Szłam cicho korytarzem, starając się nie narobić zbyt dużo zbędnego hałasu. Właśnie dochodziłam do drzwi. Jeszcze trochę i będę wolna!
Było bardzo późno, więc nikt mi nie powinien przeszkodzić...
- A ty gdzie sie wybierasz?- w korytarzu rozległ się głos. No bo nie mogą nawet mi dać spokojnie uciec. No co za ludzie!
Szybko się odwróciłam. Za mną stała Anabeth i jak zwykle trzęsący się Leo.
- A co cię to obchodzi?- warknęłam.
- Mnie to akurat wcale nie obchodzi. Ale rodziców na pewno bardzo. Prawda mamo?
Po jej słowach z cienia wyszli jeszcze rodzice (skąd oni się do diabła tam wzięli?!)
- Dobrze powiedziane Anabeth. Nas bardzo ciekawi dokąd to się wybierasz.
- Nie wiem gdzie, byle daleko z stąd.
- Aż tak ci u nas źle?
- Tak!- to mówiąc zmieniłam się w wilka i rzuciłam na nich.
Na moje nieszczęście oni też się zmienili. Obydwoje mieli szare futro, jak u zwykłych wilków.
Odparli mój atak, przy okazji rozcinając mi bok. Ciemna krew nie była widoczna na czarnym futrze, no chyba że stałam pod światło. Może i byłam silna, silniejsza od przeciętnego wilkołaka, jednak muszę przyznać (choć bardzo niechętnie) że bili mnie o głowę w doświadczeniu bojowym. A czasem to jest ważniejsze....
Cofnęłam się nieco. I nagle poczułam uderzenie na karku. Lekko zamroczona, powróciłem do swojej ludzkiej postaci (wbrew mojej woli) i zemdlałam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ale to mi oklepane wyszło xD
Proszę o pisanie komentarzy, tych miłych oraz tych mniej miłych. Piszcie co mogę zmienić w opowiadaniu żeby wam się bardziej podobało. Zrozumiem wszystkie (a przynajmniej większość) uwag. A komentarze motywują do dalszej pracy :)
CZYTASZ
The Soul of the Wolf
WerewolfLudzie są ślepi. Nie widzą rzeczy które są tak oczywiste. Jeśli czegoś nie rozumieją, próbują to wytłumaczyć naturą i nauką. Nie widzą magii, która ich otacza. Obok nich przemykają wilkołaki, wampiry, czarodzieje, elfy a nawet syreny, jednak oni teg...