Nie wiem ile siedziałam w tym pokoju z zielonymi ścianami. Dawno straciłam rachubę czasu. W pokoju miałam łazienkę, a Nat (skróciłam imię Nathan, tak, on się na to zgodził) przynosi mi mangi. Więc jestem na bieżąco przynajmniej z tym. Jedzenie samo się pojawia na stoliku nocnym. Mój plan dnia wcale się nie zmienia.
Wstaję rano, poranna toaleta, zjadam śniadanie, czytam mangi i książki, rozmawiam przez chwilę z Nathanem, jem obiad, czytam książki i mangi, chodzę bez sensu po pokoju, znów czytam, jem kolację, wieczorną toaleta i spanie. I tak każdego dnia. Zaczynam myśleć że w moim poprzednim domu było ciekawiej. Ale dziś codzienność miała się zmienić.
Nathan wszedł do pokoju.- No cześć- powiedział, uśmiechając się i wyrwał mi z rąk mangę.
- Ej!- wyraziłam moje oburzenie, próbując odebrać mu moją własność.
- Nie będziesz siedzieć tak w pokoju.
- Ale nie mogę przecież wychodzić, więc co mam innego robić?
- Przecież możesz wychodzić...
- Że co, proszę?!
A ja myślałam że nie można mi wychodzić. Czemu jestem taka tępa? W sumie, to Nat nigdy nie powiedział że nie wolno mi wychodzić...
Nagle drzwi się uchyliły i stanęła w nich dziewczyna w BARDZO dziwnym ubiorze.
Miała długie, czarne włosy, a na prawym oku tak jak Nathan opaskę (lewe oko było błękitne). Na głowę założony miała czerwony kapelusz, z doklejonymi puszystymi uszami. Na ramionach zarzucony był również czerwony płaszcz. W lewej ręce trzymała czarnego pluszowego kota, a w prawej lizaka w kształcie halloweenowej dyni.
- Nathan... Za ile ona wyjdzie? Chcę ją poznać..- cicho powiedziała.
- Już wychodzi- odparł Nat, wstając.- Prawda?
- Tak, tak- przytaknęłam i również wstałam.
Ale jak tylko to uczyniłam, dziewczyna powaliła mnie spowrotem na łóżko, zamykając w niedźwiedzim uścisku.
- To ty jesteś Rita?- spytała kiedy już się odemnie oderwała. Jednak nie była cicha.
Przytaknęłam.
- A ty to kto?- spytałam niepewnie. Czuję się nieswojo kiedy ktoś mnie zna, a ja jego nie.
- Przepraszam cie najmocniej! Jestem Kate McNight- uścisnęła mi dłoń, przy okazji łamiąc mi wszystkie kości (w przenośni, oczywiście).
- Dobra, starczy tych czułości- pzrzerwał jej Nat (i dobrze, otwierała już usta by zalać mnie potokiem słów).
Podał mi ramię, które przyjęłam, i wyprowadził z pokoju. Od razu rzucił mi się w oczy kilkanaście odnóg korytarzy.
- Tędy- Kate poprowadziała nas prawym korytarzem (w prawo prowadziły AŻ dwa).
Szliśmy i szliśmy, mijając ściany z czarnej cegły, z osadzonymi w nich pochodniami, które z kolei oświetlały korytarz- jednak pomimo ich blasku, panował w nim półmrok.
Jak wcześniej wspomniałam, szliśmy, aż w końcu doszliśmy. Pewnie spytacie: do czego doszłam razem z Natem i Kate?
Więc odpowiem na nurtujące was pytanie. Otóż, doszliśmy do wielkiej sali, obstawiam że salonu. Pokój miał dwa poziomy. Pierwszy, z kanapami, fotelami, kominkiem, dywanami i innymi ozdobami oraz drugi- „wewnętrzne balkony", z misternie zdobionymi balustradami. Tam również znjdowały sie dywany, ale też arężatki z wazonami (oczywiście w nich znajdowały się kwiaty) i obrazy.
Ale pierwsze co mi się rzuciło w oczy to bardzo blady chłopak, leżący na jednej z kanap. Oprócz wzroku mam jednak jeszcze inne zmysły i jeden z nich dał o sobie znać.
W całym pokoju czuć było woń martwego ciała (ale nie rozkładającego się), a ja nie słyszałam bicia serca nikogo innego niż ja, Kate i Nathan.
Obrazek przedstawia Kate
![](https://img.wattpad.com/cover/54904710-288-k457914.jpg)
CZYTASZ
The Soul of the Wolf
WerewolfLudzie są ślepi. Nie widzą rzeczy które są tak oczywiste. Jeśli czegoś nie rozumieją, próbują to wytłumaczyć naturą i nauką. Nie widzą magii, która ich otacza. Obok nich przemykają wilkołaki, wampiry, czarodzieje, elfy a nawet syreny, jednak oni teg...