Rozdział 25 - Żółwik, Toby!

1.8K 132 10
                                    

Musiałam wstawić to zdjęcie xD

   Leżałam na łóżku po dzisiejszym treningu. Byłam kompletnie wypompowna z sił. Dziś doskonaliłam wzmacniania siły rzutu nożem. Za każdym razem mi już to wychodzi, z czego jestem bardzo zadowolona. Ale nadal pracuję nad celnością. Czasem trafię w zamierzone miejsce, a czasem kompletnie gdzie indziej. To czasem naprawdę wkurza.

   Z ogromnym wysiłkiem sięgnęłam po mangę i zaczęłam ją czytać. Jednak po chwili znudziło mi się to i ją odłożyłam.

   Leżałam więc bez sensu, wpatrując się w sufit. Nudziło mi się. Bardzo nudziło. W pewnym momencie zamknęłam oczy. Nawet się nie zorientowałam kiedy zasnęłam.

   Biegłam przez las, zostawiając głębokie ślady na śniegu. Miałam zaczerwienione stopy od zimna panującego wokół. Nie miałam butów. Ubranie było postrzępione. Nagle przede mną otworzyła się fioletowa dziura, poprzecinana wieloma ruszającymi się jak węże łańcuchami.

   Próbowałam wychamować, ale tylko zdarłam sobie skórę na stopach. Z pełnym rozpędem wpadłam w nią.

   Zerwałam się szybko. Rozglądnęłam się. Nadal byłam w swoim pokoju.

   Odetchnęłam lekko.

   Zturlałam się z łóżka i przeciągnęłam się. Spojrzałam na zegarek. 5:26. Mam w takim razie mnóstwo czasu zanim pozostali domownicy się obudzą. Szybko zmyłam z siebie brud poprzedniego dnia i przebrałam się w coś świeżego.

   Po czym postanowiłam zrobić coś bardzo szalonego. Nie, nie wbiję do nikogo do pokoju, chociaż to ciekawa perspektywa. Nie wiem co ci jeszcze może chodzić po głowie ale odpowiedź na pewno będzie brzmi: nie.

   Wyszłam cicho z pokoju i przemknęłam teraz przeraźliwie cichymi korytarzami. Zatrzymałam się dopiero w naszej hali treningowej.

   Szalona jestem co?

   Zdjęłam bluzę zostając w samej koszulce na ramiączkach.  Ze ściany zdjęłam kilka noży i ustawiłam manekin.

   Odwróciłam się tyłem do manekina, wcześniej odchodząc na sporą odległość od niego. Wszytkie osiem noży włożyłam sobie między palce.
   Łaskotanie... Potem pieczienie... Szybko się odwróciłam, wypuszczając ostrza. Siedem trafiło idealnie w miejsce gdzie powinno być serce, a jedno przeleciało dalej, muskając tylko ramię manekina. Westchnęłam i poszłam zebrać ponownie noże. Potem stanęłam z powrotem na miejscu i znów zaczęłam rzucać nożami. I tak sobie rzucałam przez następną godzinę. Co najdziwniejsze, ręce nadal mnie nie bolały. Mięśnie chyba już mi się trochę zaprawiły.

   Kiedy w końcu trafiłam wszystkimi nożami w wyznaczony cel, odtańczyłam taniec radości (naprawdę, wolisz nie wiedzieć jak wygląda).

-Gratulacje! -na sali rozległy się oklaski.

   Szybko się odwróciłam. We wejściu do do hali stał Toby.

-Ciekawy sposób na świętowanie zwycięstwa.

   Spaliłam buraka. Zazwyczaj wykonuje ten taniec tylko kiedy nikt nie patrzy.

-Daje upust szczęściu...

-Zobaczmy... -wiecie co zrobił po tym jak to powiedział? Nie, jasne że nie wiecie. Otworzył mój taniec (chyba raczej dziki połamaniec nóg).

-Fajny! Od dzisiaj tak będziemy świętować sukcesy! Zgoda? -wystawił do mnie pięść.
Podeszłam do niego i przybiliśmy żółwika.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, rozdział dość oklepany i nudny, ale mam nadzieję że chociaż grafika się podoba xD

The Soul of the WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz