<Alex>
- Weź nie oddychaj tak głośno...
- Weź się nie ruszaj tak bardzo...
- Ała! Moja głowa...
- Nie drzyj się! Wszystko mnie boli...
- Czemu to łóżko jest takie twarde?
Otworzyłam oczy. Jak zaraz nie dostanę butelki wody i tabletki, to tutaj oszaleję. Rozejrzałam się, podnosząc jednocześnie górną część swojego ciała do pionu.
- Pewnie dlatego, że to nie łóżko. Zasnęliśmy na podłodze...
Tay, jak na rozkaz, podniósł się również do pozycji siedzącej.
- Czemu spaliśmy tutaj?
- Pewnie nie chciało nam się iść dalej. Pamiętasz coś?
- Ostatni raz, jak cię brałem na barana.
- Później się przewróciłeś tutaj, to ostatnie co pamiętam.
- Mam wrażenie, że czegoś ważnego zapomniałem.
- Ja też.
Spojrzeliśmy na siebie i wzruszyliśmy ramionami, może nam się przypomni. Chłopak podniósł się z bólem, a następnie pomógł również mojej osobie. Zeszliśmy na dół i szybko wyciągnęliśmy tabletki i wodę. Dopiero kilka minut po zażyciu spojrzałam na Taylora jakoś bardziej przytomnie.
- Co dzisiaj robimy?
- Popływałabym w basenie.
- W sumie to ja też.
Uśmiechnęłam się i skierowałam na taras, gdzie zaczynał się basen chłopaka. Po drodze zaczęłam ściągać kolejno wszystkie części garderoby, aż do bielizny. Przy wyjściu odwróciłam głowę w stronę bruneta, który cały czas siedział na blacie w kuchni i uważnie mi się przyglądał, jakbym była ósmym cudem świata.
- Nie idziesz?
Chłopak szybko zeskoczył z blat i skierował się w moją stronę, niemal potykając się o własne nogi. Przeszłam te kilka kroków i, jeszcze zanim moja skóra zdążyła się choć trochę nagrzać w kalifornijskim słońcu, wskoczyłam do lodowatej wody w basenie.
Zawsze czułam się dobrze w wodzie. Oczyszczała mnie. Dawała swobodę, wolność. Dopiero tam czułam jak wszystko, co złe, mnie opuszcza. Największym koszmarem niektórych osób było spotkanie z wodą poza łazienką, u mnie to było jak oddychanie.
Robiłam kolejne baseny, a mój mózg porządkował sobie wydarzenia z wczoraj. Jednak tuż przed zaśnięciem Tay coś powiedział i tego nie potrafiłam odnaleźć. Chłopak dołączył do mnie i pływaliśmy dalej. Każde dla siebie, dopiero po dłuższej chwili brunet podpłynął do drabinki, a ja po chwili do niego dołączyłam. Wyszedł z basenu i wyciągnął z szafki dwa ręczniki. Podążyłam za nim, ponieważ czułam, że ma mi coś do powiedzenia. Rzucił mi ręcznik i razem usiedliśmy na leżakach, wycierając się i rozkoszując się słońcem.
Nie byłam do tego przyzwyczajona. Polska to Polska i tam pogoda była bardzo zróżnicowana, Londyn choć piękny, deszczowy, a w Nowym Jorku znowu cały kalejdoskop pogodowy. Tutaj było słonecznie i ciepło niemal zawsze. Brzydkie dni zdarzały się tu równie często, co w Londynie te piękne.
Zwróciłam swoją twarz w stronę bruneta, kiedy ten uważnie lustrował mnie wzrokiem, przygryzając wargę. Uniosłam brew, zastanawiając się, o co chodzi.
- Powinniśmy robić tak częściej.
- Dlaczego?
Zabrał mój ręcznik i odrzucił go obok, przenosząc mnie na swoje kolana. Zarzuciłam ręce na jego kark, żeby przypadkiem nie runąć do tyłu.
- Ponieważ każdy heteroseksualny facet na tej ziemi zazdrości mi tego widoku.
Wplotłam swoje ręce w jego włosy i poprawiłam się na jego kolanach. Taylor wciągnął powietrze, kiedy nachyliłam się do jego ucha.
- Zasadnicze pytanie brzmi, czy już zawsze będziesz o tym pamiętał.
- Skarbie, pamiętam każdy kolejny kawałek skóry, który przede mną odkryłaś. Każdy ruch który wykonałaś, prowokując mnie świadomie lub mnie. Wszystko, w czym można było dojrzeć choć mikrocząsteczkę uczucia, które chciałbym zobaczyć. Wiem, że możesz je zobaczyć u mnie i wiem, że u ciebie go jeszcze długo nie zobaczę. Ponieważ Alex, poznałem cię na tyle, że jestem w stanie zauważyć, że nawet mi jeszcze nie ufasz. Na początku mocno się nad tym zastanawiałem, aż wreszcie udało mi się zrozumieć. Ty nie ufasz nikomu, ponieważ nigdy nie miałaś komu. Kiedyś zostałaś zraniona doszczętnie i od tego czasu nie pozwalasz sobie komukolwiek zaufać. Nikomu nie dajesz dostępu do tej części siebie, która mogłaby spowodować twoje zniszczenie. Każdy ma skrawek, najczęściej maski, ponieważ robisz dla ludzi okna z firanami w swoim murze, ale nie drzwi. Pozostaje mi tylko się zastanawiać, czy kiedykolwiek zdejmiesz tą pieprzoną firankę z okna przeznaczonego dla mnie i uchylisz je na tyle, żebym mógł się dostać do środka.
- Nikt jeszcze się nie dostał do środka. Odkąd w wieku niespełna dwunastu lat zbudowałam ten schron, nikt tam do mnie nie dołączył.
- A Oscar?
- On ma okno bez firanki, życie zmusiło mnie do tego, żebym ją zdjęła.
- Twoje przyjaciółki?
- Jak pewnie zauważyłeś, nie mam żadnych.
Chłopak przełknął ślinę, patrząc z obawą w moje oczy. Oczy, okna duszy, jedyny punkt w ciele człowieka, gdzie można go przejrzeć. Niestety nie mnie, moje oczy już od dawna nie mają żadnego wyrazu. Brązowa lub czarna otchłań czekała na każdego, kto próbował mnie zrozumieć. Wiedziałam, że jeszcze będzie pytać.
- Twoja rodzina?
- Wszyscy nie żyją.
Chłopak spuścił na chwilę wzrok, wiedząc, że mówię to szczerze, chociaż miał nadzieję, że po prostu jestem z nimi pokłócona, a oni żyją gdzieś tam w Polsce. Nie spodziewałam się jednak kolejnego pytania, kiedy spojrzał znowu prosto w moje oczy.
- A Kieran? Jak bardzo odsłoniłaś mu widok?
Nabrałam powietrza i po chwili je wypuściłam. Ta metafora była jednocześnie głupia, ale też oczywista. Jeśli chciałam kiedykolwiek zaufać temu chłopakowi, musiałam mu teraz powiedzieć prawdę. Wpatrywałam się w jego oczy, doszukując się odpowiedzi, czy naprawdę chcę to zrobić. Wreszcie zrozumiałam, że tak.
- Kiedy rozmawiałam z nim po raz ostatni, - Odetchnęłam. Dasz radę Alex. - zdjęłam firankę, - Wdech, Wydech. - wyczyściłam okno, tak, że nie miało nawet najmniejszej smugi, - Teraz, albo nigdy. Przyznaj się do tego. - i otworzyłam okno, mimo, że wewnątrz panował mrok. On jednak nie zdążył wejść do środka.
- Dlaczego?
- Z tego samego powodu, dla którego Oscar ma czyste okno.
- Opowiesz mi kiedyś o tym?
- To byłby moment, kiedy otworzyłabym drzwi obok twojego okna.
Pocałowałam sparaliżowanego Lautnera i wstałam z jego kolan, kierując się w stronę domu.
- Alex! Jeszcze jedno! - Odwróciłam się w jego stronę, opierając się o futrynę drzwi. - Jak wygląda moje okno?
Spojrzałam w jego oczy. Nawet odległość kilku metrów nie przeszkadzała mi zobaczyć, jak wiele to pytanie go kosztowało.
- Na twoim oknie jest żaluzja, do połowy otwarta.
CZYTASZ
Tropicielka (Uciekinierka 2.)
Teen FictionPrzed rozpoczęciem czytania zapraszam do zapoznania się z częścią pierwszą pt. "Uciekinierka", która jest dostępna na moim profilu Wiedziałam, że nie mogę zostać Nie tam, z nimi Nie po tym wszystkim Tak, to była ucieczka Tak, jestem ucie...