Rozdział 9 - Ktoś inny

4.9K 257 20
                                    

   Rozglądnęłam się, zdezorientowana.

- Czemu nie słyszę bicia jego...- i wtedy prawda do mnie zastukała.

   Szybko podbiegłam do chłopaka i sprawdziłam puls. Brak. Przyłożyłam głowę do jego klatki piersiowej. Nic.

   Spojrzałam przerażona na moich towarzyszy. Byli bardzo spokojni, a nawet... rozbawieni?

- Co was tak śmieszy?! Trzeba go ratować!- krzyknęłam na nich, przez co oni jeszcze głośniej zaczęli się śmiać.

- Zamknijcie się wszyscy. Spać się tu nie da!- zagniewany głos dobiegał zza mnie. Ale tam leży tylko ten chłopak...

   Spojrzałam na niego. A on patrzył na mnie, swoimi czerwonymi oczami. Chwila, on przecież nie wykazuje funkcji życiowych i wali od niego martwym ciałem...

   Momentalnie się odsunęłam i krzykiem.

- C- Co to jest?- drżącym palcem wskazałam na wpół leżącego chłopaka.

- Nie co, tylko kto. To członek naszej Watachy- nadal śmiał się Nathan.

- Niemożliwe. Do Watachy mogą należeć tylko wilkołaki. Więc ponawiam pytanie. Co to jest?

   Poczułam silny chwyt na nadgarstku. Odwróciłam głowę w stronę czerwonookiego. Przyjrzałam mu się.

   Jak wcześniej wspomniałam miał czerwone oczy i bardzo bladą skórę. Niczym innym się nie wyróżniał.

- Haloo... Też tutaj jestem- powiedział świdrując mnie wzrokiem.

- Dobrze. Ale czym... kim jesteś?- w porę się poprawiłam.

- Toby McNight, do usług- wstał i teatralnie się skłonił.

- Jesteś bratem Kate?

   Spojrzał na mnie przerażony.

- Nie łącz mnie z tą wariatką!- oberwał poduszką w tył głowy.- Każdy w tym Stadzie ma takie samo nazwisko.

- Rozumiem... chyba.

- A można wiedzieć czemu chciałaś mnie ratować? Przecież- jak widać- żyję.

- No bo... no.. serce ci nie biło! I nie dało się wyczuć pulsu!

   Toby pokręcił głową.

- Sprawdź jeszcze raz.

   Posłusznie przyłożyłam palce do jego szyi, w poszukiwaniu pulsu. Ale go nie znalazłam. Przyłożyłam głowę ponownie do jego klatki piersiowej. Serce nadal nie biło.

   Spojrzałam na niego dziwnie.

- Jesteś zombi?

   Nathan i Kate tarzali się ze śmiechu po podłodze, a Toby zrobił obrażoną minę.

- Nie jestem zombi! Jestem wampirem!

- Co?!- nie mogłam w to uwierzyć. Przecież wampiry nie istnieją. Prawda? W sumie... Skoro wilkołaki istnieją, to czemu wampiry miałyby nie istnieć? Ech, świat jest taki skomplikowany.

- Ale czy wampiry i wilkołaki to nie są odwieczni wrogowie?

- Tak jest powiedziane tylko w legendach.

- To czy nie powinien mi się włączyć jakiś instynkt, czy coś?

- Tak jest tylko w legendach.

   Pokiwałam głową.

   On za to klasnął w dłonie.

- Skoro już się poznaliśmy, a oni nie są w stanie podnieść się z podłogi- wskazał nadal wijących się ze śmiechu moich byłych kompanów zwiedzania domu- to odprowadzę cie do pokoju. Nie jestem przekonany że być trafiła sama.

- Jestem takiego samego zdania.

   Wyszliśmy z pomieszczenia, zostawiając tamtą parkę na podłodze.

   Jak na domownika przystało, Toby świetnie się orientował w korytarzach.

- A więc jesteś z Watachy Deszczu?- spytał po chwili chłopak.

- Tak.

- Jak tam jest?

- Nawet mi nie przypominaj. To był mój koszmar. Zmarnowałam tam 15 lat życia.

- Współczuję. Sam tego problemu nie mam. Wiesz, jestem nieśmiertelny.

- Ale można cie zabić. Czy nie da?

- Da. Oczywiście że się da.

- Naprawdę wampiry palą się na słońcu?

- Po części prawda. Musimy dłuższą chwile najpierw na nim przebywać. Skóra zaczyna nam się węglić dopiero po około pół godziny.

- A prawda z tym kołkiem w serce?

- Co ty mnie tak o o wypytujesz? Planujesz mnie zabić czy jak?

   Roześmiałam się.

- Nie. Po prostu jestem ciekawa. No to prawda czy fałsz?

- Fałsz. Ciało wampira błyskawicznie się regeneruje. Ale jeśli przedtem, przez długi okres czasu nie pił krwi, to da się w ten sposób uśmiercić.

   Spojrzałam na niego zafascynowana.

- Czyli wampiry naprawdę piją krew?

- No oczywiście! Kobieto, mamy martwe ciała! Żeby je utrzymać przy „życiu", musimy uzupełniać krew w organiźmie.

- Jak ją pozyskujesz?

- O popatrz! Jaki zbieg okoliczności! Właśnie doszliśmy do twojego pokoju!

   Spojrzałam na drzwi. Opatrzone były teraz tabliczką „Rita McNight".

- Czemu McNight? Przecież mam inne nazwisko.

- Wolisz McRoss? Spoko, mogę zmienić.

- Nie! Nie o to chodzi.

- No to o co?

- Mówiłeś wcześniej że każdy członek tej Watachy ma to samo nazwisko: McNight.

Pokiwał głową.

- Ale ja nie jestem członkinią tej Watachy.

- Wkrótce będziesz. Nasz Pan cię zaakceptował. I mówię o kimś ważniejszym niż nasz Alfa.

Obrazek przedstawia Toby'ego

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I dobiliśmy do końca 9 rozdziału! Dziękuje wszystkim czytelnikom, którzy to czytają!

Ostrzegam, iż teraz w każdym rozdziale Rita będzie poznawać nowego członka Watachy. Więc przygotujcie się na wiele postaci. Pozdrawiam serdecznie wszystkich!

The Soul of the WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz