Duros

1.8K 136 14
                                    

   Weszłam do olbrzymiego hangaru jedynie z kocem i szkicownikiem pod pachą. Pomimo tego, że jako padawan nie miałam dużej ilości wolnego czasu, ponieważ mój każdy, dosłownie każdy, dzień wypełniony był treningami, to rysowałam. Nie były to wybitne obrazy ale szkice przeróżnych rzeczy. Musiałam znaleźć sobie jakieś zajęcie, inaczej bym zwariowała.

   Mistrz Kahrai podążał starym jak Yoda systemem, który pozwalał, aby Jedi posiadał jednocześnie tylko jednego ucznia. Dopiero kiedy skończę szkolenie, będzie mógł wybrać sobie kolejnego terminatora. Dlatego teraz będzie mógł w pełni oddać się pomocy Ruchowi Oporu.

   Alma Caroo była niewiarygodnie podobna do znanego wszystkim Sokoła Millennium, należącego do najsławniejszego farciarza w całej galaktyce - Hana Solo, którego widziałam na obrazie jednej z książek Kahriego. Okrągły frachtowiec o kolosalnej, jak na takie statki, wielkości, z działami na wierzchu i hipernapędem, jakiego nieczęsto mają takie zwykłe transportowce.

   Tuż przed statkiem kosmicznym stał mężczyzna o pociągłej twarzy, rudych włosach i z mnóstwem pieprzyków. Białą koszulę wciśnięta miał w ciemne jak węgiel spodnie, a rękawy podwinięte pod same łokcie. Brudne ze smaru dłonie wycierał do niegdyś białego ręcznika. Nieznajomy pochłonięty był w rozmowie z Haru. Swoje mysie włosy nadal związane miał nadal w krótkiego kucyka. Zniknął jednak warkoczyk. Mocno gestykulując próbował wytłumaczyć coś jegomościowi. Ten jednak cierpliwe słuchając, kręcił co chwile głową, zaprzeczając czemuś.

   Ognistowłosy zauważywszy, że się zbliżam, ukłonił się nisko i delikatnie musnął swoimi miękkimi wargami moją dłoń.

   - Panno Jorin, jestem Laro Hemings. Wykwalifikowany pilot frachtowca K2210J. Do pańskiej dyspozycji. - Uśmiechnął się zalotnie.

   - Miło mi cię poznać, Laro. - Odwzajemniłam gest, lekko unosząc kąciki ust. - Gdzie jest jednak drugi pilot Almy Caroo?

   - Ten statek jest dostosowany do jednoosobowej załogi pilotującej. - Puścił mi oczko.

   - Świetnie się składa! Im nas mniej tym lepiej...

   Zmieszany Haru chrząknął głośno, starając się tym zwrócić na siebie naszą uwagę. W tym samym momencie ja i Laro odwróciliśmy głowy w jego kierunku.

   - Dobrze się składa, że przyszłaś Jorin - powiedział oschle. - Możesz wytłumaczyć "panu pilotowi", że dostałem rozkaz ochrony ciebie...

   - Nie ma cię na liście - jęknął znużony mężczyzna, przerywając mu.

   - Jak to mnie nie ma?! Sama Mistrzyni Rey kazała mi lecieć! - Wymachując rękoma na wszystkie strony, krzyczał. - Więc wpuść mnie na ten cholerny pokład!

   Spojrzałam na obu kłócących się. Z całego serca nie chciałam zabierać ze sobą tego zielonookiego. Jeśli jednak tego nie zrobię, Rada się na mnie wścieknie za niesubordynację i kto wie, co później ze mną będzie. Mimo wszystko pragnęłam ukończyć szkolenie!

   Wzięłam głęboki oddech i rzuciłam krótko, zamykając oczy:

   - Niech leci.

   Oboje popatrzyli na mnie zdumieni. Hemings ponieważ wpuściłam tego idiotę na K2210J, Haru natomiast dlatego, że nie wierzył własnym uszom. W końcu pozwoliłam mu na jakiekolwiek "zbliżenie" się do mnie. Cud?

   "Będę tego żałować".

   Obok nas pojawił się droid typu R2-D2. Dawszy nam sygnał, że frachtowiec gotowy jest do drogi, wjechał na pokład. Idąc w jego ślady, przecisnęłam obok obu towarzyszy podróży.

ZakazaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz