Szmaragdowe oczy

1.1K 98 14
                                    

   Droid zapiszczał nerwowo zza drzwi, nadal próbując naprawić nadświetlną statku, która była nam naprawdę bardzo potrzebna.

   - A ty, co? - krzyknął znowu Laro, omijając w ostatniej sekundzie pocisk, który mógł nas roztrzaskać. - Nie myśl sobie, że osłony są niezniszczalne!

   Odwróciłam się gwałtownie i wypadłam z kabiny pilota. Rozejrzałam się nerwowo po metalowym wnętrzu, zastanawiając się gdzie mam iść. Zrozpaczona pobiegłam prosto, przeskakując nad rozsypanymi wszędzie nożami, należącymi jeszcze niedawno do Dajrsa. Skręciłam w lewo i znalazłam kilka schodków prowadzących w dół, do ciasnego i ciemnego pomieszczenia. Przeskoczyłam stopnie i wylądowałam na w miarę miękkim fotelu. Przede mną stał, jak mniemam, naprowadzacz laser, przypominający joystik z kilkoma przyciskami w czerwonych kolorach. Chwyciłam zawieszone na nim białe słuchawki z mikrofonem i założyłam. W ułamku sekundy pojawił mi się przed oczami ekran podczerwieni z działka, zamontowanego poniżej Almy Caroo.

   Na ekranie widziałam trzy statki o trójkątnej budowie oraz, jak mi się wydawało, zielonkawym kolorze. Lotki miały niewielkie, wygięte pod kątem prostym jedynie na końcach. Ostre dzioby cięły przestrzeń pomiędzy nami a nimi, zbliżając się niemiłosiernie szybko. Sześć par haubic, po dwie na każdym, mierzyło w nas i co chwile oddawało strzały. Nie był to Ruch Oporu, a tym bardziej Nowy Porządek. Jedna z serii, znajdującego się na prawym skrzydle statku, trafiła nas. K2210J zachwiał się a światła jeszcze bardziej przygasły, pogrążając nas w półmroku.

   - Widzę, że trafiłaś na miejsce. - Usłyszałam w słuchawce.- Czasami ta wasza Moc się jednak do czegoś przydaje.

   - Zamknij się - syknęłam, próbując zrozumieć mechanikę ustrojstwa znajdującego się przede mną - i powiedz mi, jak się to w ogóle obsługuje!

  - Mam się więc zamknąć czy mówić, panienko? - prychnął Laro. W tle usłyszałam piski R2-D2. Naprawił nadświetlną? - Potrzebujemy kilku minut, dasz radę?

   - Jak się strzela? - wrzasnęłam, nie mogąc wytrzymać.

   - Rany boskie - mruknął do siebie rudowłosy. - To jest naprawdę proste. Celujesz i strzelasz. Koniec filozofii! - kolejna seria trafiła w nas. - Pospiesz się i zlikwiduj chociaż jednego.

   Drżącą ręką chwyciłam joystik. Ekran przede mną się zmienił. Mogłam nim teraz kierować. Podczerwień raziła mnie w oczy, jednak dostrzegałam zarysy nieprzyjacielskich statków. Kwadrat po środku ekranu znajdował się tuż nad dziobem środkowego frachtowca. Przysunęłam do siebie naprowadzacz, a mój cel znalazł się idealnie na linii strzału. Ekran zaświecił się mocniej, a ja odpaliłam jednym z guzików salwę pocisków. Nasi wrogowie jednak byli szybsi. Ich strzały musnęły nasz kadłub, przez co zboczyliśmy z kursu. Wystrzelone przeze mnie lasery nawet ich nie drasnęły.

   - No widzisz - mówił znowu mężczyzna. - Strzelanie nie jest aż tak trudne. Co innego trafianie.

   - Ile jeszcze zajmie naprawa nadświetlnej? - pytałam mierząc do znajdującego się najbliżej statku. W tle usłyszałam znowu piski droida.

   - Mówi, że już kończy. - Przetłumaczył pilot.

   - A jaki mamy w ogóle plan? - Jedna z moich serii trafiła w frachtowiec. Lotka zajęła mu się i zaczął oddalać się od nas.

   - Zestrzeliłaś! - Zaśmiał się radośnie. - Plan? Jak tylko to cholerstwo się naprawi to weźmiemy i wskoczymy w nadprzestrzeń.

   Dwa pozostałe statki nadal nas ścigały, próbując nas trafić swoimi pociskami. Sprawna dłoń Laro z większym lub mniejszym powodzeniem mijała je jednak. Moje lasery ocierały się o ich brzegi. Co się jednak dziwić? Tam mieli doświadczonych pilotów, ja takim nie mogłam się przecież nazwać.

ZakazaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz