Rozdział 19 - Ceremonia Przyjęcia

2.3K 144 5
                                    

Szłam między członkami Watachy, ku Timowi, który stał na lekkim podwyższeniu. Nathan udawał że płacze, tak samo zresztą jak Kate i Annabeth. Skylar udawała że mnie nie ma, Sebastian i Logan wpatrywali się we mnie dziwnie, a bliźniacy których prawie poznałam kilka godzin wcześniej dusili się ze śmiechu (dosłownie).

- Rito, za chwilę dołączyła do Watachy Śmierci. Czy zgadzasz się na to?- spytał bardzo oficjalnym tonem Tim, kiedy już przed nim stanęłam.

- Tak.

- Czy zgadzasz się na uczęszczanie w życiu codziennym tej Watachy, ale równierz w misjach?

- Tak.

- Zatem zapieczętuj swoje słowa- to powiedziawszy, wręczył mi sztylet wysadzany drogocennymi kamieniami.

Wiedziałam co trzeba teraz zrobić, ponieważ Kaylo i Kate mi wszystko wytłumaczyły. A przynajmniej po części.
Przejechałam ostrzem po wnętrzu dłoni, pozostawiając czerwoną kreskę, z której chwilę potem zaczęła sączyć się krew. Oddałam sztylet Alfie, a on zrobił to samo. Wtedy uścisnęliśmy swoje dłonie, tak aby nasza krew się wymieszała. Kilka kropel zaczęło spływać po naszych dłoniach.

I wtedy krew zaczęła świecić złotym światłem, powoli się „rozprzestrzeniając". Najpierw po rękach (było widać teraz złote żyły przez skórę), a następnie po szyi, twarzy, tłowiu i nogach.

- Możesz wybrać sobie nowe imię, z którym rozpoczniesz swoją nową przyszłość. Chyba że chcesz zachować obecne.

   Zastanowiłam się. Nikt mi nie powiedział że będę mogla wybrać sobie nowe imię, więc naturalnie nie przygotowałam się na to. Po chwili jednak spojrzałam ponownie w oczy Tima i wyszeptałam:

- Azra.

- Jesteś pewna?

   Skinęłam głową.

- Azro McNight, od dzisiaj należysz do Watachy Śmierci. Niech nasza wspólna przyszłość będzie korzystna.

   Rozległy się wiwaty.

- A teraz- Tim mówił już swoim dziecęcym głosem- imprezka!

   Wszyscy kilka razy zaklaskali a potem rozeszli się do stołów z przekąskami.

   Do mnie za to podeszli rudzi bliźniacy.

- A więc Azra, co?- spytał pierwszy.

- Tak- odparłam, patrząc to na jednego, to na drugiego i próbując wyłapać jakiekolwiek różnice.

- Jestem Rem- powiedział ten sam co wcześniej.

- A ja Arran- odpowiedział drugi.

- Miło mi.

- Poznaliśmy się już- powiedzieli równocześnie- Więc my się zmywamy. Papa!

   Bardzo szybko się ulotnili, a zanim zrobiłam chodźby krok, przedemną pojawiła się blada dziewczyna o białych włosach i czerwonych oczach. Czyżby siostra Toby'ego?

- Hej, jestem Sena, siostra Toby'ego, wampirzyca.

   A więc miałam racje! Ha ha! Czuję taką satyswakcję!

- Miło mi. Ri... Azara, samotna wilczyca.

Dziewczyna roześmiała się.

- Nadal ci się mylą swoje imiona? Spokojnie, przyzwyczisz się.

Pokiwałam głową. Mam nadzieje że ma rację, bo jakoś nie uśmiechało mi się mylenie za każdym razem imion.

- Nie widziałaś nigdzie Toby'ego? Zniknął mi gdzieś w tłumie.

Rozglądnęłam się. Nigdzie nie widziałam białej czupryny wampira. Kiedy miałam się odwrócić by przekazać raport z moich oględzin Senie, tej już nie było. Westchnęłam i przeszłam do stołu z przekąskami. Zapowiada się długa noc.

W poprzednim rozdziale obrazek przedstwiał Rema i Arrana

Obrazek predstawia Senę

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Uwaga! Nudne rozdziały powoli się kończą! Macie już jako takie pojęcie o cudownym (a przynajmniej w moich wyobrażeniach) świecie Watachy Śmierci! Gratuluję wszystkim którzy przebrnęli przez te męki!
Przepraszam za wszystkie literówki w tym rozdziale, poprzednich i przyszłych.

The Soul of the WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz