Rozdział 31 - Brudna krew

1.6K 127 5
                                    

-Jestem twoim ojcem. -powiedział głos wydobywający się z dymu.

   Otworzyłam szeroko usta, po czym się roześmiałam.

-Sorry że cię rozczaruje, ale mam ojca i szczera go nienawidzę. Matki też. I brata. I...

-Dobrze, rozumiem. Ale ja jestem twoim prawdziwym ojcem.

   Już otwierałam usta żeby coś powiedzieć, kiedy pode mną otworzyła się fioletowa dziura. Wpadłam w nią z krzykiem.

   Wylądowałam na tyłku, z głośnym grzechotem łańcuchów.

-Nic ci nie jest? -ktoś potrząsnął mną za ramię.

-Chyba nie... Kim jesteś?

-Chyba kim jesteście! -ktoś inny się zaśmiał.

   W końcu się rozejrzałam. Znajdowałam się w jakimś salonie. Siedziałam tuż obok puszytego, niebieskiego dywanu (ale ja musiałam wylądować na twardym podłodze. Nie cierpię tych dziur).

   Na sofie i fotelach naprzeciw mnie, siedziała gromada chłopaków.

-Czy ktoś mógłby mi łaskawie rozwiązać te łańcuchy? -spytałam, próbując się uwolnić.

-Jasne! -jeden się zerwał z kanapy i podbiegł do mnie.

   Zaczął się szarpać z metalem, aż w końcu dwóch innych się nad nim zlitowało i mu pomogło. Ostatecznie, więzy opadły na ziemię.

   Wstałam i się rozciągnełam.

-Więc... Kim wy jesteście i gdzie ja jestem?

-Jesteś w naszym domu.

-Aaa... Kim wy jesteście?

-Wilkołakami. Chociaż jest wśród nas trójka wampirów.

-Uffff... Wreszcie wśród swoich. Jaka to Watacha?

-Eeeee... My... Nie jesteśmy Watachą.

-Jak to nie?

-No bo... Jesteśmy połkrwi. Lub jak wy, czystokrwiści, na nas mówicie mamy brudną krew.

   Otworzyłam szerzej oczy. Wciągnęłam głęboko powietrze nosem. Teraz poczułam że ich zapachy są wymieszane. Trochę charakterystycznego ludzkiego i trochę wilczego. No i oczywiście zapach martwych ciał.

-Nigdy nie spotkałam żadnego połkrwi! Jak to jest?

   Chłopcy wydawali się zaskoczeni.

-Nie brzydzisz się nami?

   Machnęłam ręką.

-Moja poprzednia rodzina się by brzydziła. Ale ja jestem inna.

   Odetchnęli z ulgą. Nagle mnie olśniło.

-Tam został mój przyjaciel!

-W Piekle?

-Tak!

-Oprócz ciebie wyczuliśmy tylko aurę silnego demona. No i Piekielników.

-Musimy tam wrócić! Trzeba go ratować!

   Jeden z chłopaków położył mi ręce na ramionach.

-Jeżeli to naprawdę demon, to nie musisz się o niego obawiać.

-Ale...

-Po za tym, nie daliśmy rady ponownie otworzyć Bramy Piekieł.

-Czego?

-No tej dziury. Nie wiedziałaś że to tak się nazywa?

-Nie... Ale tak wogóle to gdzie się znajduje?

-Nieważne gdzie. Twój Alfa został już poinformowany gdzie jesteś. Wkrótce przybędzie.

-A do tego czasy zostaniesz z nami. Dlatego najlepiej będzie jeśli się przedstawimy sobie. -drugi chłopak wyciągnął rękę. -Jestem Reo.

   Uścisnęłam ją.

-Azra.

   Przyjrzałam mu się. Miał niebieskie oczy i brązowe włosy. Nosił białą, miejscami poplamioną koszule, z podwiniętymi rękawami.

   Tak, po kolei przedstawili się pozostali (nie zapamiętałam połowy imion no ale okej).

-Azra... Jest problem.

-E?

-Sofa jest zajęta, a nie mamy wolnego pokoju.

-Czyli... Muszę spać z którymś z was?

-Świetna dedykacja.

-No to... Reo, nie pogniewasz się jak zajmę ci połowę łóżka?

   Chłopak mrugnął do mnie.

-Dobry wybór. Mam największe łóżko z całej tej bandy.

   Zapowiadały się dość ciekawe dni.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ech... Nie mam pomysłów ;-; Brak pomysłów jest zły. Bardzo, bardzo zły.

The Soul of the WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz