jak mój starszy brat wpada w futrynę i aż odbija się od niej ze spektakularnym upadkiem.

- Nic mi nie jest – krzyknął i masują tyłek, wybiegł z pokoju.

Ash i ja spojrzeliśmy na siebie, a po chwili parsknęliśmy śmiechem. Dobry Boże...



miałam ochotę na Lashtona i sobie zrobiłam. mam nadzieję, że Wam się podoba, lol




Strange Love ▫ MalumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz