Pierwszą rzeczą, jaką uczy się padawanów, oczywiście poza medytacją i trzymaniem w ręku miecza, jest spadanie z każdej wysokości, w każdej sytuacji. Z drzewa, pchnięty, zrzucony, z muru, z dachu, z klifu. Symulacje wszystkiego, co by się tylko mogło kiedykolwiek wydarzyć.
Upadek na ziemię był więc dla mnie niczym szczególnym, zważając na to, że byłam wrażliwa na Moc. Jedynie szybkość spadania zmusiła mnie do przewrotu wprzód, aby nie połamać któryś kości. Chwilę później stałam już jednak na równych nogach, rozglądając się na wszystkie strony. Księżyc oblewał mnie swoim srebrnym blaskiem. Wiatr targał nadal rozczochrane włosy, których nie zdążyłam ani rozpuścić, ani związać.
Uśmiechnęłam się lekko, wciągając do płuc chłodne, nocne powietrze. Pachniało świeżo skoszoną trawą. Spojrzałam za siebie, na zachodnie wejście do świątyni. Szybkim krokiem przeszłam pod kamienną, rzeźbioną w płaskorzeźby bramą i skręciłam w prawo. Podbiegłam do północnego korytarza, potykając się o marmurowy schodek. Złapawszy jednak w ostatniej chwili równowagę, popędziłam dalej, wsłuchując się w echo swoich kroków, które odbijały się od szorstko ciosanych ścian.
Biegłam dalej, szukając wzrokiem historii. Historii, którą najpierw zobaczyłam w swoim przerażającym śnie, a dopiero później na żywo. Historii, która sama kuła się w kamieniu. Historii nie mieszczącej się w świadomości zwykłego człowieka.
Nagle zobaczyłam to, czego potrzebowałam. Zatrzymałam się gwałtownie i spojrzałam na wyrzeźbione metry kamienia. Opowieść zmieniła się. Nie całkiem ale jednak!
Nadal wszystko zaczynało się od tego, jak Anakin Skywalker ukazany był podczas zabijania młodych padawanów, będącymi zapewne małymi dziećmi - w wieku Perry'iego. Dalej widziałam przerażoną Padme, próbującą zakryć dłońmi ciężarny brzuch, tak jakby to miało ochronić jej nienarodzone jeszcze pociechy. Zmieniający się w Dartha Vadera mężczyzna z odciętymi wszystkimi kończynami. Dwójka małych dzieci, rozdzielanych przez innych ludzi. Luke - mój niedoszły mistrz, którego widziałam tylko raz w życiu - walczący z niebezpiecznym Palpatinem. Anakin zrzucający swojego mistrza w nieznane, ratując tym samym syna. Młody chłopiec o czarnych jak noc włosach stojący z mieczem świetlnym w ręku i ćwiczący pod okiem dużo starszego Jedi. Ten sam chłopak, starszy, z wymalowanym wyraźnie gniewem na twarzy, stojący pośród leżących wszędzie młodych trupów. Kylo Ren walczący z Rey. Lecący w nieznaną czeluść Han Solo, z zauważalnym w oczach współczuciem i wyciągniętą, pełną nadziei na inny koniec, dłonią. Młoda dziewczyna uciekająca przez las. Później także ona siedząca na wysokiej płaczącej wierzbie, z hologramem strego Bena pod nim.
Zamiast jednak starszej, opartej o ścianę, pełnej przerażania młodej kobiety, widniały inne obrazy, które układały się w coś całkiem innego.
W jasnym kamieniu wyrzeźbiony był mężczyzna. Leżał na chirurgicznym stole z podpiętymi do ciała rurkami. Nie widać było jednak już na jego twarzy bólu i cierpienia, złości i nienawiści. Nie wyrażała ona już nic, poza ulgą. Obok trupa stała dziewczyna, ocierającą wierzchem jednej dłoni policzek ze słonych zapewne łez. W drugiej ręce ściskała jednak srebrny medalion, patrząc na niego niezrozumiale. Na następnym obrazie widać było Dajrsa, który stał zaraz obok statku, przypominającego Almę Caroo. Jego ciało było całe posiniaczone i zadrapane, jednak na twarzy widniał szyderczy uśmiech.
I przenosząc wzrok dalej, zauważyłam coś dziwnego. Obraz, którego mi na początku brakowało, znajdował się właśnie tam! Jakby przypadkowo wydarzyło się coś przed nim.
Spoglądałam na siebie, opartą o ścianę. Widziałam w swoich oczach, że muszę być przerażona. Strach owładnął mną na rzeźbie. Czułam, że nie mogę się ruszyć. Panika zżerała mnie tam od środka. Nie mogłam jedynie zrozumieć czego się tak bardzo bałam. Osoby, która musiała stać przede mną?
CZYTASZ
Zakazane
FanfictionŻycie Jorin jest spokojne i przepełnione harmonią. Każdy dzień wypełniają jej treningi czy medytacja, które pod pilnym okiem Mistrza Kahriego mają sprawić, aby stała się prawdziwym Rycerzem Jedi. Jednak jej rutyna zostaje zachwiana przez Niego - skr...