1. Mały konflikt z prawem

263 25 6
                                    

<Alex>

Często stoję przy oknie w swoim biurze i wpatruję się w ludzi na dole. Przypominają mrówki. Spieszą się, rozpychają i przeszkadzają sobie nawzajem. A to wszystko tylko po to, by sprawiać wrażenie.

Coraz częściej przestaje być ważne, kim tak naprawdę jesteśmy.

Powinniśmy być piękniejsi, szczęśliwsi, bogatsi i z każdym kolejnym calem lepsi.

Wysyłamy się na samobójczą misję osiągnięcia ideału.

Najważniejsze jest w tym stwierdzeniu słowo "samobójczą". Porzucamy siebie w tej gonitwie.

Upiłam łyk swojej ulubionej kawy i dalej wpatrywałam się ludzi zapełniających chodniki. Jak duże są szanse, że zobaczę kogoś ciekawego? Niewielkie. Im dłużej się wpatrujesz tym mniej szczegółów zauważasz.

Być może zauważyłbyś kim jest ta gwiazda, wchodząca ze swoją świtą w otoczeniu dwudziestu dziennikarzy do twojego budynku.

Być może połączyłbyś fakty, że to twój klient. To spotkanie, na które czekasz, jest właśnie z nim i jego menadżerem.
Być może zrozumiałbyś, że masz rozwiązać problem, z którego byłaby międzynarodowa afera.

Być może odłożyłbyś wreszcie ten wysłużony kubek z kawą i zabrał się właśnie do pracy.

Ale po co? Obserwowanie cichej autodestrukcji nowojorczyków jest o wiele ciekawsze, przecież właśnie tak zakończy się życie większości z nas. Nasze wybory prowadzą do szybszej lub późniejszej śmierci.

Usłyszałam pukanie. Odwróciłam się.

- Proszę.

- Pani Blacky. Następny klient już czeka. Może wejść?

- Tak, co to za sprawa?

- Jedna z tych, które śmieszą panią najbardziej.

- Cudownie. Jennifer, zacznij wreszcie mówić do mnie po imieniu.

- Może kiedyś - uśmiechnęła się do mnie lekko i usunęła się z drogi dwóm postacią. - Zapraszam.

Dwóch przystojnych mężczyzn weszło do pomieszczenia i stanęło przed biurkiem. Jeden był nieco starszy i patrzył na mnie z powątpieniem. Drugi, młodszy, natomiast przyglądał mi się zadowolony z tego, co widzi. Uśmiechnął się do mnie.

- Przepraszam, że przeszkadzamy. Możemy...

- Doskonale wiem, że nie możecie, a tym bardziej chcecie czekać. Znam zasady zarówno Nowego Yorku, jak i showbiznesu.

- Przepraszam, że zapytam, ale nie pomyliliśmy miejsc? Mieliśmy się spotkać z panią Alexandrą Blacky.

- Nie, to ja. Miło mi poznać - odłożyłam kubek z kawą i wyciągnęłam rękę, którą obydwu uniosło i pocałowało. - Proszę usiąść.

Zajęliśmy miejsca.

- Na początek proszę panią o podpisanie klauzury poufności.

- Nie będę podpisywać klauzury na sprawę, o której podjęcia się jeszcze nie zdecydowałam. To może się okazać stratą czasu i papieru. Co to za sprawa?

- Mój klient ma mały konflikt z prawem...

- Wypadek samochodowy, narkotyki, ciąża, rozwód, kontrakt, czy coś nowego?

Spojrzeli się na mnie zaskoczeni. Jak tak dalej pójdzie, to po prostu sprawdzę sobie sama o co chodzi.

- Skąd pani wzięła ciążę i w ogóle ten zakres działań?

Tropicielka (Uciekinierka 2.)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz