Epilog 3.0 - Loved

34 7 2
                                    

Sens (jeśli jakiś tu jest) zapewnia przeczytanie jednego epilogu po drugim. Także upewnij się, że przeczytałeś Epilog 1.0 - Dead i Epilog 2.0 - Alive. To ty decydujesz, które zakończenie jest twoim.

~~~~~~~~~~

Nagle po całym piętrze rozległ się przeraźliwy krzyk.

W jednej sali znajdowało się kilkanaście osób. Lekarze, poszkodowana i jej najbliżsi. Wiele osób czekało na korytarzu, a pod szpitalem był cały tłum.

Nikt się tego nie spodziewał.

Brunetka po prostu nagle podniosła się, krzycząc na cały głos.

Dokładnie w momencie, kiedy lekarze postanowili ją odpiąć od aparatury, której zadaniem było utrzymywanie życia pacjentki. Poddali się, a ona jak zwykle pokazała, że jest niedoceniana.

Rozejrzała się po szpitalnej sali, jakby natychmiast rozumiejąc, co się dzieje.

To był tylko koszmar.

Żyje.

  - Spokojnie. Jest pani w szpitalu. Wie pani, jak się pani nazywa?

Rozejrzała się tym razem dokładniej po twarzach zgromadzonych, nie wiedziała co ma powiedzieć, a ich widok napawał ją spokojem.

   - Wy znacie mnie najbardziej jako Alex, czy też Alexandrę Blacky.

Wiktor, Oscar, Martin, Paul, Sean, Kit, Dean, Kieran, Taylor i Mia.

Plus dwóch lekarzy i pielęgniarka, których pierwszy raz widzi.

Każdy z nich odetchnął z ulgą.

Szanse, że się obudzi, w dodatku w pełni sił i bez jakichkolwiek ubytków w pamięci, były minimalne.

To jednak była ona, zupełnie inna kategoria.

  - Pamięta pani, co się stało?

  - Jak mniemam, zostałam postrzelona przez Briana Oleksego, ale coś mu jak zwykle wyszło.

  - Kula nie wywołała żadnych poważniejszych uszkodzeń w mózgu, ale jej wyciągnięcie było bardzo ryzykowne. Coś panią boli?

  - Bywało gorzej. Ile byłam nieprzytomna?

Brunetka poprawiła się na łóżku. Wyglądała już na całkiem zdrową.

  - Miesiąc.

  - Super, wreszcie odespałam swoje urodziny.

Chyba do żadnego z jej bliskich jeszcze nic nie docierało.

  - Skoro dobrze się pani czuje, to za godzinę przeprowadzimy dokładniejsze badania. Proszę w razie czego użyć tego przycisku. Radziłbym się nie przemęczać.

Siwiejący już ordynator wskazał na czerwony element po jej prawej stronie i po kiwnięciu głową ze strony dwudziestodwulatki, opuścił wraz ze swoją świtą pomieszczenie. Chciał dać wszystkich czas na przywitanie się.

  - Zamurowało was? Jakiś Manekin Challenge? Przywitajcie się ze mną wreszcie!

Dziesięć osób zamknęło ją w grupowym uścisku, cały czas nie mogąc uwierzyć, że Alex jest znowu z nimi.

  - Ty żyjesz.

  - Na to wygląda, a co Tay? Chciałeś już mi zabrać Porsche, czy co?

  - Tak bardzo cię kocham.

Wszyscy w sali natychmiast się odsunęli i wstrzymali oddech, a dziewczyna tylko przechyliła głowę.

  - Zostawcie nas samych - dziewięć osób posłusznie wyszło. Alex dalej nie spuszczała wzroku z oczu Taylora. - Nie zgadniesz, co mi się śniło zanim się obudziłam - mężczyzna zmarszczył brwi, ale to była jego dziewczyna i znał ją na tyle, że wiedział, że ten wstęp prowadzi do czegoś głębszego. - Mój pogrzeb. Byłeś tam. Wszyscy byli. Mówiłeś o tym, jak bardzo mnie kochasz mimo tych wszystkich tajemnic. Powiedziałeś, że chciałeś mi się oświadczyć w moje urodziny i nawet po wszystkim czego się dowiedziałeś przez ten czas, chciałbyś to zrobić gdybym przeżyła.

Aktor wyciągnął z kieszeni małe pudełko i otworzył je, pokazując zawartość swojej dziewczynie. Piękny pierścionek, idealny na pełnienie funkcji zaręczynowego.

  - Chciałem to zrobić. Wierz mi, dalej o tym marzę. Mimo, że nie organizowaliśmy twojego pogrzebu, pewnie bym coś takiego zrobił.

  - Tak myślałam, dlatego ci o tym mówię. Po tobie przemawiał Kieran, powiedział jedną ważną rzecz. Jest jedyną osobą, której rzeczywiście wyznałam swoją miłość. W tym sensie w każdym razie.

  - Domyśliłem się tego, on mi to też z resztą powiedział. Wiesz, co cię uratowało? Obróciłaś głowę, do Kierana. To on był ostatnią osobą, na którą chciałaś spojrzeć. Dlatego ten pierścionek zostałby w kieszeni, gdybyś o to nie zapytała.

Pochylił się i pocałował jej czoło. Dziewczyna wciągnęła jego zapach i po raz ostatni przytuliła się tak mocno do niego. Od razu otoczył ją ramionami.

  - Dziękuję. Też cię kocham, ale nie tak.

  - Wiem i chcę twojego szczęścia. Zawołam go.

  - Dziękuję.

Dziewczyna go pocałowała delikatnie w policzek. Po chwili odsunęli się od siebie i uśmiechnęli smutno. ITaylor wyszedł z pomieszczenia i podszedł do Kierana.

  - Idź do niej.

Przytulili się po męsku, a muzyk szybko wszedł do sali dziewczyny, która skradła jego serce już cztery lata temu, kiedy dostrzegł ją na poboczu tej autostrady do Rzeszowa.

Spojrzeli sobie w oczy.

  - Kocham cię.

Tropicielka (Uciekinierka 2.)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz