<Kieran>
- Mam złe przeczucia...
- O co ci chodzi?
Dean podniósł głowę z nad zeszytu. Byliśmy właśnie w trakcie pisania piosenki na kolejny album. Na najnowszy mieliśmy już wszystko nagrane, wyjdzie on co prawda dopiero za miesiąc, ale już my byliśmy gotowi. Teraz pozostawała sprawa ustalenia tras koncertowych, zdjęć, teledysków i ogólnej promocji. W tej części nie mamy na szczęście tak wielkiego udziału.
Dzisiaj były urodziny Alex. Widzieliśmy się z nią zaledwie kilka godzin temu, a ja już tęskniłem. Mój organizm potrzebował jej niemal tak bardzo jak muzyki. Dopiero, kiedy ona była w pobliżu, czułem, że mogę rzeczywiście oddychać. Tylko wtedy naprawdę żyłem. Być może dlatego nasz koncert, na który przyszła z Taylorem jest okrzyknięty najlepszym od dłuższego czasu.
Kiedy ją zobaczyłem tej nocy, nie miałem ochoty na nic innego, jak tylko zamienić się miejscami z Lautnerem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdybym nie poczuł, że naprawdę tam powinienem się znajdować. To nie było jakieś widzi mi się. Każda komórka mojego ciała chciała się znaleźć tuż przy pięknej Polce.
Żeby to nie wyglądało zbyt dziwnie, zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu, próbując się jakoś doprowadzić do ładu. W ten sposób natrafiłem na jakiegoś faceta. Stanowczo nie był to nikt sławny. Był za to mniej więcej w moim wieku i jak większość sali wpatrywał się urzeczony w Alex. Obok niego stała jakaś dziewczyna, wyglądała w jakiś sposób ostro, ale porządnie, przypominała postawą naszą solenizantkę. Wpatrywałem się dłuższą chwilę chłopaka. Wydawał mi się znajomy. Było coś w jego postawie, co kazało mi się dalej na niego gapić.
Nagle rozległ się głos Alex. Dziękowała wszystkim za obecność i inne takie. Wtedy zauważyłem coś ciekawego. Tatuaż na jej przedramieniu. Pięć jakiś czarnych znaczków, z tej odległości nie były jednak dokładnie widoczne. Kiedy skończyła mówić, wszyscy stopniowo wracali do zabawy. Ja oczywiście nie mogłem sobie darować i cały czas tylko obserwowałem brunetkę. Wyglądała dzisiaj niesamowicie. Czasem jedynie odwracałem wzrok na dostrzeżonego wcześniej chłopaka, ale ona była o wiele ciekawszym widokiem.
Wreszcie udało mi się do niej dostać. Oczywiście wszystko pod ostrzałem jej chłopaka i tego przerażającego gościa, który postanowił podarować jej Porsche. Nazywała go Oscar. Uruchomiło to jakąś lukę w mojej pamięci. Przypomniał mi się pokój hotelowy, ja z nim i dwoma innymi gościami, nerwowa atmosfera, a następnie szybka jazda gdzieś. Przeżywałem wtedy coś bardzo silnego. Złożyłem Polce życzenia, najpierw z chłopakami, a następnie jeszcze sam. Przyjrzałem się jej przedramieniu, pięć lecących ptaków, a raczej tylko ich konturów. Poczułem jakieś wyróżnienie, tajemnicę, nadzieję, szczęście i... miłość. *
Szybko się stamtąd zwinąłem, czując to dziwne uczucie. Przerażało mnie.
Dopiero teraz zacząłem się nad tym zastanawiać, nie mogłem się całkowicie skupić na pisaniu piosenki z Deanem. Patrzyłem na niego i wydawał mi się jakiś taki śmieszny, dziecinny, zboczony.
To wszystko jednak przykrywała jakaś ciemna chmura, która łączyła się z imieniem Alex. Ach, Dean zadał mi pytanie.
- Nie wiem, mam wrażenie, że coś złego się stało.
- Co masz na myśli? Wszystko z nami okej.
- Chodzi mi o Alex. Od wczoraj chodzi mi po głowie.
- Mi też, dawno nie widziałem tylu tak seksownych dup w jednym miejscu, a ona była zdecydowanie najlepsza z nich wszystkich.
Trzepnąłem mojego brata po głowie, a on tylko dalej się śmiał. Nie zmienił się ani trochę. Cały czas robił za debila. Nawet Kit już trochę wydoroślał!
CZYTASZ
Tropicielka (Uciekinierka 2.)
Teen FictionPrzed rozpoczęciem czytania zapraszam do zapoznania się z częścią pierwszą pt. "Uciekinierka", która jest dostępna na moim profilu Wiedziałam, że nie mogę zostać Nie tam, z nimi Nie po tym wszystkim Tak, to była ucieczka Tak, jestem ucie...