Zaufanie

776 73 33
                                    

   Znajdowałam się w mroku. On był jednak inny. Namacalny, prawdziwy. Czułam, że jestem w swoim ciele. Wydawało mi się, że nie śnię. Nie czułam ani ciepła, ani zimna czy chociażby bólu.

   Nagle w oddali zapaliło się światełko. Niewielkie, jasne, niemalże białe wydobywające z siebie mocny blask. Po chwili pojawiło się następne i kolejne, i jeszcze inne.

  Jasność zaczęła wypędzać Ciemność. Każdy zakamarek przestrzeni wypełniało światło.

   - Nie mdlejesz zbyt często? - Usłyszałam dobrze mi znany, przyjazny głos, który się ze mną przekomarzał.

   - Myślisz, że tego chciałam? - odpowiedziałam zgryźliwie na pytanie.

   Szukałam wzrokiem Camalo. Nigdzie go jednak nie było widać w tej pustce. Słyszałam tylko jego miękki, aksamitny głos.

   - Dziękuję ci - szepnął mi do ucha, nadal się nie ukazując. - Choć jednocześnie cię za to nienawidzę.

   - Za co? - Zmarszczyłam brwi, nadal rozglądając się za przyjacielem.

   - Za uratowanie tego idioty - parsknął śmiechem. Oczami wyobraźni widziałam uśmiech odkrywający białe, ostre kiełki.

   - Czy ja nie żyję? - spytałam, a mój oddech przyspieszył. Poczułam ukłucie strachu, ściskające mnie za pierś.

   - Nie ale jesteś tego bliska.

   - Czemu więc cię nie widzę?

   -Jorin - mówił, załamując się. - Mówiłem ci, że za często mdlejesz? Wspominałem ci za pierwszym razem, że spotkanie się z tobą to wyższa filozofia? Zapewne tak. - Nie dawał mi dojść do słowa. - Więc już nie narzekaj. To i tak cud, że rozmawiamy.

   Nastała cisza. Nie wiedziałam co powiedzieć. Informacja o mojej bliskiej śmierci dławiła mnie w gardle, nie pozwalając na wypowiedzenie jakichkolwiek słów.

   - Mamy trochę rzeczy do wytłumaczenia. - Znowu się odezwał. - Pytaj o to, czego nie potrafisz zrozumieć.

   - Co z medalionem? Z Zaroh calapri Kylo? - Wypaliłam słabym, nieco piskliwym głosem.

   - Było to w miarę jasne... Niemożliwe chyba jednak do wykonania - mówił, jakby to rozważał.

   - Czyli dobrze, że pokazałam mapę? - Chciałam się upewnić.

   - I tak, i nie... - Zastanawiał się. - Teraz jednak pomówmy o czymś innym.

   - A co z moimi wizjami? Czy one mogą się spełnić?

   - To jest twoje przeznaczenie - szepnął.

   Dokładnie to samo powiedział mi Haru w moim śnie, koszmarze.

   - Jak mam rozumieć twoje słowa?

   - Tak jak powinnaś - prychnął.

   Światło zblakło, zszarzało przygasając.

   - Kończy nam się czas - stwierdziłam, nie wiedząc, skąd to wiem.

   - Jorin! - krzyknął Chiss. Jego głos był przytłumiony, pełen paniki. - Pamiętaj. Nie możesz wszystkim ufać. To, co widzisz, nie zawsze jest prawdą...

   - Co chcesz przez to powiedzieć? Komu mam nie ufać? - dopytywałam roztargniona.

   - Nie pokazuj im swojej prawdziwej natury...

   - Camalo ale...

   - Słuchaj się...

   - Komu mam nie ufać? - wrzasnęłam, widząc, że wszystko zaczyna ciemnieć.

ZakazaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz