Świat chyba nie byłby światem, gdyby wczorajsze wyjście mi się upiekło. Dopiero rano spojrzałam na telefon, zauważając lawinę powiadomień. Najwięcej pochodziło z Twittera. To jednak jeden użytkownik rozpoczął tą wojnę.
@the_rummors_queen: Uwaga! @theblackalex została wczoraj zauważona z @kieranlemon w @pinkflamingoLA Czyżby bajka z @TayDanLautner__ miała się zakończyć przez starego znajomego?!?
Do tego było jeszcze załączone nasze zdjęcie z baru, akurat te, na którym oboje się uśmiechamy. Autor jednak nie postanowił na tym przestać. Postanowił dodatkowo wyciągnąć jeszcze brudy przeszłości.
@the_rummors_queen: @kieranlemon Ładnie to spotykać się z czyjąś dziewczyną?! Nie przypomina wam to już czegoś z @deanlemon?!
@the_rummors_queen: @TayDanLautner__ @theblackalex Co się dzieje z naszą #relationshipgoals?
Miałam ochotę wręcz rzucić tym telefonem, a jeszcze bardziej człowiekiem, który to napisał. Wkurzona przejrzałam inne rzeczy tego użytkownika, zastanawiając się, jaki charakter mają jego inne posty. Nie zdziwił mnie zbytnio fakt, że był to profil plotkarski, a temat naszej dwójki był szczególnie tam lubiany. Zastanawiałam się przez chwilę, czy mogę te słowa podłączyć pod jakiś paragraf, ale niestety nie. To była mimo wszystko prawda, tylko ubrana w wywołujące większą sensacje zdania, nic mi dosłownie ubliżającego. Tak więc byłam praktycznie bezbronna. Mogłam jedynie nie dawać im tematu do pisaniny.
Pomyślałam o tym, co inni pomyślą. Od razu przyszła mi do głowy twarz zranionego Taylora. Schowałam twarz w dłonie, mam nadzieję, że tego jeszcze nie widział i zanim zacznie o czymkolwiek myśleć, pozwoli mi to wyjaśnić, bo w obecnym świetle nie wygląda moja sytuacja zbyt korzystnie.
Szybko podniosłam się. Tay zaraz wróci do domu, a ja powinnam się zbierać do pracy. Pościeliłam więc łóżko, ogarnęłam się i zrobiłam sobie i chłopakowi śniadanie. Napisałam mu również karteczkę, żeby dał mi najpierw wytłumaczyć jak było, zamiast wyciągać pochopne i krzywdzące każdą stronę wnioski, oraz że postaram się wrócić wcześniej.
Szybko wyszłam z domu, nie chcąc marnować czasu. Im szybciej skończę, tym krócej będzie mnie to męczyło.
W pracy się kompletnie odcięłam od afery na mediach społecznościowych, w ten sposób nie musiałam się zadręczać czymś, na co nie mogłam chwilowo nic poradzić i szybciej wykonywałam swoje obowiązki.
Kiedy już pakowałam swoją torebkę, żeby wyjść z biura, wpadł do mnie Finn. Spojrzałam na niego zdziwiona, ponieważ na ogół nie zachowywał się w tak głośny i nieoczekiwany sposób. Chłopak zaczął mi machać gazetą przed twarzą.
- Musisz to zobaczyć! Przeczytać! Koniecznie! Już! Teraz! Natychmiast!
Odłożyłam więc z powrotem torebkę na blat biurka i opierając się o niego zaczęłam przeglądać wskazany przez mojego asystenta artykuł. To była najlepsza gazeta w LA, a tekst dotyczył mojej kancelarii i ogólnie mnie. Opisywano tam mnie w samych superlatywach. Jak szybko zyskałam uznanie oraz, że przeniosłam niezwykle wysoki poziom z Nowego Jorku tutaj. Dołączyli kilka zdjęć naszych siedzib i również kilka moich. Zachwycali się nad tym, jak połączyłam starsze i nowsze pokolenie, zbierając doskonałych adwokatów z całego kraju. Oczywiście wychwalając, że moja osoba wygrywa wszystko po najwyższych oczekiwaniach, nawet sprawy teoretycznie przegrane. Z tym akurat sobie trochę pomagam telepatią, więc od razu burzę cały zamysł osoby spierającej się ze mną. Mając wgląd w głowę klienta, mogę również bardziej świadomie wybierać sprawy, których się podejmujemy. Podniosłam wreszcie wzrok na Finna, nigdy nikt nie opisał mnie tak pochlebnie, na ogół dodawali choć jedno, dobrze ukryte ale.
CZYTASZ
Tropicielka (Uciekinierka 2.)
Teen FictionPrzed rozpoczęciem czytania zapraszam do zapoznania się z częścią pierwszą pt. "Uciekinierka", która jest dostępna na moim profilu Wiedziałam, że nie mogę zostać Nie tam, z nimi Nie po tym wszystkim Tak, to była ucieczka Tak, jestem ucie...