Szkło

693 72 30
                                    

   Biegłam przed siebie, nie odwracając się nawet. Słyszałam jedynie swój nienaturalnie głośny oddech oraz krzyk Bena, który dochodził zza moich pleców. Jego głos odbijał się od nagich, metalowych ścian. Ciężkie kroki zbliżały się do mnie nieubłaganie.

   - Jorin, zatrzymaj się!

   Poczułam, że tracę równowagę. Para silnych, zimnych dłoni chwyciła mnie w talii, nie pozwalając, abym upadła, chociaż tak bardzo tego chciała, - pragnęłam upaść, skończyć to wszystko, co niepotrzebnie zaczęłam. Natychmiast jednak odciągnięto mnie na bok i popchnięto ku ścianie. Kylo przygniótł mnie do stali, tym razem obezwładniając moje nadgarstki, które uniósł wysoko.

   - Puść mnie - warknęłam, próbując się wyswobodzić.

   - Co ci się stało? - pytał zdziwiony, mocniej zaciskając palce na moim ciele. - Czemu podsłuchiwałaś? Czemu próbowałaś uciec?

   - A co miałam zrobić? - syknęłam, rozwścieczona moją bezradnością. - Najpierw budzę się sama, pod wodą, omal się nie topiąc. Potem słyszę jak rozmawiasz z kimś na mój temat. O moim szkoleniu, o mojej Mocy, o tym, że wszystko idzie zgodnie z planem! A na końcu przekonuję się, że od początku mnie okłamywałeś. Omotałeś sobie mnie! Chciałeś wykorzystać podczas misji, a potem co? - Mój głos załamał się. - Co miałabym innego zrobić, jak nie uciec?

   Czarnooki zacisnął kurczowo popękane usta. Pomiędzy kruczymi brwiami pojawiła się zmarszczka. Na wysokie czoło opadało pasmo włosów. W ciemnych oczach widziałam odwzajemnienie własnych myśli- poplątanych, zawiłych i nic już nie rozumiejących.

   - Kim jesteś? - spytałam drżącymi wargami. Napływające do oczu łzy sprawiły, że zacisnąłem mocno powieki, próbując nie pozwolić im na ukazanie się. - Kim jesteś, Benie?

   - Nie jestem Benem - mówił cicho, jednak jego palce zacisnęły się mocniej na moich nadgarstkach. - Nazywam się Kylo Ren...

   - Ben. - Przerwałam mu. - Znowu cię to obezwładnia. Ciemna Strona syci się twoim gniewem i słabościami.

   - Jorin, jestem Kylo. Rozumiesz? - krzyknął. - Zabiłem w sobie starego Bena, jedynego syna Hana Solo I Leia'i Organy. Nie ma go! I już nigdy nie będzie!

    - Wróć na Jasną Stronę! Tam mamy przyjaciół... Wróć ze mną.

   - Nie! - krzyknął. - Nie będę wracał! Wybrałem Ciemną Stronę i nie mam zamiaru nigdy jej opuszczać. To ona daje mi siłę.

   Usłyszałam stukot butów maszerujących szybkim krokiem. Instynktownie odwróciłam się w tym kierunku. Zza zakrętu wyszło dwóch Szturmowców, trzymających w rękach blastery. Widząc jednak wściekłego Rena, a także mnie w samej bieliźnie, mimowolnie zatrzymali się. Osłupieni stali przez kilka sekund w jednym miejscu, po chwili jednak zawrócili i ledwo powstrzymując się od biegu, odeszli z powrotem.

   - Z kim rozmawiałeś? - Patrzyłam prosto w ciemne oczy chłopaka. Chciałam, aby powiedziały mi prawdę, żeby zdradziły jego sekrety. Pragnęłam ich powrotu.

   Widziałam w nich jedynie tylko czerń.

   - To nie jest...

   - Jeżeli chcesz, abym ci wierzyła, musisz być ze mną szczery. - Przerwałam mu ostro.

   - Z Mistrzem Snoke'iem - odpowiedział. Widziałam, jak jego mięśnie, na wspomnienie o rozmowie, napinają się. Była to jedyna osoba, której nie mógł okazywać braku szacunku. Na której nie mógł się wyżyć.

   Której mimowolnie się obawiał.

   - O czym mu mówiłeś? - dopytywałam.

   - O tobie. O szkoleniu.

ZakazaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz