Rozglądałam się wokół. Widziałam masę różnych zepsutych przez miecz świetlny maszyn. Niektóre nadal piszczały, inne tylko dymiły. Kompletne pobojowisko.
Cichy szmer za moimi plecami sprawił, że odwróciłam się od razu. Stał przede mną chłopak o ciemnych włosach i swojej niezwykle bladej cerze - Kylo. Na jego twarzy błąkał cię uśmiech, czarne oczy lśniły w panującym półmroku. Zbliżył się do mnie powoli. Na ziemię upadła hebanowa maska, a potem równie ciemny płaszcz.
- Jorin - szepnął.
Podbiegłam i rzuciłam mu się na szyję. Czułam, że jeszcze przed chwilą się bałam.
Bałam o niego...
- Jesteś - mówiłam prawie łkając i wtulając się w jego tors.
Do moich nozdrzy dobiegał jego piżmowy, męski zapach.
- Zawsze byłem. - Objął mnie mocniej. - I zawsze będę.
Podniosłam nieco głowę i spojrzałam w jego głębokie, atramentowe oczy. Nasze usta się spotkały.
- My nie... - Próbowałam się od niego odsunąć.
- Nic nie musimy. - Przyciągnął mnie z powrotem i pogłębił pocałunek.
Usiadłam gwałtownie, uderzając głową o coś metalowego. Jęknęłam cicho, rozmasowując dłońmi czoło.
- Witaj Jorin. - Usłyszałam aksamitny głos.
Otworzyłam powieki. Na początku światło mnie oślepiało. Widziałam tylko biel, która kłuła mnie boleśnie w oczy. Z każdą chwilą światło zaczynało jednak słabnąć, ukazując to, co mnie otaczało.
Leżałam na wąskiej pryczy, umiejscowionej w metalowej ścianie.
"To tłumaczy ból w skroni".
Spojrzałam na siedzącą obok na czerwonej, skromnej pufie, postać. Ciemne, brązowe włosy zaczesane do tyłu, złote źrenice wpatrujące się we mnie, delikatny zarost okalający wąskie usta i narzucony kaptur płaszcza - Tasmir.
- Witaj Tasmirze. - Uśmiechnęłam się krzywo. - Głupio zadawać pytanie gdzie jestem, jednak nie mam zielonego pojęcia, gdzie się właśnie znajduję.
- Jesteśmy na frachtowcu w drodze na Maroene.
- Kylo Ren... - przypomniałam sobie, a ból przeszył znowu moją głowę na jego wspomnienie. Jęknęłam trzymając się za nią. - Jak bardzo jest ze mną źle?
- Nie powiedziałbym, że jest z tobą źle. - Splótł palce. - Masz rozcięty tylko nieco policzek, oczyszczoną już ranę po wystrzale blaztera na ramieniu i parę sińców. Nic poważnego.
- Brzmi nie najlepiej ale też nie najgorzej. - Zaśmiałam się cicho. - Nie musiałeś jednak przy mnie czuwać. Wątpię abym się przekręciła od głupiego strzału w obojczyk.
-Jorin. - Skarcił mnie ale na jego ustach widniał delikatny uśmiech. - Trochę w bok i już byś nie miała jak oddychać. A tak w ogóle.- Zniżył głos i nachylił się. - Rada chce z tobą rozmawiać...
- Rada? - zmarszczyłam brwi. - Czego ona tym razem ode mnie chce? Czy znowu ten nadęty Dermont mówił, że go zaatakowałam?
- Zapewne raportu - mówił obojętnie, nie zwracając uwagi na moją paplaninę. - Jakby trudno było stwierdzić, że Imperium chciało zbadać Zahir w celu znalezienia naszej bazy. - Prychnął przewracając oczyma.
- W takim razie, czy zaprowadzisz mnie tam? - spytałam wstając.
Kręcący się świat zmusił mnie jednak do oparcia się o ścianę.
- Szkoda, że to oni nie mogą przyjść do mnie - westchnęłam, na co mężczyzna wydał z siebie dźwięk podobny do śmiechu.
***
Siedziałam na jednej z puf, ustawionych w idealny okrąg. Od godziny odpowiadałam na nurtujące pytania członków Rady. Mój głos stawał się coraz bardziej zachrypnięty. Głowa ciążyła mi niemiłosiernie. Trudno było się skupić na odpowiadaniu po raz setny na to samo lub niezwykle zbliżone do poprzedniego ppytanie. Musiałam szczypać się co chwile, aby nie zasnąć.
Rey widząc, że zaraz nie wytrzymam, wstała i przerwała jednemu z Jedi, który właśnie zadawał mi "bardzo ważne" pytanie.- Jorin jest już zbyt zmęczona tym całym "przesłuchaniem" - w powietrzu zrobiła znak cudzysłowu. - Powinna pójść odpocząć i sprawdzić czy nie trzeba zmienić opatrunku.
Po sali przeszedł szmer niezadowolenia. Kto by jednak się sprzeciwił?
- Dziękuję, Mistrzu Rey. - Ukłoniłam się nisko i wyszłam w asyście Kahriego.
***
Siedziałam w swoich metalowych "czterech kątach", jak to nazywałam w myślach. Podróż trwała niezwykle długo. Tylko dlaczego nie włączyli nadprzestrzeni? Dotarlibyśmy na Maroene już dawno temu. Coś było zdecydowanie nie tak.
Najbardziej martwił mnie jednak sen. Co on mógł oznaczać? Czy aż tak bardzo mi odbiło, że fantazjowałam o Kylo Renie, zamaskowanym mężczyźnie, który chciał mnie zabić i wyzwał od "cholernej, małej gnidy"?
Drzwi rozsunęły się, co wytrąciło mnie ze stanu zadumy, a do środka wszedł raźnym krokiem młody chłopak. Siedząc na swojej pryczy spojrzałam na niego badawczo.
Był jasnowłosym osobnikiem o zielonych jak trawa oczach. Na oko miał jakieś osiemnaście, może trochę więcej, lat a mimo to na twarzy widniały mu drobne, rozsiane gdzieniegdzie piegi. Włosy zgarnięte w krótkiego kucyka i z warkoczykiem opadającym na ramię za uchem. Ostre rysy twarzy i wydatne kości policzkowe.
"Padawan"
- Jestem Haru - odezwał się łagodnym, aksamitnym głosem, kłaniając się lekko.- I mam się opiekować panią...
- Jorin - przerwałam mu z uśmiechem. - Mów mi po prostu Jorin.
- Oczywiście - roześmiał się. - Mam po lądowaniu zaprowadzić cię prosto do bezpiecznego punktu ochrony i czuwać nad tobą...
- Nie musisz mnie niańczyć. - Wstałam i skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Wykonuję tylko rozkazy.
- Nie jestem małą, bezbronną dziewczynką - fuknęłam.
- Właśnie widać, jak wyglądasz. - Próbował to powiedzieć poważnie, jednak chichot wyrwał mu się z gardła.
"Dzieciak".
- Zróbmy tak. - Podeszłam bliżej, tak że nasze nosy oddalone były od siebie tylko o kilka centymetrów. - Ty zaprowadzisz mnie tam, potem znikniesz, a Rada o niczym się nie dowie, jasne? Nie chcę mieć żadnego monitoringu czy obsady.
- Jasne jak słońce. - Uśmiechnął się, pokazując mi swoje dołeczki.
- A teraz możesz już wyjść. - Wskazałam mu dobitnie głową drzwi.
- Tylko po co, skoro zaraz lądujemy?
"Już mam go dość".
- W takim razie, chodźmy do wyjścia - prychnęłam, omijając Haru szerokim łukiem i wychodząc na korytarz.
CZYTASZ
Zakazane
FanfictionŻycie Jorin jest spokojne i przepełnione harmonią. Każdy dzień wypełniają jej treningi czy medytacja, które pod pilnym okiem Mistrza Kahriego mają sprawić, aby stała się prawdziwym Rycerzem Jedi. Jednak jej rutyna zostaje zachwiana przez Niego - skr...