Stopy oderwały się lekko od podłogi i zrobiły pierwszych kilka kroków. Były one powolne i dostojne - na pokaz. Palce zacisnęły się na metalu, rozgrzewając go.
Wlepiłam wzrok w Kylo. Uniósł się na łokciach i zaczął czołgać w przeciwnym kierunku.
- Jorin, błagam cię... Przestań... - mówił szybko.
Wciąż paliły mnie usta.
Zbliżałam się nieustępliwie. Patrzyłam mu głęboko w oczy.
Nagle coś nim szarpnęło i rozłożyło go na łopatki, a głowę mocno i nienaturalnie odchyliło.
- To twój chrzest, Jorin - odezwał się słodkim głosem Snoke. - Nie musisz się niczym martwić, nie ucieknie ci.
Jego głos huczał w mojej głowie - a może to szumiała moja własna krew? Serce biło mi mocno i obijało się boleśnie o żebra, jakby próbowało rozwalić głową mur.
Miecz tak idealnie pasował do dłoni.
- Opamiętaj się... - mówił czarnooki. Jego czoło było mokre.
Stanęłam nad nim. Oddychał szybko, gdybyśmy byli na mrozie, nie widziałabym go zza kłebów pary.
- Nie ufaj... - Jego usta poruszały się szybko. Twarz przeszył mu ból, a ciało jeszcze bardziej naprężyło pod naporem Mocy.
- Czyń swoją powinność - krzyknął Haru rozradowany.
Podniosłam wzrok.
- Nie. - Słowo odbiło się echem. Na twarzy Snoke'a pojawił się cień gniewu, lecz szybko dodałam - Chcę równej walki.
Mistrz uśmiechnął się tajemniczo.
- Jak sobie pani życzy... - Skłonił się nonszalancko i usiadł na wysokim podwyższeniu. Pstryknął palcami. - Jeden do lwów.
Ren rozluźnił się. Poderwał się jedbak szybko i odsunął na kilka krokow.
- Chyba nie wierzysz, że ktoś może mieć taką Moc, aby zwrócić ci rodziców. - Uniósł dłonie w geście pokoju. - Jorin, nie możesz zasłonić sobie oczu.
- Dlaczego nie? - Mój głos zdziwił mnie, był taki pusty. - Sama mam większą, niż możesz sobie wyobrazić.
Fioletowo-czarne ostrze zasyczało.
- Kto umarł, ten nie żyje. - Odsunął się bardziej. Panował nad każdym słowem.
- Nie wygłupiaj się. - Zamachnęłam się na niego, jednak Kylo bez problemu uniknął ciosu. - Zżera cię zazdrość.
- Głupstwa...
Wyprowadziłam nagle cięcie. Mężczyzna ledwo uniknął śmiertelnego promienia, pochylają się. Zrobił krok do tyłu, lecz przysunęłam się bliżej.
- Głupstwa? - Zbierała się we mnie złość. - Chciałeś zabrać mi broń, pokazać ją, przypisać sobie wszystko... - Miecz świszczał, lecz ani razu nie zbliżył się na tyle, by mu coś zrobić. - Chciałeś dorównać dziadkowi, jesteś jednak zbyt słaby!
Kopnęłam go mocno w mostek. Zatoczył się i upadł na podłogę.
- Cholera - zaklął i wyjął zza pasa miecz. - Nie zmuszaj mnie...
Mój miecz musnął koszulę na jego ramieniu, która momentalnie zaczęła się żarzyć. Szybko otrzepał zwęglony materiał dłonią ukrytą w rękawiczce. Aktywował broń i trzy czerwone ostrza zasyczały, jak rozgrzany do czerwoności metal włożony do lodowatej wody. Zobaczyłam tylko zamach. Podskoczyłam, kiedy próbował podciąć mi nogi.
CZYTASZ
Zakazane
FanfictionŻycie Jorin jest spokojne i przepełnione harmonią. Każdy dzień wypełniają jej treningi czy medytacja, które pod pilnym okiem Mistrza Kahriego mają sprawić, aby stała się prawdziwym Rycerzem Jedi. Jednak jej rutyna zostaje zachwiana przez Niego - skr...