Rozdział 26 - Pojedynek z Timem

1.8K 123 8
                                    

Przeczytaj notkę na samym dole bo jest bardzo ważna!

Minęło już kilka tygodni od czasu rozmowy ze Śmiercią. Od tamtej pory Sebastian jeszcze bardziej przykłada się do szkolenia mnie. Mam też coraz większą widownię. Codziennie na moje treningi przychodzą coraz to nowsze osoby z Watachy (ach, ta popularność!). Nie wiem co w tym takiego interesującego. Chyba najbardziej to że w sparingu z Sebastianem zawsze przegrywam.

Obecnie leżę sobie na materacu, pokonana przez mojego trenera jednym ciosem.

Chłopak wyciągnął do mnie dłoń, a ja ją chwyciłam. Ale zamiast pomóc mi wstać, przerzucił sobie mnie jak jakiś worek ziemniaków (Ziemniakiiii...;-;) na drugą stroną materacu. Ponownie uderzyłam plecami o podłoże.

-Nigdy nie ufaj wrogowi-powiedział Sebastian otrzepując dłonie.

W błyskawicznym tempie go podciełam. Żebyście widzieli jego minę! Widać że tego się nie spodziewał. I dobrze mu tak!

Kiedy uderzył plecami o materac, szybko go oplotłam rękami i nogami w taki sposób by nie mógł się ruszać.
Na sali rozległy się brawa, a Toby zbiegł z widowni i razem odtańczyliśmy taniec radości. Muszę się wam pochwalić, że w ciągu tych kilku tygodni bardzo się zaprzyjaźnilismy. Wszędzie chodzimy razem i wogóle. Ale rozwiewam wasze wątpliwości. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nie wiem co wam po głowach chodzi (i chyba wolę nie wiedzieć) ale traktujemy się jak najlepsi przyjaciele.

Wszyscy mi gratulowali pokonania Sebastiana. Co prawda użyłam swego rodzaju podstępu ale ciiiiicho... Najważniejsze że go pokonałam.
-Przez chwilę... -zaczął Seba. -A w sumie nie ważne. Mam pomysł! Zmierz się z Timem!

Wszystko nagle ucichło. Wszyscy patrzyli to na mnie to na Sebastiana. Ciekawe skąd ta zmiana nastroju...

-Azra nie zgadzaj się -szepnął do mnie Toby.

-Czemu? Przecież pokonałam Sebastiana, a z tego co mi wiadomo to on jest najsilniejszy. A po za tym, Tim ma ciało jak dziecko. Nie byłby w stanie mnie pokonać.

-Kiedyś Tim wziął udział w pojedynku. Zabił swojego przeciwnika -powiedziała Sena (skąd ona się tu wzięła?). -Od tamtego momentu postawił sobie zasadę że swojej siły będzie używał tylko przeciw swoim wrogom. Swoim i Watachy.

-Ale... Ale i tak chcę się z nim zmierzyć!

-Nie! On cię zabije nawet jak będzie ci dawał fory!

-Jest aż tak silny?

-A żebyś wiedziała! Cholernie silny!

-Silniejszy od Sebastiana?

-Tak!

-Okej! W takim razie się z nim zmierzę!

-Mówię ci że...

Nagle drzwi do hali się otwarły i stanął w nich nasz Alfa, jak zwykle uśmiechnięty

-Co chwila kichałem a to znaczyło że ktoś tutaj cały czas o mnie rozmawiał. Mylę się?

Nagle podniósł się gwar głosów próbujących mu wytłumaczyć. Oczywiście nikogo nie zrozumiał, ale temu się akurat nie dziwię. W końcu ktoś mądry ryknął że mają się wszyscy zamknąć i spokojnie wytłumaczył Alfie w czym rzecz.

Tim się roześmiał.

-Oczywiście że nie wyrażam na to zgody.

-Ale ja chce z tobą walczyć!

-Nie-e.

-A może ty się boisz że przegrasz?

-Wcale nie!

-Na pewno się boisz.

-Mówię ci że nie!

-Tchórz!

-Dobra! Zmierzę się z tobą!

Większość ruszyła by przygotować materace na walkę a mój przeciwnik poszedł się przebrać.

Kiedy wszystko było gotowe wrócił do nas w krótkich spodenkach i t-shircie.

-Nadal możesz się wycofać! -dopadł mnie Toby.

-Nie mogę, moja duma bardzo by ucierpiała.

-Narażasz swoje życie dla głupiej dumy?

Przytaknełam i weszłam na materac. Poruszałam kilka razy ramionami żeby je rozgrzać. Tim wogóle się nie przygotowywał. Nie docenia mnie trochę.

-Będę sędzią! -zawołał Sebastian. Nikt nie zaprotestował więc kontynuował. -Walczycie dopóki druga strona nie będzie się w stanie poruszyć. Zajmijcie pozycje!

Stanęłam bokiem do mojego przeciwnika i unosząc zaciśnięte pięści na wysokość twarzy.

-Dasz radę! -wołali bliźniacy. Tylko do kogo... -Azra jaki chcesz grób?

-Bardzo śmieszne.

Oni tylko wyszczerzyli się równocześnie. Czasem to jest naprawdę przerażające...

-Pojedynek czas zacząć! -krzyknął Sebastian.

Zaatakowałam pierwsza. Zadałam błyskawiczny cios pięścią w twarz ale chłopak ją zatrzymał. I zaczął mi miażdżyć rękę. Czułam jak kości w niej się uginają i są na granicy złamania. Dlatego też wprowadziłam cios drugą ręką w brzuch Tima. Następnie wprowadziłam kopniaka i dopiero wtedy puścił moją rękę. Zaczęłam uderzać raz po raz pięściami, ale zawsze natrafiały na barierę. Postanowiłam zmienić taktykę.

Stanęłam prosto i uśmiechnęłam się. Zaczęłam powoli podchodzić do chłopaka który był wyraźnie zbity z tropu widząc moją postawę. Kiedy znalazłam się dość blisko uderzyłam prawym sierpowym. Tym razem go dosięgnełam. Zatoczył się lekko pod wpływem uderzenia, co wykorzystałam zadając serię szybkich uderzeń. Potem nagle Tim się wyprostował i zaczął atakować. Na początku słabymi ciosami, jednak kiedy zauważył że z łatwością je blokuję zaczął uderzać mocniej. Spróbowałam rzucić się na niego ale złapał mnie i ramieniem zaczął przyduszać.

Bolała mnie szyja. Straszne bolała. Nie mogłm oddychać. I wtedy to usłyszałam.

Trzask miażdżonych kości.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Słuchajcie. Mam pomysł żeby przy każdym rozdziale wstawiać jakieś śmieszne zdjęcia, ot tak dla waszej rozrywki - jak rozdział się nie spodoba to przynajmniej nacieszycie się obrazkiem ;) Napiszcie co o tym sądzicie w komentarzach. No i oczywiście dziękuję wszystkim którzy gwiazdkują opowiadanie.

The Soul of the WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz